poniedziałek, 30 stycznia 2017

343. "London elegance" - osłona trzecia.

 Witajcie!

 Dziś ponownie na blogu gości moja londyńska dama. 
Od poprzedniej odsłony (klik) haftu przybyło, co mnie bardzo cieszy. Już się pewnie domyślacie, że traktuję go priorytetowo i mam nadzieje niedługo uda się haftowany obraz skończyć. Na zdjęciu obok, haft w pełnej krasie, więc widać, że sporo pracy za mną, ale i jeszcze sporo pracy przede mną.

Przy okazji pojawiła się pewna nowość, z którą wcześniej się nie spotkałam, czyli backstitch'e o dwóch grubościach (przy latarni i na chodniku). Pomysł wydaje mi się ciekawy, bo dodaje obrazowi pewnej wielowymiarowości. 

Dziś londyńska dama prezentuje się tak...






-----
Przypominam o linkowywaniu, w komentarzu pod postem z wyzwaniem czytelniczym, swoich albumów wyzwaniowych z ubiegłego roku. Wśród Osób, które do 31 stycznia 2017 roku, zostawią swój link, z albumem dokumentującym sprostanie wyzwaniu, wylosuję jednego szczęściarza, który otrzyma drobną niespodziankę.

 W najbliższą środę, ogłoszę Zwycięzcę ubiegłorocznego Wyzwania Czytelniczego :)

Pozdrawiam serdecznie :)

sobota, 28 stycznia 2017

342. Między nami Hafciarkami (27) - spotkanie z Adrianną Bartnik, autorką bloga "Hafciarka blog"


   Witajcie! 
Po dłuższej przerwie zapraszam Was serdecznie na 27 spotkanie z cyklu "Między nami Hafciarkami". Moim Gościem jest Osoba, którą znam w sumie od niedawna, chociaż obie pochodzimy z Podlasia.

Zapraszam na spotkanie z Adrianną Bartnik, autorką bloga "Hafciarka blog", która pomimo, iż sama namawia hafciarki do hafciarskich wyznań, zgodziła się także na mój wywiad :)

 
Witaj Adrianko!

Cieszę się, że zgodziłaś się na rozmowę.
Zacznijmy, więc tradycyjnie. Poznajmy Cię troszkę z prywatnej strony.
Jaka byłaś w dzieciństwie? Kim chciałaś zostać w przyszłości?

- Rodzice twierdzą, że byłam bardzo aktywnym dzieckiem. Lubiłam bawić się na dworze, miałam hopla na punkcie „Króla Lwa” – zbierałam wszystko co było z nim związane.
Jaka jesteś na co dzień?
- Moje nastroje są różne, ale to zależy od sytuacji. Z reguły jestem pogodna i uśmiechnięta.
Najczęściej spotkamy Cię w parku, kawiarni, pubie, a może w zaciszu domowym?
- W domowym zaciszu, jestem typowym domownikiem, chociaż lubię też chodzić na długie spacery bez względu na panującą pogodę.
Czy towarzyszy Ci jakieś życiowe motto?
- Nulla dies sine linea - żaden dzień bez kreski
Od czego zaczynasz dzień?
- Od nakarmienia dziecka i napicia się kawy. Jestem kawoholikiem :).

To zupełnie jak ja :) Bez kawy byłoby ciężko! 
Największa zaleta i wada to...

- Hmm... trudne pytanie. Zaletą jest może to, że potrafię robić jednocześnie różne rzeczy. Wadą na pewno lenistwo i ślepy upór.
Ulubiony smak i zapach?
- Zapach i smak czekolady jest na pierwszym miejscu :). Lubię też zapach konwalii. Uwielbiam smak marcepanu :).

W Twoim domu nie może zabraknąć...

- Miłości, zaufania i zrozumienia. 
Sposób na chandrę?
-Dobra komedia, haftowanie, wyjście na spacer i słodycze :)

Drobne pokusy, których nie możesz sobie odmówić?

- Słodkości i zakupy "przydasiów".

