poniedziałek, 30 czerwca 2014

Co u mnie oraz myjka kotek według mojego pomysłu

   Tym razem weekend spokojniejszy - i dobrze, kiedyś trzeba odpocząć :) Co do hafcików, to już w czwartek udało mi się skończyć metryczkę dla Kacperka. Pochwalę się już efektem końcowym, kiedy ją wyprasuję i oprawię. Maczki od Ewy oczywiście mnie skusiły i tu także wyszyłam kilka (dosłownie) krzyżyków, pomimo, że Hibiskus leży od jakiegoś czasu :) Ale co się odwlecze, to nie uciecze :)
   Ale dosyć o haftach. Dziś pokarzę kolejną rzecz wymyśloną "z potrzeby".
   W ramach wyprawki dla synka kupiliśmy ręczniczek z kapturkiem, który miał w komplecie myjkę. Synek ma już trzy latka, więc myjka swoje już odsłużyła. Przyszła pora na coś nowego, a ja, jak to ja, postanowiłam wymyślić coś swojego. Efekt końcowy może nie jest jak z żurnala, ale Piotrek mówi, że myjka - kotek jest "najpiękniejsza w życiu i taka mięciutka". Powstała w końcu dla niego, więc swój test zdała :) A oto i bohaterka dnia :)






 
A teraz zapraszam Zainteresowanych do podpatrzenia co i jak krok po kroku :)

Materiały:
  • polar (moja nienoszona już bluza) , 
  • wypełnienie (u mnie to cieniutka pianka wypruta ze starej kurtki)
  • nici do szycia
Krok po kroku:
  1. wycięłam trzy większe prostokąty z polaru 20x15 cm oraz dwa kolejne 5x7cm a także wypełnienie ok. 20x15 cm;
  2. zszyłam mniejsze prostokąty zaokrąglając górne rogi jak na zdjęciu A i B; Odwróciłam "uszy" na prawą stronę;
  3.  ułożyłam warstwy materiału w następujący sposób: pierwszy prostokąt polarowy (lewa strona do dołu, prawa do góry) -> drugi prostokąt polarowy (prawa strona do dołu, lewa do góry) -> wypełnienie -> trzeci prostokąt polarowy (lewa strona do dołu, prawa do góry);
  4. zszyłam pionowe brzegi "przekładańca" i tak powstał tunel/rękaw jak na zdjęciu C;
  5. następnie w powstały rękaw włożyłam uszyte wcześniej uszy, tak jak na zdjęciu D (uszy na prawej stronie, czubkami do wewnątrz rękawa);
  6. zszyłam górę rękawa lekko zaokrąglając rogi, a następnie odcięłam niepotrzebny materiał jak na zdjęciu E;
  7. podłożyłam dolne brzegi jak na zdjęciu F i odwróciłam na właściwą/prawą stronę;
  8. wycięłam z polaru aplikacje tzn. pyszczek kotka, a następnie je przyszyłam już odręcznie, chociaż mogłam to zrobić zanim zaczęłam zszywać wszystkie warstwy (wtedy pierwszy prostokąt miałby aplikacje do góry) jak na zdjęciu G.
I gotowe! Prawda, że proste? Myjka sprawdzona już wielokrotnie i podczas kąpieli i podczas prania. Jest delikatniejsza, niż nasza poprzednia frotowa, nie drapie a przy tym ładnie myje, nawet włoski. Pianka, która ją wypełnia sprawia, że zużywa się mniej mydełka, a i tak pieni się bardzo fajnie. Dodatkowa funkcja to świetna zabawka do kąpieli :) 
Zapraszam teraz do obejrzenia zdjęć z realizacji :)

Zdjęcie A

Zdjęcie B

Zdjęcie C

Zdjęcie D

Zdjęcie E

Zdjęcie F

Zdjęcie G

   Oczywiście wymiar dopasowany jest do mojej, kobiecej ręki, ale można go zmienić by mieściła się na przykład męska łapka :) Wcale nie musi to też być kotek (ja planowałam misia, ale Piotruś chciał kotka :p )
Zapraszam do spróbowania uszycia takiej myjki, naprawdę nie jest to trudne :)

Zapraszam Was również serdecznie na moje Imieninowe candy. Zachęcam także do zajrzenia na blogi Uczestniczek :)
Pozdrawiam Was cieplutko :)

czwartek, 26 czerwca 2014

Imieninowe Candy u Ani :)

  
 "Dopiero imię sprawia, że coś istnieje naprawdę .'' 


