czwartek, 23 czerwca 2016

282. Krzyżykowa biżuteria, czyli nietypowa bransoletka.

   Jakiś czas temu Twórcze Inspiracje zaproponowały mi przetestowanie pomysłu na twórcze wykorzystanie ich gotowego wzoru ;) Propozycja o tyle ciekawa, że wspomniany wzór, to tak naprawdę, jedynie fragment większej całości tzn. jednego z obrazów Vincenta van Gogha.

Postanowiłam podjąć wyzwanie! Materiały (mulina, kawałek kanwy i schemat) dotarły do mnie bardzo szybko. Wzięłam się do pracy (początkowo przy dzieciakach tempo było ślimacze hehe) i dziś mogę się cieszyć jego rezultatem :)

Całość wyhaftowana dwiema nitkami Ariadny, na białej Aidzie 64/10, według schematu, który znajdziecie w najnowszym numerze Twórczych Inspiracji (tu zapraszam na recenzję).
Haft haftem, ale potrzebny był jeszcze pomysł. I pojawił się niemal natychmiast!
Haft można wykorzystać, tak jak zaproponowano we wspomnianym czasopiśmie i stworzyć szeroką bransoletę. Ale ma też wystarczającą szerokość do złożenia "na pół", a już po złożeniu idealną grubość! Dzięki temu powstał fajny 2,5 cm paseczek bransoletki, w dodatku dwustronny!
Zamiast tradycyjnego zapięcia wykorzystałam wstążkę (w kolorze letniego nieba), a to dlatego, że miałam ochotę na coś dziewczęcego i zupełnie nietuzinkowego. Dodatkowo, w miejscu zszycia dwóch dłuższych boków haftu, dorzuciłam "koronę" z koralików, która zamaskowała szef, ale i myślę, że dodała uroku.

Ja jestem strasznie zadowolona z efektu końcowego! No i dumna z siebie, że podjęłam wyzwanie i mu sprostałam :) Mam teraz fajną, nietypową i jedyną w swoim rodzaju letnią bransoletkę, idealną do dżinsów!
Zobaczcie sami jak się prezentuje....







Twórczym Inspiracjom bardzo dziękuję za inspirację i za możliwość podjęcia wyzwania i przetestowania wzoru, o którym nawet nie pomyślałabym, że może dać taki fajny efekt!

Pozdrawiam Was serdecznie i nie dajcie się upałom!

piątek, 17 czerwca 2016

281. Twórcze Inspiracje 2-3/2016 - recenzja.

W maju Twórcze Inspiracje na swoim profilu facebook'owym, zaprosiły blogerki na konkurs. Szczęście się do mnie uśmiechnęło i zostałam nagrodzona przedpremierowym egzemplarzem gazety. Tym bardziej wyjątkowym, bo zawierającym dedykację od Redakcji ;) Bardzo, bardzo miły gest , za który serdecznie dziękuję ;)
 Mam wrażenie, że najnowszy numer Twórczych Inspiracji powstał zdecydowanie dla kobiet i z myślą o nich. Znajdziemy tu to, co kochamy najbardziej - torebki, biżuterię, a nawet kosmetyki.
Zobaczcie co tym razem stanie się być może inspiracją tegorocznych twórczych wakacji ;)

Propozycje biżuteryjne...

- naszyjnik z rozetek yo-yo...
...bardzo prosty, ale bardzo efektowny! Biorąc pod uwagę dostępność wielu przepięknych tkanin, można puścić wodze fantazji! Tym bardziej, że w gazetce znajdziemy prosty i czytelny kurs, krok po kroku.

- bransoletka wykonana na bazie ściegu puncetto...
... wraz z kursem wykonania bransoletki wspomnianą techniką koronczarską.

- bransoletki beading'owe...
... wraz z kursami na ich wykonanie oraz, co ciekawe, z propozycjami różnych wzorów. 

