W "Jacewiczówce" przekwitły już narcyzy i tulipany, ale "uśmiechają się" do nas kolejne kwiatuszki. Dziś przywitały Was goździki z kamiennego ogródka :) Uwielbiam je, i za ich wygląd i zapach i różnorodność kolorów. Sami przyznacie, że cieszą oko!

Oko cieszą też kolory z SAL-u "Makowy dworek", który wystartował 1 czerwca. Znacie już ten banerek obok, więc sami wiecie, że widoczek jest swojski, bardzo letni i coraz bardziej na czasie. Na okolicznych łąkach i w niektórych ogrodach pojawiają się już pierwsze maki.
Część z Makowych Kobietek zaczęła terminowo, więc zarówno pierwsze haftowane efekty, jak i motywacja do działania, już są :) Kilka z bawiących się gromadzi materiały, kilka już ma je przygotowane i zaczynają lada chwila.
Ja serdecznie zachęcam do odwiedzania naszych SAL-owiczek, które już się chwalą rezultatami, lub za chwilę zaczną się nimi chwalić.
Mam tu na myśli:
- Joannę B.
- Beatę J.
- Anię K.
- oraz oczywiście swoją własną skromną osóbkę.

Tymczasem wstyd by było, gdyby jedna z organizatorek nawaliła, a więc zaczęłam i ja, chociaż co prawda, z lekkim poślizgiem.

Powoli kanwa się zapełnia i widać efekty pracy. I mojej improwizacji troszkę też, bo wszystkie kolory dobrałam sama z zapasów, które posiadałam. Wyszywam, więc dwiema nitkami Ariadny, Odry, BirdBrand oraz muliną niewiadomego pochodzenia. Kanwa to aida16. Ramkę, na której rozpięta jest kanwa, znacie już z "Hibiskusa", trzeba było ją jedynie odrobinę zmniejszyć.
Moje pierwsze spostrzeżenia? Wyszywa się naprawdę fajnie. Kolory haftu są żywe, wesołe i bardzo energetyczne. Nieco zamieszania jest przy drzewie w rogu haftu, bo jest tam tylko po kilka krzyżyków kilku różnych odcieni zieleni i brązu. Haftowanie nieba, to sama przyjemność, a i jak widać zaczęłam także trochę dachu dworka.
Nie mogę się doczekać kiedy pojawi się więcej szczegółów. I to nie tylko u mnie. Szczególnie, że, na przykład, w jednej z wersji mają pojawić się koraliki. A część Kobietek ma w palach zacząć haftowanie od dołu wzoru, czyli maków, a więc będzie się działo!
Jeszcze raz zachęcam i zapraszam serdecznie i do podglądania kolejnych kroków, a może i do przyłączenia się do nas :)
A już tak na sam koniec, z racji, że dzisiaj środa, to troszkę czytelniczo. Za mną 600-stronicowe dzieło M. Zaborowskiej " Rajskie ptaki". I chociaż tomisko konkretne, to wcale się tego nie odczuwa, czytając. Nie ma tam ani jednego zbędnego słowa, a książka trzyma w napięciu cały czas. Świetna opowieść o polskiej socjecie, o dbaniu o pozory, o intrygach, o dziwnych zrządzeniach losu, które często okazują się być nieprzypadkowe. A w tym wszystkim policyjna detektyw - Julia Krawiec, która za wszelką cenę próbuje sobie i innym udowodnić, że potrafi poradzić sobie z pogodzeniem pracy z życiem osobistym. Zakończenie jest zupełnie niespodziewane. Polecam :)
Dziś już kończę.
Pozdrawiam Was serdecznie :)