Ostatnia ZgadywANKA, podsunęła mi pomysł na nowe Candy. Powody ku temu co najmniej dwa - moje imieninki,  które się zbliżają  oraz to, że jestem w blogowym świecie od ponad 6 miesięcy :) Czas z Wami płynie szybko!
Zapraszam Was na szybkie  Imieninowe candy :)




Poznajcie proste zasady  Imieninowego candy u Ani:
  1. Do zabawy zapraszam aktywne blogi z Polski, także osoby, które zajrzą tu do mnie po raz pierwszy :p , ale mam nadzieję, że nie ostatni (blogi zagraniczne, pod warunkiem podania polskiego adresu korespondencyjnego, po ewentualnej wygranej). 
  2. Proszę o dodanie mojego banerka " Imieninowe Candy u Ani" wraz z linkiem do zabawy, na basku bocznym Waszego bloga, lub wspomnienie o mojej zabawie w poście;
  3. Chęć przyłączenia się do zabawy wyraźcie tradycyjnie, w postaci komentarza, tylko pod tym postem.
  4. Z racji tego, że Candy jest związane z imieninami, zapraszam Was do podzielenia się króciutko w komentarzu opinią, jakie imiona męskie i damskie najbardziej Wam się podobają. A może w Waszym otoczeniu znajdują się osoby o bardzo oryginalnych, czy niespotykanych zbyt często imionach? Autorzy trzech komentarzy, które mnie zaciekawią otrzymają po dodatkowym losie do mojego Candy :)
  5. Zabawę zaczynamy dziś, czyli 26 czerwca 2014 , a kończymy 26 lipca 2014 o północy . Który blog wygra zadecyduje los, dzień po moich imieninkach, czyli 27lipca 2014 , o czym niezwłocznie Was poinformuję :p
Jeśli chodzi o CANDY NAGRODĘ to tradycyjnie pozwolę sobie przygotować niespodziankę dla Zwycięzcy , ale z całą pewnością będzie w niej i coś do haftu i coś słodkiego i ...

Bawią się już:
  1.  Anek73
  2.  Małgorzata M
  3.  Ewita
  4.  Promyk
  5.  Katarzyna
  6.  bluebru nete
  7.  Weronika Mieczkowska
  8.  Tesa57
  9.  theszakal
  10.  Anielique
  11.  aeljot
  12.  Iwonka W.
  13.  Zadziergana Owieczka
  14.  AsiaB
  15.  Aga Chmurka
  16.  negatyfffka
  17.  Roma Świerczek
  18.  Marille
  19.  Danuta Kielar
Bardzo mi miło, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :) Dodaję Cię do listy i życzę powodzenia :)

Zapraszam Was serdecznie do zabawy :)

wtorek, 24 czerwca 2014

Nagroda za złapanie licznika u Ewy

   Jakiś czas temu pochwaliłam się, zupełnie nieświadomym, złapaniem licznika u Ewy z Robótkowego kącika czytelniczego. W poniedziałek dotarła do mnie paczuszka. Zobaczcie, jakie skarby otrzymałam! 




Kwiaty uwielbiam wyszywać, więc jak tylko czas pozwoli,  maczkom nie odpuszczę. Skąd ta Ewa wiedziała, że mam ochotę na hafcik w czerwieniach? Kartka ze słonecznikami piękna, nikomu nie oddam, zostawiam dla siebie w ramach prezentu imieninowego :) Mulinki nigdy dość, a już szczególnie w takim pięknym, wakacyjnym kolorze - dla mnie kojarzy się z piaskiem na plaży, albo z dojrzałym zbożem :) "Łapki" do garnuszków, posłużą za ozdoby - zawieszki, bo szkoda, żeby się zniszczyły. Ale największą niespodzianką okazała się "Zakręcona" serwetka, którą jak pisze Ewa, zrobiła specjalnie dla mnie! Aż mi się cieplutko na sercu zrobiło i jestem zachwycona! To szydełkowe cudo ma prawie 50 cm średnicy, więc tym bardziej doceniam pracę Ewy i czas jaki poświęciła by ja zrobić :) Co prawda zdjęcie nie pokazuje prawdziwego koloru, ale uwierzcie, że Twórczyni dobrała go idealnie pod kolory mojego salonu. Dlatego ląduje na moim salonowym stoliku i będzie mi towarzyszyć przy kawce i haftach :) Nie zniszczy się na pewno, bo trafia pod szkło. Najchętniej położyłabym ja normalnie i codziennie dotykała, ale podejrzewam, że Piotrek też, a takiego skarbu nie dam zniszczyć, nawet jemu :)