- bransoletki z wykorzystaniem haftu krzyżykowego i koralików...
... z propozycjami różnych wzorów. Ja dodam tylko, że pracuje nad czymś w tym temacie, więc już wkrótce pochwalę się rezultatami ;)





Propozycje "torebkowe"...

 - torba na laptop...
... bardzo fajny pomysł i rewelacyjna alternatywa dla jednokolorowych, klasycznych toreb dostępnych w sklepach. W najnowszym numerze znajdziemy nie tylko przystępny kurs wykonania takiej torby, ale i artykuł o projektantce, tejże torby, jak i innych upcycling'owych dzieł sztuki.

- torba z sową...
... to dla mnie chyba hit numeru! Rewelacyjny pomysł na wykorzystanie haftu wstążkowego! W numerze znajdziemy schemat sówki oraz kurs jak wspomnianą torbę wykonać własnoręcznie.

- letnia torba worek, czy etui na telefon wykonane techniką "szydełkowania gobelinowego".



To koniec? Nic bardziej mylnego, bo najnowszy numer czasopisma proponuje jeszcze...


- patchwork...
... w tej technice znajdziemy propozycję uszycia kocyka i poduszki wraz z przystępnym kursem, jak tego dokonać. Niewielkim kosztem, wykorzystując np. resztki tkanin, możemy stworzyć ciekawą ozdobę domu, czy prezent!


- quilling...
... i eleganckie zaproszenie na ślub, wykonane tą techniką. Świetna propozycja i w dodatku bardzo na czasie. Dzięki dokładnie opisanemu sposobowi wykonania, można stworzyć niepowtarzalne kartki czy zaproszenie, myślę, że nie tylko na ślub.



- amigurumi...
... tym razem sowa, pingwin i nietoperz, czyli propozycje dla szydełkowiczów. Zamieszczony w czasopiśmie kurs od pierwszego do ostatniego oczka, daje możliwość stworzenia niepowtarzalnych maskotek.




- haft krzyżykowy...
 ... to metryczka z sówką. Fajny i ciekawy haft z dwiema wersjami kolorystycznymi i modnymi ostatnio sową i deseniem w groszki. Do wzoru dołączony jest też ciekawy, kreseczkowy alfabet.




Natomiast koniec numeru to wielkie zaskoczenie! "Piękno z natury", czyli świetny artykuł o naturalnych kosmetykach. Wiele ciekawostek, garść dobrych rad i inspiracji. Okazuje się, że w otoczce dobrej zabawy można stworzyć ciekawe kompozycje dla siebie lub jako podarunek!




Kończąc recenzję wspomnę jeszcze o dwóch konkursach, na które zapraszają nas nowe Twórcze Inspiracje:

-"Zaprezentuj swoje pomysły", czyli konkurs, do którego możemy zgłosić (do 31.07.2016) własnoręcznie wykonane dowolną techniką - torbę, torebkę, plecak czy etui na telefon. (Kliknijcie po szczegóły);

- "Pędzlem i nitką malowane. Pokaż co potrafisz" (Kliknijcie po szczegóły).

Numer ciekawy i bogaty w przeróżne propozycje.
Jako hafciarka czuję tylko lekki niedosyt haftu krzyżykowego w tym numerze. Mile widziałabym, także propozycje haftu płaskiego, bo takowych nie ma zbyt wiele.

Jeszcze raz dziękuję Redakcji za możliwość recenzji, a Wam za cierpliwość i dotrwanie do końca :)

Pozdrawiam serdecznie i do poczytania :)

środa, 15 czerwca 2016

280. W niebieskościach i fioletach, czyli co tam u bratków?

"Podarowanie komuś bratków znaczy, że zawsze pamiętamy o tej osobie i liczymy na to, że i ona o nas pamięta i tak samo zależy jej na nas jak nam na niej." (Źródło)


   Jak pamiętacie, moje brateczki, to także podarunek imieninowy i przyjemnie jest pomyśleć, że być może trafiły do mnie z takim właśnie przesłaniem, jak to zacytowane powyżej ;)
Bratki na nadrukowanej kanwie gobelinowej, to znakomity czasoumilacz podwórkowy :) Nie wymagają schematów, a nawet specjalnego skupiania się na samym hafcie. Gdy czasem mam zaledwie chwilkę na xxx, bratki sprawdzają się rewelacyjnie :)
I tak kroczek po kroczku, wszystkie kwiaty dostały kolorki. Oczywiście oprócz środków, ale te dostaną coś specjalnego. Póki co, zaczęłam troszkę zielenie listków.