Coś czego nie cierpię... 
- Zapachu benzyny, gdy mi zimno, gdy spóźnię się na autobus, gdy ludzie są podli i nie potrafią się zachować, gdy wystygnie mi kawa, gdy nie mogę zrobić czegoś,co sobie zaplanowałam. 

 
U innych ludzi cenię sobie...
-  Otwartość, szczerość.
Adrianno, o czym marzysz?
- O małym domku po lasem i pięknym ogrodem. Chciałabym też mieć gromadkę dzieci :). Chciałabym skończyć studia – pedagogikę resocjalizacyjną, i pracować jako wychowawca w domu dziecka albo w wiezieniu.
 
Jeśli relaks to tylko...?

- Zdecydowanie duża kawa i haftowanie, ale też czytanie i rozwiązywanie krzyżówek.

Na bezludną wyspę zabrałabym...
- Moją rodzinę.

Zdradziłaś nam, że z przyjemnością relaksujesz się przy hafcie. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z haftem? Jak długo Ci towarzyszy? 
- Tak naprawdę zaczęłam przygodę z haftem jeszcze w gimnazjum, ale nie miałam, aż takiej cierpliwości i szybko się znudziłam. Dopiero w czasie studiów podjęłam próbę z xxx i jak dotąd jeszcze mi się nie znudziło. Od dwóch lat popadłam w ten nałóg na poważnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Pamiętam, że pierwszym haftem był konik dla mojego bratanka, ale niestety nie mam zdjęcia.
A jakie były początki z haftem? To pasja, którą ktoś cię zaraził?  
- Początki jak wiadomo nie są łatwe. Odkąd pamiętam moja mama haftowała, to ona nauczyła mnie haftowania.

Jedne z nas tworzą dla własnej przyjemności, inne dla podreperowania domowego budżetu, jeszcze inne traktują haft jako odskocznię od codzienności, rodzaj terapii. Jak jest w Twoim przypadku? Dla kogo tworzysz?
- Chyba każda praca manualna jest w jakimś stopniu terapią. Ja jak haftuję, to znajduję się w innym świecie, odpoczywam, ale też dużo myślę. To jest moja chwila, gdzie jestem tylko ja i haft. Ja haftuję dla siebie, dla rodziny i przyjaciół, czasami zdarza się zlecenie, ale raczej drobne. W czasach, gdy wszystko można kupić z Chin ciężko sprzedać rękodzieło za godziwą cenę.
Z której swojej pracy jesteś najbardziej dumna? 
- Chyba 4 pory roku, chociaż może nie są pracami dużo formatowymi, ale ilość kolorów i backstitche dały mi w kość. Bardzo się napracowałam z tymi haftami. (klik) Jestem tez dumna z dmuchawca, bardzo się nad nim napracowałam i ładnie wygląda :). Teraz już wiem, że okropnie haftuję się srebrną nicią. (klik)

Czy praca zawodowa/dom/dzieci/rodzina/obowiązki pozwalają na realizowanie pasji, jaką jest haft?

- Obecnie studiuję pedagogikę i wychowuję wspólnie z partnerem synka. Czasu jest mało, ale zawsze coś tam zrobię, szczególnie wieczorami jak mały pójdzie spać.

Skąd czerpiesz inspiracje?
- Z różnych blogów hafciarskich. W Internecie jest też wiele pięknych wzorów, ale czasami i w polskiej gazecie znajdę coś dla siebie.
Twoja ulubiona hafciarska tematyka to... 
- Bardzo lubię haftować lisy (Śpiący lisek, Lisek do kluczy, Śpiące lisy, Lisek z innymi zwierzętami, Lisek z wierszykiem ), ale tematyki jako takiej nie mam. Staram się wyhaftować to, co mi się spodoba.

Raczej małe hafty czy wręcz odwrotnie raczej kolosy?
- Te i te. Mały hafty przeważnie są moimi przerywnikami od kolosów. Wszystko zależy od wzoru, nie mam uprzedzeń do wielkości haftu.

Preferowane materiały? Tamborek. krosno, kanwa, mulina itd.