Ewuniu jeszcze raz pięknie Ci dziękuję! Za zabawę, za poświęcony czas, za pracę i chęci, wielkie buziaki! A Was zapraszam do zaglądania na blog Ewy :)

PS: A na koniec napiszę tylko, że paczuszką za druga wygraną w wiosennej zabawie, cieszyć się nie mogę, bo najzwyczajniej w świecie do mnie nie dotarła :(

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Naprawdę dłuuuugi weekend :)

   Oj, to był naprawdę długaśny weekend, aż nie wiem od czego zacząć!  Narobiłam sobie takich zaległości i na blogu własnym i w zaglądaniu na Wasze, o haftach już nie wspomnę, że aż sama jestem na siebie zła. Usprawiedliwia mnie tylko to, że naprawdę tyle się działo, że chwilami musiałam się zastanowić, kiedy ostatni raz usiadłam. Ale już wszystko nadrabiam, tak więc od początku.
   W czwartek, z racji dnia wolnego i dopisującej pogody, postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę. Tym razem za cel podróży obraliśmy "ojcowiznę" mego Teścia, oddaloną od nas, o ponad 70 km. Ponieważ jechaliśmy, przez Supraśl, zatrzymaliśmy się tam na lody i spacer tuż przy rzece. Kto pochodzi z moich okolic pewnie te widoki zna, a kto nie,  zapraszam na chociaż odrobinkę tamtejszych klimatów.







   
   A już na działce Teściów wsuwaliśmy kiełbaski z grila, a dla mnie udało się postawić kilka (dosłownie) krzyżyków na metryczce. Takie krzyżyki w trasie :) Wróciliśmy bardzo późno, że na nic już sił nie starczyło. A z wyprawy przyjechał piękny i ogromny bukiet goździków, który podarowała mi Teściowa (chyba od serca, bo kwiaty stoją dalej jakby nigdy nic :p )





   Piątek był całkiem z życia wyjęty. Robiliśmy porządki przed przyjęciem urodzinowym Synka - ja w domu, a chłopaki na podwórku. Oczywiście część pracy stanowiło posprzątanie, a przede wszystkim posegregowanie zabawek Piotrka, między innymi puzzli. Synek mnie na tym "przyłapał", kiedy głód i pragnienie zapędziły go do domu i stwierdził: " Mamusiu, mówiłaś, że będziesz sprzątać , a nie się bawić". A ja tymczasem "bawiłam się" w Kopciuszka układając wszystkie układanki na raz i oddzielając je od kasztanów i kartoników z gry polegającej na parowaniu obrazków :)




   Pół soboty minęło na zakupach, a drugie pól na przygotowaniach smakołyków na urodzinki. Żeby nie wizyta u Teściów, pewnie nawet nie byłoby kiedy kawy wypić.
No i wreszcie niedziela, która zaczęła się dla mnie o 6-tej rano, a skończyła dobrze po północy.  Wiadomo  - zastawienie całego stołu, a potem zmywanie i sprzątanie. Przygotować samej obiad dla kilkunastu dorosłych osób i kilku maluchów, to także znowuż nie taka bagatela. A jeszcze dla takiej "szalonej" kobiety jak ja, co to na łatwiznę nie idzie i wszystko przygotowuje "po domowemu", a nie korzystając z gotowców. Ale prawda jest taka, że w dzisiejszych czasach tak rzadko jest okazja, żeby wszyscy razem zasiedli do stołu, że takie chwile trzeba celebrować :) Niemniej wszystko się udało, myślę, że i gościom smakowało. Ja jestem naprawdę zadowolona z tego, jak to wszystko wyszło. Natomiast Synek przeszczęśliwy z racji odwiedzin Dziadków, Wujostwa, ciotecznego Rodzeństwa, prezentów bez liku i wymarzonego tortu! A właśnie, tort zrobiła nasza znajoma, taka zdolna kobietka, że tylko chwalić.



