Dziś, zapraszam Was, na spotkanie z
Karoliną, autorką "Bloga o wszelkich wyszywankach". Moja Rozmówczyni uchyliła się co prawda od odpowiedzi na pytania prywatne, ale za to pięknie opowiedziała nam o swojej pasji. Zachęcam jednak do czytania między przysłowiowymi wierszami, bo znajdziecie tam wiele cech Karoliny ;)
Witaj Karolino!
Zacznijmy standardowo. Jak długo towarzyszy Ci haft?
- Zaczęłam w szkole podstawowej, jak pewnie większość uczniów na technice, kiedy robiło się w zasadzie sampler z różnymi ściegami. A potem jakiś obrazek. Nie mam tych 'dzieł', pewnie nie były za wspaniałe. Nie wiem jak i kiedy, ale w szkole średniej wpadł mi do głowy ręcznie robiony prezencik dla koleżanki, był to wyhaftowany mały kotek. Jak teraz o tym myślę, musiałam i kanwę kupić i muliny, chyba nie leżały tyle lat po szufladach? To raczej nie był ten etap. Pierwszy poważny obraz, to też jakieś olśnienie pt: wyhaftuję koleżance obraz w prezencie ślubnym, kupiłam gazetę, poszłam do pasmanterii po potrzebne materiały i już. To było bardziej zorganizowane, bo obraz całkiem duży był, w standardzie "Haftów polskich" i wzorów w wydaniach specjalnych, takich na kilka stron. Jeśli więc liczyć "od momentu pierwszego nie-szkolnego obrazka", to będzie to ponad 20 lat, ale jeśli liczyć lata nieco bardziej intensywne niż "jak się mnie ktoś spyta, to wiem, jak postawić krzyżyk", to prawie 15. Się zebrało :)
Jakie, więc były początki z haftem? To pasja, którą ktoś cię zaraził?
- Nie, sama miałam taki dziwny pomysł - opisany wyżej. Po prostu wpadłam na pomysł wyhaftowania obrazu. Ani się nie znałam, ani nie przepadałam przesadnie, nie wiedziałam, ile to trwa i jak w zasadzie wyglądają efekty - bo nie próbowałam za dużo przedtem, ani mnie nikt nie uczył. Postanowiłam się wziąć i się wzięłam. A nie był to jeszcze czas internetu i wielkiej ilości stron, gdzie można się zainspirować rzeczami, o których normalnie by się człowiek nie dowiedział.
Karolina, dla kogo tworzysz?
- Dla siebie. Dla dzieci. Dla rodziny :) Nie dla zarobku. Żeby to miało sens, musiałabym mieć takie stawki, że w życiu nie znalazłabym żadnego klienta. No i na szczęście nie muszę tak wspierać budżetu. Raczej powoduję w nim wyrwy, kiedy MUSZĘ coś kupić, coś zacząć, czegoś spróbować - co Wam będę tłumaczyć :)
Tłumaczyć nie trzeba, bo wiele hafciarek na taką "przypadłość" choruje ;) Niby hafciarki, a robią dziury hihi.
Tworzysz często nietypowe prace, także niespotykane u innych hafciarek. Z której swojej pracy jesteś najbardziej dumna?
- Hmmm, chyba ze skończonych Zegarów. A tak to większość prac jest udanych - chyba, ale nie aż tak wybitnych, żeby je uznać za powód do niebywałej dumy. Na pewno ciekawie wyszedł Einstein - mój pomysł, moje przerobienie i moje wykonanie oczywiście :) Dobrze wspominam wykonane cieniowaną muliną Koła - teraz właśnie zaczęłam kolejny wzór tej firmy.
Czy praca zawodowa/dom/dzieci/rodzina/obowiązki pozwalają na realizowanie pasji?
- Moje zdrowie psychiczne tego wymaga, więc nie ma to tamto :)
Nic dodać, nic ująć w tej kwestii ;)
Skąd czerpiesz inspiracje?