- Haftuje na kanwie przeważnie 14-18 ct, na tamborku. Haftuje muliną Ariadną, a przy małych wzorach gdzie sama dobieram kolory, korzystam także ze starej muliny Odra.

Co sądzisz o blogowych zabawach? Bierzesz w nich udział? Organizujesz? Które z nich należą do Twoich ulubionych?
- Biorę teraz udział w Sal-u na blogu Haftu Agaty – „Tea time”. Sama prowadzę – Hafciarskie wyzwania  oraz organizuję Sal „od zakładki do książki”. Chciałabym też wziąć udział w Salu z jakimś fajnym kalendarzem.

Prowadzisz bloga. Jaki był jego początki? Co Cię skłoniło do stworzenia swego miejsca w sieci? Gdzie jeszcze (w sieci) możemy Cię spotkać?
- Czułam potrzebę podzielenia się moimi pracami z innymi. Chciałam też stworzyć coś dla siebie, coś co jest tylko moje. Można mnie znaleźć też na Facebooku.
Niektóre hafciarki kolekcjonują naparstki, nożyczki itd. Czy Ty także posiadasz podobne zbiory?
- Nie, na razie nic nie kolekcjonuję, oprócz mulin J. Bardzo lubię nożyczki, ale jeszcze nie mam ich za wiele, żeby nazwać tego kolekcją. 
A skąd u ciebie wziął się pomysł na przygodę z szyciem?
- Moja mama jest z zawodu nauczycielem plastyki i techniki, więc od dzieciństwa interesowałam się pracami manualnymi.

Czy pasjonujesz się czymś jeszcze? Jakieś ukryte talenty? 
- Od czasu do czasu robię kolczyki. Jestem też już od 12 lat w ruchu rycerskich. W sezonie letnim jeżdżę z całą moją rodziną na turnieje i jarmarki rycerskie. Lubię też bawić się ogniem, w moim stowarzyszeniu jest sekcja, która zajmuje się fireshow.

Świetne i nietypowe zainteresowania!
A jak wygląda Twój warsztat pracy? To przestronna pracownia czy niewielki kącik?
- Niestety mój warsztat pracy jest skromny. Mam niewielki kącik, do którego można zaliczyć biurko i krzesełko, ale większość rzeczy pochowane jest w różnych częściach mieszkania. Nie mogę się zebrać w sobie, żeby wszystko uporządkować i schować w jednym miejscu.

Jakieś hafciarskie marzenie? 
- Chciałabym mieć wielką pracownię z szafami "przydasiów", różnego rodzaju kanw i mulin. W tym pokoju znajdował by się też wygodny fotel i wypasiony ekspres do kawy. 

Dziękuję Adrianko za rozmowę! 
Życzę spełnienia marzeń - wszystkich i tych prywatnych o domku, licznej rodzince, oraz tych hafciarskich o pracowni pełnej "przydasiów"! 




Uwaga!
Tekst rozmowy nie może być bez zgody Autorki w jakikolwiek sposób powielany czy udostępniany!
Zdjęcia prac, oraz inne wykorzystane w rozmowie zdjęcia, pochodzą z prywatnych zbiorów mojej Rozmówczyni i nie mogą być kopiowane! 

 Jeśli macie ochotę, dodajcie banerek "Zapraszam na rozmowę ze mną..." u siebie na blogu (np.: na pasku bocznym), podlinkowując wywiadem z Wami. Wszystko po to, by dzięki wywiadowi każdy, kto odwiedzi Wasz blog, mógł dowiedzieć się o Was czegoś więcej!



Dla przypomnienia - wszystkie dotychczasowe wywiady znajdziecie TUTAJ :)

poniedziałek, 23 stycznia 2017

341. Dzień Babci i Dziadka.

Witajcie!
   