   
   A ja, w ramach podziękowań dla przybyłych Gości, własnoręcznie przygotowałam prezencik w postaci kwiatuszków, które sama wyhodowałam :) Niebieską bibułkę i białą wstążkę wybrałam pod wpływem chwili, a później, aż sama się do siebie uśmiechnęłam, kiedy okazało się, że znajoma zrobiła na torcie róże w podobnym kolorze :) A przy różyczkach takie "spiczaste" listki jak te w moich kwiatkach :) Stworzył się komplecik :)





Docelowo słowo "dziękuję" miało być wyhaftowane, ale zabrakło czasu. Myślę, że to "dziękuję" pisane odręcznie także nieźle wygląda.

   Ojej, rozpisałam się jak szalona, ale tyle chciałoby się opowiedzieć. Na dziś jednak chyba wystarczy :)
Dodam tylko jeszcze, że dziś dotarła do mnie paczuszka od Ewy, a tam same cuda, ale o tym już następnym razem :p
Pozdrawiam cieplutko!

Ps: Przepraszam Was za ten ogrom zdjęć. Ja rozumiem, że te wklejanie tysiąca zdjęć, może być irytujące. Może znacie jakiś dobry i łatwy w obsłudze program do tworzenia kolarzy czy łączenia kilku zdjęć w jedno?

wtorek, 17 czerwca 2014

Co u nas w weekend, rozmowy trzylatków, kolejne xxx na metryczce i nowe czytadło

 Weekend u nas znowu pełen atrakcji, niedziela to już szczególnie, chociaż z pogodą to było w kratkę. Jednak nic to, trzeba chyba konkretnego jej, znaczy pogody załamania, żeby pokrzyżować nam plany. Tym razem byliśmy na Motopikniku, a potem w Wesołym miasteczku :) Na pikniku atrakcji dla moich chłopaków bez liku - a to można było posiedzieć w szybowcu, wozie strażackim, karetce, a to popatrzeć na pokazy np. ratowników, pooglądać nowe modele aut, motory. O balonach, słodyczach, książeczkach, odblaskowych opaskach itd, już nie wspominam :) Za to w Wesołym miasteczku Piotrek patrzył, dotykał, ale wsiąść w jakakolwiek karuzelkę się bał (może trochę za wcześnie?), ale i tak dzień był fajny. Następny weekend poważne święto - trzecie urodzinki Malutka!
   Tymczasem dzisiaj na kilka godzinek do mojego synusia dołączyła cioteczna siostrzyczka. Po wyprowadzce mojej siostry, widzą się bardzo rzadko, a jeśli już to nagadać się nie mogą :) Mieliście okazję posłuchać rozmów trzylatków? Tacy Mali Duzi :) Ot dzisiaj na przykład było tak:

"- Pjotuś, Pjotuś?
- Już idę Iko. Co się stało?
- Nic, sprawdzam czy jesteś."

"- Iko, ty do mnie przyjechałać, a u mnie w namiotku taki bałagan.
- To nic kochany Pjotusiu."

"- Wiesz Iko, ja strasznie tęskniłem za tobą, jak nie było cię u mnie tyle dni, ale na szczęście już przyszłaś."

" - Bo to takie dzieci.
- Kto to dzieci?
- My jesteśmy dzieci, Iko.
- A ciocia Ania?
- A ciocia Ania nie, to nie dzieć to moja mamusia.
- Ale moja nie.
- Twoja, to ciocia Ula.
- To nie moja ciocia Pjotusiu, to mama."

I tak można bez końca :) Uwielbiam chwile spędzone z tą dwójką :) Rozstać się nie mogą potem.