- Bardzo różnie. Z internetu, od znajomych (ale też w internecie). Kiedyś to były gazetki, polskie gazetki, także wiadomo, jakie standardy ;) Ale nie wybierałam sztampowych "jeleni na rykowisku". Chyba :)
Obecnie staram się nie ulegać modom, do SALi się zraziłam - kiedy widzę wszystkich robiących to samo, to już mi się odechciewa. Nie mam w dorobku za wiele chwytliwych serii czy wzorów, które przeszły przez wszystkie blogi. Tęczową różę zaczęłam i skończyłam na samym początku fascynacji tym wzorem i tylko to uratowało moje chęci do jej robienia. Po jednej próbie zrobienia hafciarskiego kalendarza - wiem, że to też nie dla mnie.
A więc Twoja ulubiona hafciarska tematyka to...
- Jakieś geometryczności. Samplery, symetryczność, bardzo lubię. Fraktale. Choć generalnie nie mam jednej ulubionej tematyki, bo zrobiłam małe widoczki (cztery pory roku), mimo, że widoków samych w sobie nie lubię. Machnęłam kilka obrazów - bo akurat były w gazecie, którą miałam (ta z pierwszym dużym obrazem :D nie ma to jak oszczędność), kilka kwiatów, mimo, że to też nie "maj fejwryt motiw". Na pewno mam tematyki, których nie ruszam. Nie zrobiłam i nie zrobię religijnych obrazów. Wielkich pejzaży, czy innych w tym stylu raczej też nie ma się co spodziewać.
Raczej małe hafty, czy wręcz odwrotnie, raczej kolosy?
- Kilka / naście / dziesiąt małych popełniłam. Ale mnie irytują. Jako przerywniki - ok. Jako główny obiekt prac - nigdy w życiu. Za dużo problemów z przygotowaniem do pracy, potem sprzątaniem. Nie nie nie, kolosy, choć nie tylko takie ogromniaste i skomplikowane. Trochę się do HAEDów zraziłam - obecnie zaczęłam jeden, ale po własnych, upraszczających modyfikacjach, bo ja jestem prosta baba i nie widzę powodów, żeby niebieskie pasemka we włosach były robione przez 40 odcieni, skoro wg. mnie wystarczą 4.
Karolina, a Twoje ulubione, preferowane przez Ciebie materiały? Tamborek, krosno, kanwa, mulina itd.
- Tamborek obowiązkowo. Do dużych prac również krosno, choć aktualnie nie korzystam, bo mi niewygodnie. Kanwa - różnie. Mam resztki 14ct i pewnie je do czegoś wykorzystam. Zegary zaczęłam robić na 18ct, ale to dosyć drobna dla mnie kanwa. Ostatnie nowości zaczęłam na 16ct i to chyba rozsądny kompromis.
Zakochałam się w lnach. Prace, które nie mają pełnego tła, są od jakiegoś czasu robione na lnie. Efekty są warte nieco większego nakładu pracy - ale tylko nieco większego. Jakby było za dużo, to bym się nie zabierała, bo ja to generalnie leniwa baba jestem :)
Masz jakieś hafciarskie marzenie?
- W chwili obecnej to chyba nie. Przez kilka miesięcy mam dużo czasu, więc wymarzone kolosy zaczęłam. Maleńkości, jeśli zdarza mi się jakaś fascynacja, po prostu robię w trakcie między kolosami (w miarę się nudzę, już od dawna nie umiem pracować tylko nad jedną pracę, płodozmian jest konieczny). Mam kilka prac odłożonych w katalogach "Plany", ale, jak widać, nie są one aż tak 'must have', żebym musiała je zacząć już teraz zaraz, co oznacza, że równie dobrze mogę ich nie zacząć robić w ogóle. Wyjdzie w praniu :)
Co sądzisz o blogowych zabawach? Bierzesz w nich udział? Organizujesz? Które z nich należą do Twoich ulubionych?
- Bywają fajne te, które nie narzucają zbyt wiele, ale jednak tam jakiegoś wkładu wymagają. Taką jest zabawa u Katarzyny odnośnie kończenia UFOków. Zapisałam się do dwóch czy trzech bardziej tradycyjnych SALi, ze względu na pewne problemy żadne z nich nie wypalił, a mi przeszła fascynacja akurat tamtymi wzorami. RR już chyba wyszły z mody :) Są jeszcze losowanka. Kiedyś się nie zapisywałam na Candy, potem miałam fazę zapisywania się na wszystko, teraz znowu mi przeszło. Przyszła refleksja - po co się zapisywać, skoro prezentowane prezenty nie do końca mi się przydają? Żeby wygrać i nie skorzystać z prezentu? Dlatego zapisuję się do pojedynczych, tam, gdzie nagroda byłaby dla mnie jakąś tam atrakcją, większą niż tylko obowiązek podziękowania :) Miałam szczęście, że wygrane do tej pory losowania dotyczyły Candy, w których prezenty mi bardzo przypasowały, nie miałam więc zgrzytu.