Za nami wyjątkowy weekend, bo swoje święto obchodzili nasi kochani Dziadkowie ;) 

Tym samym, w Jacewiczówce zakasaliśmy rękawy i zabraliśmy się do pracy! 
Założyliśmy, że kartki mają być na tyle proste, by wnuczek mógł się zaangażować w ich tworzenie, a jednocześnie od razu powinno być widać, że są od małej Hani i nieco starszego Piotrusia ;)

Wybór padł na dwie fajne grafiki (kolorowanki) z chłopcem i dziewczynką. Serduszka trzymane przez dzieci, od razu nasunęły mi na myśl technikę iris folding i tak też zostały wykonane. Postacie dzieci wydrukowane są na kartce z bloku technicznego (podobnie jak napisy znalezione w internecie) i pokolorowane (tu pomoc synka) zwykłymi, woskowymi kredkami. Synek wybrał jeszcze motylki.

A oto i nasze babcino - dziadkowe karteczki ;)










Do Jacewiczówki docierają już pierwsze misie Fizzy, chociaż termin "rozliczenia", upływa dopiero wraz z końcem lutego. Już widzę, że pomysł był trafiony i powstają naprawdę fajne prace! Pamiętajcie, że do zabawy dołączyć możecie w każdej chwili, do czego Was namawiam i serdecznie zapraszam ;)

Podobnie sprawa się ma, jeśli chodzi o wyzwanie czytelnicze. Idzie Wam rewelacyjnie! Niektóre Kochane Moliki są już nawet na półmetku! Niech zatem te 3650 stron będzie zaledwie początkiem!

W skromne progi bloga zaglądają nowe Osoby, co mnie niezmiernie cieszy ;) Staram się każdego powitać osobiście w odpowiedzi na pozostawiony komentarz, ale i tutaj, witam Was serdecznie!

 Dziś już zmykam do mojej londyńskiej damy.

Pozdrawiam cieplutko ;)

środa, 18 stycznia 2017

340. "London elegance" w zimowej odsłonie.

Witajcie!

  Dziś na Podlasiu taka piękna zimowa aura, że żal było nie skorzystać. Dlatego wybraliśmy się na spacer po zaspach i nieodkrytych leśnych drogach :) Cudownie!

Moja londyńska dama, także wyskoczyła na sekundkę, by pooglądać polską zimę, chociaż na hafcie powoli wyłania się jej własna zimowa aura. 

Po chwilowym szale kreseczek, wróciłam do części krzyżykowej. Pojawił się fragment chodnika, świecąca latarnia, chmury i księżyc na niebie. Szalenie podoba mi się to jak kolory (nawet szarości) pięknie odcinają się od barwy kanwy!

Kolejny raz, w trakcie haftowania, wprowadziłam kilka subtelnych zmian - guziki w płaszczu, zwieńczenie latarni. 

Jeszcze sporo pracy przede mną - chodnik, budka telefoniczna, druga latarnia, drzewo i druga część kreskowanego mostu. Niemniej, dzięki umieszczeniu pracy na krośnie, widać już wielkość haftu. Rozpiętość wałków krosna wynosi 35 cm.

Wracam do pracy, bo kolejne hafty czekają. Byłoby świetnie gdyby udało się ich "twórczo pozbyć", czyli ukończyć i pięknie oprawić ;)


Dziś  londyńska dama prezentuje się tak....






A zestaw do haftu "Londyńska elegancja" znajdziecie na wirtualnych półkach sklepu Coricamo!


Nie zapominajcie o weekendowym święcie Babć i Dziadków!

Pozdrawiam serdecznie!

Ania z #KreatywnaJacewiczowka

poniedziałek, 16 stycznia 2017

339. Metryczka dla Elizy.

Witajcie!

   Dziś zapraszam na wpis z nieco zaległą pracą. Haft powstał bowiem, jako jeden z ostatnich w ubiegłym roku, ale jak do tej pory nie było okazji by się nim pochwalić. 

   Na początku grudnia 2016 r., Przyjacielowi urodziła się druga córeczka. Postanowiłam "przywitać" Malutką po swojemu, czyli metryczką. Powstała bardzo szybko, bo w zaledwie tydzień, a w zasadzie w kilkanaście godz z niego wykradzionych. Wybór schematu oczywiście nie był przypadkowy. Starsza Paulinka została przeze mnie obdarowana sympatyczną myszką, dlatego też i młodszej Elizie, także wyszyłam małą Minnie.