  Co do hafcików, to ja nadal przy metryczce dla Kacperka, tylko jakoś niemrawo to idzie, a im bliżej końca tygodnia tym będzie trudniej wygospodarować czas, bo Piotruś swoich gości już zaprosił, więc urodzinki trzeba przygotować :) Niemniej haftowana dzidzia zyskała kontur buźki i dziś mam zamiar, chociaż troszkę nowych xxx postawić. Póki co, hafcik jeszcze taki roboczy, ale wygląda tak:



  
Hafcik znajdziecie także na Facebook-u, bo przyłączam się do Hafciarskich wtorków, na które zaprasza Anek73. Wy także zajrzyjcie :)

   A na koniec jeszcze nowe czytadło. Tym razem u mnie na tapecie " Przyjaciółki od serca" C. Kelly. Książka z rodzaju tych o tysiącu bohaterów. Nie przepadam za takimi powieściami, gdzie tych bohaterów jest wielu, a na dodatek autorka przybliża historię każdej niemal postaci. Potem powstaje takie 700 - stronicowe tomisko. Ja na razie wymęczyłam 150 stron i nie ogarniam do końca kto jest kto :) Ale tak to jest, jak się czyta dorywczo, jak ja ostatnio: chwilę gdy synek bawi się w wannie po kąpieli, albo kilka stron podczas gotowania obiadu. Znacie to? No nie wiem jak dobrnę do końca ...




Kochani, nie wiem czy uda mi się jeszcze w tym tygodniu tu zajrzeć , z racji tych urodzinek synka, ale nie zapominajcie o mnie :) Pozdrawiam cieplutko!

piątek, 13 czerwca 2014

Ciasto marchewkowe

 Dziś piątek trzynastego, więc na poprawę humoru bardzo fajna bułeczka, z nietypowym elementem, czyli marchewką. Polecam dla dzieciaków :)

Zaczynam od ubicia piany z białek z 4 jajek (jajka prosto z lodówki, piana ubijana z odrobiną soli). Do piany dodaję 4 żółtka i 1/2 szklanki cukru i ucieram razem. Dodaję 2 szklanki mąki, proszek do pieczenia łączę składniki mieszając mikserem. Warto mieszać chwilkę dłużej, ciasto się "napowietrzy", ładniej urośnie. Dodaję pół szklanki przegotowanej, letniej wody i mieszam. Następnie dodaję 1 - 1,5 szklanki świeżej marchewki, tartej na tarce o grubych oczkach (jeżynowej) i ponownie mieszam, tym razem ręcznie łyżką, z resztą składników (mikser rozdrabnia marchewkę). Można marchew zetrzeć na tarce o drobnych oczkach, ale wtedy łączy się z ciastem i nie widać, że w ogóle w nim jest, smakuje jednak tak samo. Wlewam ciasto do wysmarowanego margaryną i posypanego mąką prodiża i piekę około 40 min w około 200*C. Po upieczeniu posypuję ciasto po wierzchu cukrem pudrem.
Życzę smacznego i udanego weekendu!

Ciasto tuż przed pieczeniem

Ciasto marchewkowe

środa, 11 czerwca 2014

Co nowego na metryczce i konkurs Coricamo

   Pogoda ładna, więc większość czasu spędzamy z Malutkiem na podwórku, ale udaje się znaleźć chwilkę na kilka krzyżyków. Tym samym metryczka rośnie. Tak jak pisałam wcześniej, tę część wzoru wyszywa się szybciej, ze względu na rzadsze zmiany koloru i dużo krzyżyków jednego koloru właśnie. Lada chwila dojdę do najfajniejszego fragmentu, czyli buźki maluszka :) Póki co hafcik wygląda tak:




   Postanowiłam także zgłosić się do ślubnego konkursu Coricamo na F-booku. Prawdę powiedziawszy nie przepadam za "lajkowanym" sposobem wybierania zwycięzcy, bo często nie sama praca tu decyduje, ale liczba znajomych. Z drugiej strony, czemu by nie skorzystać z możliwości pochwalenia się swoimi pracami, z których jestem dumna? A kto nie próbuje ten nie ma :) Jeśli moje dwa konkursowe hafciki się Wam podobają i macie ochotę na nie zagłosować , zapraszam do klikania na link lub zamieszczone poniżej zdjęcia i "lajkowania".