Pierwsze wpisy na blogu pojawiły się w 2008 r. Jakie były początki blogowania? Co Cię skłoniło do stworzenia swego miejsca w sieci?
- Moja wielka skromność :D A tak serio - możliwość pochwalenia się tym, co robię, z więcej niż trzema osobami, którym pokazuję prace ;) Początek hafciarskiego bloga to była niedziałająca już platforma jogger, skąd jakiś czas temu przeniosłam się na blogspota, gdzie były na dzień dobry mechanizmy społecznościowe. I od tej pory można datować rozkwit mojej działalności w internecie, jeśli chodzi o haft.
Niektóre hafciarki kolekcjonują naparstki, nożyczki itd. Czy Ty także posiadasz podobne zbiory?
- Co najwyżej stos koszulek z materiałami po zakończonych pracach, które należy uprzątnąć ;) Nie wiem do czego są te naparstki, nożyczek mam kilka sztuk, bo je wrzucam do pojemników, gdzie przechowuję materiały do konkretnych prac, ale żeby to nazwać kolekcją? Nie sądzę.
Czy pasjonujesz się czymś jeszcze, oprócz haftu? Jakieś ukryte talenty?
- Hmmm, cała jestem ukrytym talentem. Czytanie jako pasja? Może. Ale raczej nie jako talent :) Od lat "już za moment nauczę się szydełka", głęboko wierzę, że to moja ukryta pasja, nieodkryty talent, ale kiedy przyjdzie mu się ujawnić, tego nie wie nikt. Pewnie za moment ;)
Na Twoim blogu pojawiają się także dość nietypowe prezentacje misternie klejonych kwadracik po kwadraciku mozaik. Skąd podpatrzyłaś pomysł na tego rodzaju prace? Czy to pracochłonne, trudne zajęcie?
-
Łatwe, trochę mniej czasochłonne niż haft. Ma tę zaletę, że mogą spróbować nawet kilkulatki.Pomysł wziął się z FB - na którejś grupie zobaczyłam haft koralikami, spróbowałam. Babki pisały też o mozaikach, do których długo nie mogłam się przekonać, bo to takie plastikowe i w ogóle. Aż kupiłam jedną i tak się zaczęło.
Zdradź nam, jak wygląda Twój warsztat pracy? To przestronna pracownia czy niewielki kącik?
- I tak pracuję w salonie, gdzie się toczy życie, więc siłą rzeczy - magazyn jest w pokoju, który się nazywa 'pracownia', a wszystkie aktualne prace są na stosie w kąciku, w salonie właśnie. No i na stole. Wielki stół jest gdzieś tak w połowie mój :)
Karolino, jeszcze raz dziękuję Ci za rozmowę i życzę by pasja tworzenia Cię nie opuszczała :) I oczywiście wszystkiego co najlepsze i powodzenia, bo ważne "zadanie" przed Tobą!
Uwaga!
Tekst rozmowy nie może być bez zgody Autorki w jakikolwiek sposób powielany czy udostępniany!
Zdjęcia haftów wykorzystane w rozmowie pochodzą z prywatnych zbiorów mojej Rozmówczyni i nie mogą być kopiowane!
W ramach podziękowania za Wasze zaangażowanie, stworzyłam banerek,
dla Dziewczyn, które już udzieliły wywiadu w ramach mego cyklu "Między
nami Hafciarkami".
Jeśli macie ochotę, dodajcie go u siebie na blogu (np.: na pasku bocznym),
podlinkowując wywiadem z Wami. Wszystko po to, by wywiad nie popadł w
zapomnienie, a każdy kto odwiedzi Wasz blog, mógł dowiedzieć się o Was czegoś więcej!
Oczywiście przymusu dodania nie ma :)
Dla przypomnienia - wszystkie dotychczasowe wywiady znajdziecie TUTAJ :)