Całość haftu wykonana dwiema nitkami, mieszaniny mulin, na białej aidzie 54/10. 
Schemat znaleziony w internecie, uszczuplony o księżyc i misia.

Metryczka dotarła do małej Adresatki pocztą, jeszcze przed świętami. Mam nadzieję, że Tata stanie na wysokości zadania i pięknie Elizie metryczkę oprawi.

A oto i słodziutka Myszki Minnie....
 























Na koniec jeszcze moje ogromne i z serca płynące DZIĘKUJĘ za wszystkie ciepłe i serdeczne życzenia od Was - dla mnie i  dla bloga oraz za prezenty prawdziwie niespodziewane!

Ula, Ewa (Mamo!), Kinga i Ewa, Weronika - jesteście kochane i niesamowite! Wielkie buziaczki!



-----
Przypominam o linkowywaniu, w komentarzu pod postem z wyzwaniem czytelniczym, swoich albumów wyzwaniowych z ubiegłego roku. Wśród Osób, które do 31 stycznia 2017 roku, zostawią swój link, z albumem dokumentującym sprostanie wyzwaniu, wylosuję jednego szczęściarza, który otrzyma drobną niespodziankę.

Oczywiście nadal i w każdej chwili możecie przyłączyć się do obecnego Wyzwania Czytelniczego 3650 stron!.

Nie zapominajcie także, że również w każdej chwili możecie przyłączyć się do zabawy - Rok z misiem Fizzy Moon!
-----

 
Pozdrawiam cieplutko!

czwartek, 12 stycznia 2017

338. Ostatnie tchnienie świąt :)

Witajcie!
Kiedy wszędzie powoli nastrój świąteczny odchodzi w zapomnienie, a nawet przebrzmiewa echo sylwestrowych fajerwerków, Podlasie nadal świętuje! Jesteśmy właśnie kilka dni po Prawosławnym Święcie Bożego Narodzenia i tuż przed juliańskim sylwestrem! Dobrze nam!

Właśnie z okazji Świąt, powstała pierwsza w tym roku karteczka bożonarodzeniowa.

   Haft wykonany dwiema nitkami czerwonej muliny B. Brand, na aidzie 54/10. Dodatkowo użyłam złotej nici Metalux. Schemat reniferka podpatrzyłam na jednej z kartek, które dostałam w tym roku (Basiu ;p). Tym razem postawiłam na biel i czerwień, z odrobinką złota.
 





















Na nowe kartki, w podobnym stylu, pewnie trzeba będzie jeszcze poczekać,  a tymczasem....

A tymczasem zaczął się Nowy Rok (oczywiście niezmiennie twórczy), blog ma trzy lata, a szanowna autorka bloga dziś obchodzi swoje 33 urodziny!

I tu powinien się chyba pojawić akapit pięknie podsumowujący wszystkie te okazje! No cóż wyłamię się, bo czemu by nie?

Jeżeli ktoś ma ochotę na hafciarskie podsumowanie, zawsze może wrócić do ubiegłego roku, to w końcu tylko lub, aż 100 postów. Bardziej wytrwałych zapraszam do poczytania bloga od deski do deski, czyli całych 338 wpisów :) Da się, sama przecież tak robię :)

Blog ma trzy lata, a samo blogowanie tak weszło mi w krew, że jestem i będę tu nadal :) I cieszę się, że jesteście także Wy! Odwiedzacie, komentujecie i bawicie się wraz ze mną!

Natomiast, co do mnie samej, to chociaż metrykalnie starsza o rok, to nadal ta sama!

   Wszystkie te okazje razem wzięte świetnie się nadają, by coś tam sobie obiecać :) No cóż, ja chyba jestem "jakaś dziwna" (coś takiego usłyszałam niedawno), bo postanowień noworocznych nie tworzę.