 


Teraz "gonię" haft na nietypową bransoletkę,  testuję ptaszorki z Kokardki i snuję kolejne plany na drobne hafciki, które powstaną na specjalne okazje.
Niestety "Magiczne fuksje" oraz "W dolinie" błagają z kątka o litość...
Wszystko w swoim czasie, wszystko w swoim czasie :P

PS: Najnowsze wieści z frontu ;)
Młodsza latorośl przespała kilka nocy bez karmienia, po czym następne kilka - z pobudkami hehe. A już chciałam odbębnić sukces! Poza tym "przylepiec" trwa nadal, chociaż jakby troszkę odpuścił, no odrobineczkę...
Natomiast przed nami jakże ważne wydarzenie! Piąte urodzinki synka!
Ach i pierwsza wizyta zębowej wróżki już za nami! Cieszyć się czy nie? Dwoje ząbkujących dzieciaków?


Pozdrawiam serdecznie i słonecznie, chociaż z za oknem deszczowo ;)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

279. Sal z Hafciarskim Kalendarzem - Nożyce.

Wraz z początkiem roku wystartował Sal z Hafciarskim Kalendarzem organizowany przez Kasię, na podstawie wzorów zaprojektowanych przez Igiełkę.
Czerwcowy haft to nożyczki, które wyszywa się błyskawicznie!
 
    Oczywiście nożyczki przy hafcie są nieodzowną pomocą. Wiadomo, te piękne cieszą dodatkowo oko ;) Ja, należę chyba do grupy tych praktycznych, więc ważne, by nożyce dobrze nitkę cięły, nie strzępiąc jej czy nie niszcząc. Wielu moim haftom towarzyszyły zwykłe nożyczki do paznokci z jakiegoś zestawu kosmetycznego (fioletowe po lewej), które z paznokciami miały tylko nazwę wspólną, bo zupełnie się nie nadawały do tego celu. Za to do cięcia nitek, że nie wspomnę o dużej pomocy przy pruciu, to już jak najbardziej ;) Potem, w ramach prezentów, przyleciały kolejne cuda, widoczne poniżej ;) I od jakiegoś czasu korzystam, chyba najchętniej, z różowego żurawia, który chyba najbardziej przypadł mi do gustu ;)

Haftowane nożyce w stałej dla tej pracy kolorystyce, tych samych materiałach. 
Dodam tylko, że tym samym dotarliśmy do półmetka salowej zabawy ;)


 

Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia ;)

sobota, 4 czerwca 2016

278. Między nami Hafciarkami (18) - spotkanie z Violą, autorką bloga "Robótkuję i bloguję".

Witajcie po raz osiemnasty! Niełatwo było przekonać mojego dzisiejszego Gościa na zwierzenia, oj nie łatwo... Niemniej w myśl zasady, że próbować zawsze warto, zapukałam jeszcze raz do drzwi Violi, bo o niej mowa, i udało się! Cieszę się niezmiernie, bo chociaż wywiad w wersji troszkę okrojonej, to sami zobaczycie, że moja Rozmówczyni, to Kobietka, jak skromna, tak piekielnie zdolna i z wielkim serduchem na dodatek :)
Zapraszam na hafciarską rozmowę z Violą, autorką bloga "Robótkuję i bloguję".

Witaj Violu!
Strasznie się cieszę, że się zgodziłaś na hafciarskie "pogaduchy"!
 Jak długo towarzyszy Ci haft?