Pamiatka ślubna 1
Pamiątka ślubna 1

Pamiątka ślubna 2
Pamiątka ślubna 2

Pamiątka ślubna 1
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=730895013599957&set=ms.730894980266627.730895013599957.730895426933249.730895463599912.730895486933243.730895533599905.730895583599900.730895586933233.730895690266556.bps.a.724113080944817&type=1&theater
Pamiątka ślubna 2
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=730894980266627&set=ms.730894980266627.730895013599957.730895426933249.730895463599912.730895486933243.730895533599905.730895583599900.730895586933233.730895690266556.bps.a.724113080944817&type=1&theater

Za głosy dziękuję :) Zapraszam także do obejrzenia reszty konkursowych prac, naprawdę warto :)

Życzę miłego dzionka i pozdrawiam cieplutko!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozwiązanie zgadywaANKI i poweekendowo :)

   Wystarczyło kilka godzin i Haftowana zgadywANKA rozwiązana! A mówiłam, że prosta? Otóż od ponad dwóch tygodni mamy na świecie KACPERKA :) Nawet w sobotę udało mi się wyhaftować imię na metryczce, oczywiście niebieskim kolorkiem :) Tak jak pisałyście, "rozweselił" beże i brązy :) Ten niebieski uwierzcie jest w rzeczywistości żywszy, tylko jakoś tutaj nędznie wyszedł :)



Niemniej imię odgadła Jaglana , więc dwa obiecane wzorki wędrują na jej mail :) Jaglance gratuluję, a wszystkim Kobietkom dziękuję za chęć wzięcia udziału w zgadywANCE :)

   A u mnie weekend troszkę pracowity, o czym w kolejnych postach, ale z racji tego, że wreszcie pogoda się nad nami zlitowała, to i bardzo wycieczkowy :) Wycieczki niedalekie, ale z cyklu "cudze chwalicie, swego nie znacie", trzeba dbać by synek poznał swoją okolicę.
W sobotę po uporaniu się z obowiązkami pojechaliśmy na wycieczkę rowerową na Zerwany most w Kruszewie. We wsi krąży taka oto legenda.
 "Otóż na przełomie XIX i XX wieku postanowiono wybudować trasę łączącą Białystok z Jeżewem. Przez wzgląd na rzekę nie mogło się to odbyć bez budowy mostu, który miał połączyć dwa brzegi. Powstał projekt i w granicach roku 1900 zaczęto budowę 365 metrowego mostu na wysokości 7,5m nad lustrem wody. Budowa jednak bardzo się przeciągała, pracom nie było końca. Wówczas swoją pomoc robotnikom miał zaproponować sam diabeł. W kilka dni w zamian za ofiarę miał on dokończyć budowę mostu. Ofiarą miała być pierwsza osoba, która przejdzie po nowym moście. Robotnicy po kilku nieudanych próbach budowy (osuwanie się podmokłego terenu) zgodzili się na kontrakt z diabłem.
Most powstał błyskawicznie, jak obiecał diabeł i wówczas przyszedł dzień rozliczeń. Sprytni robotnicy, chcąc oszczędzić ludność, jako ofiarę przegonili przez most ślepego i kulawego konia. Spisek ten tak nie spodobał się diabłu, że ogłosił on robotnikom, że każdy wybudowany w tym miejscu most będzie stał 11 lat, po czym wybuchnie wojna, w której most zostanie zniszczony. Przepowiednia ta sprawdziła się dwa razy. Pierwszy raz w 1914r w 11 lat po zakończeniu budowy mostu w 1903r podczas wybuchu I Wojny Światowej oraz drugi raz w 1939r podczas II Wojny Światowej w 11 lat po odbudowaniu spalonego mostu." (źródło wspomniane wyżej)
Kiedyś słyszało się o chęci odbudowy mostu, takiego prostego dla pieszych czy rowerów, ale na funduszach chyba sprawa utknęła. Jak to u nas w kraju :) Niemniej brak mostu czy funduszy nie przeszkadza w podziwianiu widoków.