   Natomiast uwielbiam listy zakupów, pomysłów na projekty i posty, rzeczy do zrobienia itd.
Listy na luźnych karteczkach oczywiście. Dlatego w tym roku stworzę sobie pokaźne tomiszcze zwane "Zapiśnikiem" (czy jakoś podobnie) i staromodnie, długopisem po papierze, będę na bieżąco zapisywać swoją gonitwę myśli i pomysłów z niej wynikających. Pomysły, które zrealizuję "kiedyś tam", może za miesiąc, a może w przyszłym roku, kto wie :) Jak się uda będę szczęśliwa, a jak nie - zmotywowana!
To pewnie skleroza związana z wiekiem (przegięłam?), ale ostatnio dzieje się tak, że najlepiej ubieram swoje myśli w słowa,  na bieżąco. Często wtedy, kiedy nie mam możliwości skorzystania z komputera. Na przykład wtedy, gdy dzieci wybudzą mnie nad ranem i one za chwile słodko śpią, a ja nie potrafię już usnąć. A później, gdy siadam do napisania posta, dopada mnie niemoc twórcza. Mnie, gadułę! Ale koniec z tym, przyszła kryska na Matyska, znaczy Zapiśnik do Ani hihi.

Tym optymistycznym akcentem kończę na dziś ;)

Pozdrawiam Was serdecznie ;)

poniedziałek, 9 stycznia 2017

337. "London elegance", czyli hafciarski zestaw testowy od Coricamo.

Witajcie!
 
   Po kilkudniowym maratonie ponad dwudziestostopniowego mrozu na Podlasiu, dziś zaledwie -6*C. Ale zima swoje prawa ma, a zarazki trzeba wymrozić!

   W weekend świętowaliśmy Prawosławne Boże Narodzenie, a dziś odwiedził nas ksiądz z kolędą. Powoli, więc okres świąteczny się zamyka, niestety... Ale na blogu pojawi się jeszcze jeden świąteczny post.

   Dziś natomiast zapraszam na post dotyczący nowego projektu. 
Jeszcze przed świętami, Coricamo zaproponowało mi przetestowanie hafciarskiego zestawu "London elegance". Schemat haftu pojawi się już za kilka dni w najnowszym numerze "Igłą Malowane". 
Zestaw dotarł do mnie tuż przed końcem roku i od razu wzięłam się do pracy.

   Zestaw zawiera mulinę Madeira nawiniętą na papierowe bobinki, czytelny schemat graficzny, oraz igłę i delikatnie szarą Aidę 14 (54/10).



















Haft jest dość duży, więc trafił od razu na krosno. Także, dla mojej własnej wygody, bo przy takim "rozrzuconym" hafcie tzn. "plamach" xxx oraz dużej ilości backstitch'y, łatwiej jest, gdy ma się wgląd na całość pracy.

Kreski, czasem drobniutkie, zaledwie na pół krzyżyka, zajmują bardzo dużo czasu i wymagają sporo pracy. Szczególnie, że większość linii (mimo, że długie i proste) prowadzi przez środek krzyżyka. Narysowane na schemacie linie, są piękne i proste, natomiast kanwa żyje swoim życiem, a wbijanie igły w środek splotu kanwy, zdecydowanie liniom nie służy ;) Niemniej efekt już widać i zdecydowanie jest on wart zachodu! Warto dodać, że backstitch'e akurat w tym hafcie, mają dwie grubości - jedną i dwie nitki.

Mulinę Madeira już znam i dobrze mi się z nią pracuje. A to, że jest ona nawinięta na papierowe bobinki, tylko ułatwia pracę. Jedyny minus, to brak numeracji muliny.

Szara Aida 14 (54/10) dobrze układa się na krośnie i ładnie odbija skromną kolorystykę haftu, dodając jej wyrazistości i uroku.

Minusem jest igła z zestawu (wydaje mi się, że 22), zdecydowanie zbyt gruba nawet dla xxx, a co dopiero dla kreski w środku krzyżyka?

Do dzisiejszego dnia udało mi się wykonać już sporą część haftu. 




Uważne oko zauważy, że wprowadziłam zmiany w kształcie i wyrazie twarzy. Z całym szacunkiem dla Autora wzoru, ale "kreskowana twarz", nie miała dla mnie wyrazu. Ale to oczywiście, moje indywidualne zdanie.