- Namiętnie wyszywam od 15 października 2006 roku. I dobrze mi z tym :)) Wtedy zostałam rażona, jakby piorunem i uważałam, że czas bez tworzenia to czas stracony – potrafiłam wstać o godzinie 5:00, by jeszcze przed pracą postawić kilka krzyżyków. Aktualnie już dopuszczam myśl, że można sobie zrobić odwyk i poświęcić swój czas innym pasjom.
O! w tym momencie zdałam sobie sprawę, że za kilka miesięcy będę obchodzić hafciarski okrągły jubileusz ;)

I to na dodatek jaka piękna rocznica! 
Życzę byś jeszcze wiele tych twórczych dziesiątek świętowała :)
A jakie były początki z haftem? To pasja, którą ktoś cię zaraził?

- Od zawsze ciągnęło mnie do jakiegoś dłubania: szydełkowania, dziergania na drutach, szycia na maszynie, makramy. Mówię tu o czasach przedinternetowych, gdy w sklepach nic nie było, więc trudno było te pasje sensownie rozwijać, nie mówiąc już o uwiecznianiu swoich dzieł na zdjęciach. Najlepsza byłam w szyciu ubrań, wszystko sobie szyłam (no, może poza grubymi zimowymi płaszczami). Później te umiejętności jakby lekko zanikły, na rzecz haftu. Takie robótkowe zapędy ma też moja Mama i to zapewne po Niej je przejęłam. We wczesnym dzieciństwie Mama pokazała mi podstawowe ściegi płaskie, aczkolwiek haftem krzyżykowym to ja zaraziłam Ją.

Proszę jaka zdolna Kobieta! I na dodatek cała garderoba szyta "na miarę" :)
Jedne z nas tworzą dla własnej przyjemności, inne dla podreperowania domowego budżetu, jeszcze inne traktują haft jako odskocznię od codzienności, rodzaj terapii. Jak jest w Twoim przypadku? Dla kogo tworzysz?
- Wyszywam głównie dla samego wyszywania. Czasem coś z tych tworów trafi do kogoś z rodziny w ramach prezentu – choć to już ograniczyłam do minimum, zauważywszy, że ludzie tego nie doceniają. A wiemy, że jest to i kosztowne, i pracochłonne... Kilkukrotnie trafiło mi się jakieś zamówienie, ale to marginalne sprawy, zresztą też raczej nieopłacalne.

Z której swojej pracy jesteś najbardziej dumna?

- Dumna? Nie wiem, to chyba nie duma, ale cieszę się, że podarowane rodzicom haftowane obrazy wiszą na ścianie dużego pokoju.


- Po przeanalizowaniu pytania stwierdzam, że odczuwam jakieś tam zadowolenie z powodu tego hardangerowego obrusiku (90x90 cm):




Są powody do dumy!
Czy praca zawodowa/dom/dzieci/rodzina/obowiązki pozwalają na realizowanie pasji, jaką jest haft?

- Typowych obowiązków, takich w tradycyjnym rozumieniu, nie mam, ale wiadomo, że zawsze coś tam do zrobienia jest. Hobby z definicji jest przyjemnością, a na przyjemności zawsze czas się znajdzie.

Bardzo zdrowe podejście, podoba mi się! 
Violu skąd czerpiesz inspiracje?

- Przypuszczam, że w dobie internetu jest i trudniej, i łatwiej być pomysłowym. Trudniej – bo wydaje się, że ludzie już wszystko wymyślili. Łatwiej – bo jednak można coś podejrzeć. Nie lubię gotowych rozwiązań, nie korzystam z tutorali, nawet dopiero całkiem niedawno dowiedziałam się co oznacza tajemniczy zwrot „DIY”. Lubię do wszystkiego dojść sama, mam wtedy większą satysfakcję.

Zgadzam się z Tobą ;) Ja od czasu do czasu zaglądam do różnych kursików, ale ostatecznie i tak dodaję coś od siebie!
Twoja ulubiona hafciarska tematyka to...