   A w niedzielę nastąpił ciąg dalszy wycieczki :) Tradycyjnie odwiedziliśmy coroczne Targi Budowlane.  Pomimo, że sami jesteśmy już po etapie takiej stricte budowy, to całe wykończenie poddasza przed nami, więc zawsze można coś ciekawego na takiej imprezie zobaczyć. A ile radości mają dzieci, kiedy wystawcy dokładają do rączek kolejne balony,smycze do kluczy, długopisy, lizaki i cukierki i ciasta :) No a w drodze powrotnej "zahaczyliśmy" jeszcze o Niewodnicę. Znajduje się tam Pomnik poświęcony żołnierzom 26 pułku piechoty II Armii Wojska Polskiego, którzy właśnie w Niewodnicy rozpoczynali swój szlak bojowy. Dla synka główną atrakcją były czołg i armata ustawione tam na pamiątkę tego wydarzenia.
 




Mam nadzieję, że nie pozasypialiście z nudów :) Pozdrawiam Was cieplutko i witam nowych Zaglądających!

piątek, 6 czerwca 2014

Haftowana zgadywANKA

  
Stawiając kolejne krzyżyki na metryczce, pomyślałam sobie, że nie zdradziłam Wam imienia chłopca, wokół którego całe to zamieszanie. Zapraszam Was serdecznie na moją drugą Haftowaną zgadywANKĘ.



Jakie imię nosi chłopiec, dla którego powstaje metryczka?

Napiszcie, w komentarzu pod tym postem, swój typ. Dla ułatwienia dodam, że dziś jest to jedno z "nowocześniejszych" chłopięcych imion, w czasach zamierzchłych było to imię nieco "egzotyczne", ale królewskie :)
Kto odgadnie dostanie ode mnie na @ dwa wzorki metryczek (ten, który wyszywam oraz drugi o podobnej tematyce i w podobnym klimacie).
ZgadywANKA znowuż nie taka trudna, więc mam nadzieję, że uda Wam się odgadnąć. Jeśli nie, odpowiedź podam powiedzmy za dwa tygodnie, czyli 20 czerwca, do tej pory pewnie już imię trafi na metryczkę :) Życzę udanego weekendu i ...

Zapraszam do zabawy!

środa, 4 czerwca 2014

Skarby po Dziadku i deszczowe krzyżyki.

   Tak to już jest, że powoli nadszedł czas uporządkowania rzeczy Dziadka. Dziwnie wchodzić do jego pokoju, gdy tam już go nie ma. Dziadek był takim konkretnym chomikiem i uzbierał mnóstwo rzeczy, czasem w ogóle nie potrzebnych. Sporo trafiło po prostu do kosza, ale znalazłyśmy z Mamą i Siostrą kilka "skarbów". Miedzy innymi Siostra Kasia postanowiła przechwycić i odnowić ogromniastą trzydrzwiową szafę (może wreszcie wszystkie jej ciuszki znajdą swoje miejsce :p ). Ja natomiast przygarnęłam kilka drobiazgów. I tak do mojej małej rybki od mężusia, dołączyła duża ryba, która od zawsze stała na wspomnianej szafie u dziadka. Na razie rybki mieszkają na komódce, ale docelowo, będą stały przy dużym akwarium, pomiędzy kuchnią a salonem, które mamy z mężusiem w planach.




Jest też posrebrzany Lichtarz, czyli nieodłączny element każdej "kolędy"/odwiedzin duszpasterskich, którego mi brakowało. Pewnie już wspominałam, że mój domek jest nowy i niektóre rzeczy, uzupełniamy dopiero na bieżąco. W tym przypadku dodatkowo mam pamiątkę. No i wreszcie są piękne, ogromne drewniane ramy ze szkłem w dodatku. Jedna 83x42 cm (71x31 cm szyba) a druga 68x54 cm (60x46 cm szyba). Ramy są już wyszorowane i wymagają odnowy, ale strasznie się na nie cieszę. Tą dłuższą wykorzystam chyba do stworzenia tryptyku ze swoich zdjęć ślubnych. Jest to jeszcze kwestia do przemyślenia. A może obie oprawią haft? Nigdy jeszcze nie robiłam haftu do ramy, ale w tym przypadku chyba się pokuszę :) Ależ będzie piękna ozdoba salonu!