Wyszywam dalej i mam nadzieję, że już niedługo haftu przybędzie i będę mogła chwalić się wyjątkowym efektem ;) Podglądajcie koniecznie ;)


Na koniec jeszcze odrobina ogłoszeń parafialnych ;)

Kochani, dziękuję, że tak licznie stawiacie czoła moim wyzwaniom - Czytelniczemu 3650 stron, oraz całorocznej zabawie z Fizzy Moon.

Nadal serdecznie zapraszam wszystkich chętnych! 

Mam jednak jedną maleńką prośbę - czytajcie zasady!!! Nie są one jakoś specjalnie wygórowane, a jedynie organizacyjne. Najlepiej wynotować, co i jak, by mieć je pod ręką ;)

Zaglądajcie także na #KreatywnaJacewiczowka na Facebooku, gdzie znajdziecie (stale uzupełniany) album przydatny w zabawie z misiem Fizzy. 

Pozdrawiam cieplutko!

czwartek, 5 stycznia 2017

336. Rok z misiem Fizzy Moon.

Witajcie!

W poprzednim poście zaprosiłam Was na Wyzwanie Czytelnicze 3650 stron! A dziś ośmielam się zaprosić na wyzwanie hafciarskie. Wiem, że różne wyzwania już pojawiają się na blogach, ale może skusicie się i na moją zabawę. Tym bardziej, że różni się od proponowanych tu i tam wyzwań ;)

   Jakiś czas temu, w niezmierzonej przestrzeni internetu, "odkryłam" pewnego misiaczka, i co tu dużo mówić przepadłam! A im bardziej "zagłębiałam się w temat", tym bardziej się zauroczyłam. Oczywiście wszystkich misiów Fizzy Moon (bo o nim mowa) nie jestem w stanie wyhaftować, ale chociaż kilka...


Zapraszam Was zatem na nową zabawę Rok z misiem Fizzy Moon!



Oto szczegóły zabawy:
    1. Haftowanie rozpoczynamy 01.01.2017r (start troszkę teoretyczny, ale jak rok to rok!), a zabawę kończymy 31.12.2017r.;
    2. Nie zapomnijcie zgłosić się do zabawy, pod tym postem :) Ale do zabawy możecie dołączyć także w dowolnej chwili.

    3.Tradycyjnie, pozostawiam dowolność w wyborze materiałów tzn. sami wybieracie kanwę, rodzaj nici, ewentualne dodatki typu koraliki, wstążki itd. oraz schemat misia Fizzy Moon;
     
    4. W sumie powinno powstać 6 misiów Fizzy Moon, czyli jeden miś na dwa miesiące. Oczywiście może ich powstać więcej. Natomiast co najmniej 6 misiów to warunek konieczny, aby wziąć udział w losowaniu nagrody na koniec zabawy.

    5. Do ostatniego dnia lutego czekam na zdjęcie pierwszego misia wysłane na kreatywnajacewiczowka@gmail.com, jeśli chcecie, by pojawiło się ono w podsumowaniu, którego dokonam co dwa miesiące. (A następnie postępujecie analogicznie, czyli drugi miś do końca kwietnia, trzeci do końca czerwca, czwarty do końca sierpnia, piąty do końca października, i szósty do końca grudnia).

    6. Praca (z mojej zabawy) może brać udział w innych wyzwaniach, a haft misia możecie wykorzystać w dowolny sposób (obrazek, kartka, aplikacja, czy haft np. na "kołderki" itd).

    7. Będzie mi miło jeśli na swoim blogu czy profilu zamieścicie podlinkowany banerek zabawy.

    Tak jak pisałam, schematów misia Fizzy Moon jest, w internetowej przestrzeni, bardzo dużo. Można znaleźć misia praktycznie na dowolną okazję.

    Oto kilka przykładowych propozycji...






    Zaglądajcie też na Kreatywną Jacewiczówkę na Facebooku, tam także pojawi się album z misiem Fizzy.


    Zapraszam serdecznie do zabawy!

     Pozdrawiam z bardzo mroźnego i zaśnieżonego Podlasia ;)