- Właśnie żałuję, że nie posiadam ulubionej tematyki, czy kolorystyki, czy autora schematów – wygodniej by mi się poruszało, po tym hafciarskim świecie z takim ukierunkowaniem. Zwyczajnie za dużo mi się podoba i często nie mogę się zdecydować co wziąć na warsztat.

Nie mogę nie zapytać o kwadraciki kołderkowe. Skąd ten pomysł, potrzeba tworzenia takich rzeczy, do kogo trafiają?
 - Już nie umiem sobie przypomnieć, gdzie po raz pierwszy zobaczyłam informację o kwadracikowej akcji - ale tak, fb jeszcze wtedy nie było, albo ja nie miałam, bloga nie miałam i nie wiedziałam chyba, że takie miejsca są. Pozostaje tylko forum, strzelam że to było nieistniejące już KAAN (wczoraj wyczytałam, że na tym forum wszystko się zaczęło w naszej polskiej edycji Kołderek), ew. na Wizażu ktoś się pochwalił co zrobił. Wtedy nie miałam komu i po co robić wzorków dziecięcych, a to była jedyna możliwość by powyszywać kolorowe obrazeczki - pamiętam, że pierwsza akcja dotyczyła Księżniczek Disney'a - Kopciuszka, Ariel, itd. Potem już były rożne wzorki, całkowicie dziecięce jak klocki, czy bohaterowie filmowi jak Auta, Samoloty, zwierzątka, ale trafiły też na tamborek poważniejsze: seria z państwami, realistyczne psy. Więc podsumowując trochę robiłam to dla siebie, a więcej z potrzeby serca by choć tak pomóc chorym dzieciaczkom.

A więc raczej małe hafty czy wręcz odwrotnie raczej kolosy?

- W takim rozgraniczeniu na duże i małe, ze swoimi pracami wpasowuję się gdzieś pomiędzy. Czyli robię takie średniaki.

Preferowane materiały? Tamborek. krosno, kanwa, mulina itd.

- Nie jestem wymyślata. Wyszywam na tym, co mam w szufladzie, choć preferuję wyszywanie jedną nitką muliny przez jedną nitkę tkaniny (23 ct, 25 ct). Mnie się wygodniej wyszywa z tamborkiem i lubię ten dźwięk przeciągania nitki przez mocno napięty materiał. Kilka lat temu w bibliotece natknęłam się na książkę znanej aktorki, pani Krystyny Sienkiewicz „Haftowane gałgany” - polecam, szczególnie wymyślatym. Ważniejsze od użytych materiałów są dokładność i precyzja wykonania. To jest najistotniejsze – oczywiście dla mnie, bo ktoś inny może mieć inne zdanie :)

Zgadzam się z Tobą, mam podobnie ;) 
Co sądzisz o blogowych zabawach? Bierzesz w nich udział? Organizujesz? Które z nich należą do Twoich ulubionych?

- Najbardziej lubię wyzwania, czyli zabawy w których trzeba się wykazać inwencją własną i zinterpretować po swojemu zadany temat.

Od marca 2009 roku prowadzisz bloga...

- 16 marca 2009 zdecydowałam się na zarejestrowanie bloga ściśle robótkowego, dlatego tak mało na nim treści o mnie i o moim życiu. W zasadzie ten wywiad jest wyłamaniem się z tego założenia, swoistym wyjątkiem potwierdzającym regułę. Aniu, podeszłaś mnie – wierzę, że zrobiłaś to z premedytacją – i komplementami złamałaś mój opór. Jednocześnie wiem, że dostałam prawie tylko pytania „okołohaftowe”.


Moja wina, moja wina, ale jakże mi z tym dobrze hihi.
Jaki był początek blogowania? Co Cię skłoniło do stworzenia swego miejsca w sieci?
 
- Do tamtej pory byłam częstym gościem na innych blogach i forach rękodzielniczych i zwyczajnie zachciało mi się mieć swoje miejsce w sieci. A blog był mi po to, by jakoś zapanować nad tymi moimi wytworami, których się trochę nazbierało i spróbować je uporządkować, by dzielić się moją pasją i poznawać nowe osoby, by zwiększyć moją wiarygodność w różnorakich zabawach (wiecie, jak w życiu patrzy się na człowieka bez adresu). I jakoś tak się to kręci w dalszym ciągu...