   Taki to właśnie ze mnie człowieczek, co to potrafi docenić takie skarby :)

   A u nas leje i leje i ... leje. Wczorajszy spacer z Piotrusiem po deszczu, błotku i kałużach, zakończył się moim dzisiejszym praniem ubrań oraz suszeniem i czyszczeniem butków. Nie pozostaje, więc nic innego jak tylko siedzieć w domu. Synuś z nudów przechodzi chwilami sam siebie. Ale jak już wymyśle mu jakieś zajęcie, to zasiadam do deszczowych xxx. Udało mi się już wyszyć dłoń mamy na metryczce. No i w zasadzie górna część wzoru za mną. Teraz już powinno pójść szybciej, bo fragment wzoru, który jeszcze przede mną, ma w większości dużo krzyżyków jednego koloru i mniej zmian koloru. Mam także już rozpisane imię, datę urodzin itd. Zastanawiam się tylko jakiego koloru użyć. Zazwyczaj jest, to któryś z użytych w metryczce, albo czarny, ale przy metryczce Stasia  pokusiłam się o kolor niebieski  i chyba także nieźle to wyszło. Co wy na to?




Wam życzę miłego dzionka, a ja, póki Piotrek jest zajęty, pozaglądam sobie do Was :)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Po kilka xxx na hafcikach, kamienny ogródek i czytadła.

   Dzień Dziecka był wczoraj, więc troszkę spóźnione, ale jak najbardziej szczere życzenia samych radosnych dni,  dziecięcej beztroski i bezinteresownej miłości, marzeń i uśmiechu. 
A że święto wielkie, to i u nas celebrowaliśmy :) Był torcik, morze czekolady i fura zabawek, w tym nowe resoraki - Złomek i Zygzak :)
Weekend jak zwykle pracowity i w chwilach pomiędzy jednym, a drugim deszczem dopracowywałam swój kamienny ogródek: porozsadzałam cynie i łubin, posadziłam bratki i kwiatuszki od siostry (póki co nazwy nie znam), poszerzyłam rabatkę i pobawiłam się trochę w brukarza :)




A kiedy padał deszcz, udało się postawić kilka nowych krzyżyków na haftach. Oczywiście, póki co priorytetowa stała się metryczka, ale z racji tego, że skończyła się niteczka (Mężuś wrócił z pracy i zapytał "Ańciu, coś chyba miałem kupić, ale co to nie pamiętam"), dodałam także trochę xxx na "Hibiskusie". Oba hafciki wyglądają, więc tak jak poniżej. Wybaczcie tylko zdjęcia, przy dzisiejszej pogodzie wyszły jakieś takie bez życia.






   Co do czytadeł to za mną już wspomniane "Nie ma jak w domu" M. Higgins Clark i powiem Wam, że zakończenie mnie zaskoczyło, naprawdę niespodziewany zwrot akcji. Zachęcam do przeczytania :)
Za mną także "Samotnej matki rozterki miłosne" G. McNeil. Książka lekka, łatwa i przyjemna. Opowiada, w dość humorystyczny sposób, o samotnej matce, mieszkającej na wsi z niesfornym czterolatkiem, ale i o całym jej otoczeniu - przyjaciołach, facetach itd. Kiedy czytałam, niektóre opisy "atrakcji" zapewnionych przez dziecięce postacie, to tak jakby ktoś opisywał moje i Malutka "przygody" :) Warto przeczytać, choćby dla relaksu i poprawy humoru :)
A teraz jestem w okolicach 300 strony "Zuchwałej narzeczonej" S. Laurens. Oczywiście romansidło, ale nieco odmienne od innych. Główna bohaterka nie jest tu słodką, niewinną kobietką, ale ... właścicielką pokaźnych rozmiarów majątku, którym sama zarządza, oraz właścicielką fregaty i kapitanem jednego z własnych statków! Ta twarda babka ma ogólny posłuch wśród mężczyzn, którzy dla niej pracują, a na dodatek świetnie posługuje się bronią! Oczywiście pojawia się wątek miłosny, a od opisu scen erotycznych można się zarumienić :) Przede mną jeszcze ponad 150 stron i sama jestem ciekawa jak ta historia się skończy.

"Samotnej matki rozterki miłosne" G. McNeil
"Zuchwała narzeczona" S. Laurens

   
Tak się rozpisałam, a mogłabym i dalej, ale pora pomyśleć o obiadku :)
 Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego poniedziałku :)