Ku uciesze Czytelników :)
Niektóre hafciarki kolekcjonują naparstki, nożyczki itd. Czy Ty także posiadasz podobne zbiory?

- Nie. Takie kolekcje podobają mi się u innych (jeśli rzeczywiście są sensownie i ładnie wyeksponowane) ale osobiście tego nie potrzebuję. Zresztą nie mam na to ani miejsca, ani funduszy, wolę kupić mulinę niż jakiś gadżet. Za to przyznaję się, że mam "fizia" na punkcie obliczania czasu tworzenia danego haftu, zliczam to z największą skrupulatnością.

I znowu muszę się z Tobą zgodzić. Również wolę zakupić "przydaś" niż budować kolekcje :)
Natomiast zaintrygowałaś mnie tym zliczaniem czasu pracy nad haftem. Zdradzisz nam rekordy - najkrótszy czas, najdłuższy, zsumowany miesięczny czas poświęcony na haft?
 
-  To może odpowiem przewrotnie. Mam jeden niechlubny rekord – haft zaczęty chyba w 2007 roku, do dziś leży nieskończony. Jest to jeden z nielicznych moich haftów, którego czas wyszywania przestałam zliczać zegarkiem – w tym wypadku przestało mieć to sens. Na swoją obronę mam to, że to kolos 380x380 krzyżyków, ale gabarytowo nie będzie jakiś gigant, bo wyszywam na drobnej kanwie 23 ct. Przyznam, że straciłam do niego serce i nawet mi się przestał podobać. Co mnie podkusiło, by brać się za haft z tłem? Wciąż czekam na wenę by się z nim rozprawić.

Zdradziłaś nam, że szyjesz. Czy pasjonujesz się czymś jeszcze? Jakieś ukryte talenty?

- Lubię od czasu do czasu zająć się inną dziedziną rękodzieła (hardanger, szydełko, szycie maszynowe) i coś małego wyprodukować. Zawsze jednak haft krzyżykowy będzie priorytetem. Lubię układać puzzle (choć takich dorosłych układanek dawno nie układałam, od mniej więcej 4 lat, zdarza mi się układać jakieś koniki i inne misie, a wczoraj 3 układanki z Krainy Lodu). Lubię matematykę i nieraz dla relaksu rozwiązuję sobie zadania. Lubię czytać książki, od zawsze, tylko te papierowe. Lubię filmy dokumentalne, biograficzne, relacje świadków – sprawdzają się przy wyszywaniu, bo można zerkać od czasu do czasu.

Jak wygląda Twój warsztat pracy? To przestronna pracownia czy niewielki kącik?

- Na szczęście, by wyszywać nie trzeba mieć jakiejś wielkiej maszyny w wielkiej hali. Wyszywam siedząc przy biurku odwzorowując wzór wprost z monitora (i niszcząc sobie przy tym wzrok) a gdy korzystam z gotowego schematu, na tym samym monitorze oglądam jakiś film. Ten, kto ma pracownię z prawdziwego zdarzenia, jest szczęściarzem, który nie musi skakać po szufladach, szafkach i pudełkach, by znaleźć coś, co gdzieś na pewno jest schowane, tylko nie wiadomo gdzie ;)


Dokładnie tak! Na koniec zapytam Cię jeszcze, czy masz może jakieś hafciarskie marzenie?

- Jedno. Cieszyć się jak najdłużej sprawnością rąk i oczu, by móc realizować swą pasję.




Marzenie przepiękne i z całego serduszka życzę by się ono spełniło, dla Ciebie, dla siebie i każdej innej Hafciarce :)
Violu jeszcze raz dziękuję Ci za rozmowę i ogromnie się cieszę, że się zgodziłaś!
 
 
Uwaga!
Tekst rozmowy nie może być bez zgody Autorki w jakikolwiek sposób powielany czy udostępniany!
Zdjęcia haftów wykorzystane w rozmowie pochodzą z prywatnych zbiorów mojej Rozmówczyni i nie mogą być kopiowane! 
 
W ramach podziękowania za Wasze zaangażowanie, stworzyłam banerek, dla Dziewczyn, które już udzieliły wywiadu w ramach mego cyklu "Między nami Hafciarkami".

Jeśli macie ochotę, dodajcie go u siebie na blogu (np.: na pasku bocznym), podlinkowując wywiadem z Wami. Wszystko po to, by wywiad nie popadł w zapomnienie, a każdy kto odwiedzi Wasz blog, mógł dowiedzieć się o Was czegoś więcej!
Oczywiście przymusu dodania nie ma :)
 
Dla przypomnienia - wszystkie dotychczasowe wywiady znajdziecie TUTAJ :)

czwartek, 2 czerwca 2016

277. Bohater w swoim domu :p

   Dziś post zupełnie nie hafciarski i zupełnie z innej beczki ;p I na dodatek taki, co skromnością nie grzeszy nic a nic hihi.

  Znacie to uczucie, kiedy po wielu wspólnych latach (u nas piętnastu <3), facet wciąż Was pozytywnie zaskakuje? Ja miałam tak właśnie ostatnio. To, że mąż jest "Bohaterem w swoim domu", to wiadomo nie od dziś! W końcu, z pomocą moją i rodzinki, on ten dom zbudował od fundamentów, aż po dach, a potem wykończył wszystkie pomieszczenia (no dwa jeszcze zostały w woli ścisłości ;p). Wszelkie instalacje wodne, elektryczne, wentylacyjne i kanalizacyjne w domu, to też jego robota :) Płytka, panel, tapeta, farba, deska mu nie straszne. Podobnie jak składanie mebli - "gotowców z kartonika".
A tu kolejna pozytywna niespodzianka! Spełnił moje marzenie! Mam wytęsknioną garderobę! Najpierw pojawiła się moja ogólna koncepcja zabudowy. Mąż to wszystko rozplanował, rozrysował, kupił płyty w kolorze dąb sonoma, okleinę i pudełko specjalnych wkrętów i się zaczęło!
A skutki możecie zobaczyć poniżej, zdjęcia kolejno od pierwszego do ostatniego, to zabudowa mojej garderoby od lewej do prawej. Dalej są już drzwi, nad którymi, z tego co pozostało z docinania płyty, mąż zrobił jeszcze półkę na buty. Dodam jeszcze, że mimo, iż, jak widać, garderoba jest na poddaszu, to udało się wygospodarować całkiem pokaźne "królestwo", bo pomieszczenie ma, aż dwanaście metrów kwadratowych! Na środku można, więc spokojnie dodać jeszcze jakiś wieszak - drążek na kółkach :)
Jestem taka dumna z męża, że nawet sobie sprawy nie zdajecie! No i jeszcze jeden mały szczegół - mój mąż uprawia zawód prezydencki tzn jest monterem instalacji elektrycznych, nie stolarzem :)
Dał radę?  
No cóż ... Bohater w swoim domu :p




Ps.: Moje młodsze dziecko zachorowało na poważną chorobę - "przylepiec pospolitus", która objawia się nieustannym przyklejeniem do mamy (tak teraz też trzymam ją na rękach), oraz płaczem gdy mama znika z zasięgu wzroku.  Podobno, z wiekiem, ta choroba przechodzi. W związku z tym, chociaż tyle chciałabym wam pokazać (bratki, bransoletka, ptaszki, haftowane nożyce itd), to bardzo trudno mi wygospodarować, dłuższą chwilę, by coś w spokoju poklikać na blogu. Ale postaram się wszystko nadrobić ;) Jak ktoś miałby dodatkowe ręce do oddania, to ja z chęcią przyjmę ;p

Pozdrawiam serdecznie :)

Nie zapominajcie o 'reakcjach' pod postem!