środa, 30 kwietnia 2014

Losowanie Candy Ślubnego








Moje pierwsze Candy dobiegło końca i cieszę się, że mieliście ochotę się przyłączyć. Z całego serducha dziękuję Wam za to, że byliście tu ze mną i dzieliliście się rewelacyjnymi komentarzami, a kto ich nie czytał zapraszam, bo nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie gościom prezenty ślubne przychodzą do głowy (mam tu na myśli raczej te najmniej pożądane). Zauważyłam, że wszyscy podają statystyki przy okazji losowania, też bym tak mogła, ale ... ja dodaję tu listę Uczestników, żeby w nagrodę za zaangażowanie troszkę Was promować i zachęcić do poznawania się nawzajem :)


Do zabawy przyłączyli się zatem:
  1. Aga Jarzębinowa 
  2. Ewita
  3. Świat nicią malowany, Hafty Weri
  4. Pani O.
  5. Promyk
  6.  Meri
  7.  Szarlotka
  8.  Jaglana
  9.  Agnieszka Lesisz
  10. Katarzyna
  11.  Anna S
  12.  Weronka
  13.  Andżelika S.
  14.  Arte by Ania
  15.  Ulkaaz
  16. marrika91
  17. Z dala od miasta
  18.  theszakal
  19.  Nati B
  20.  Mania Adamiak
  21.  Beata
  22.  Rękodzieło Agnieszka Kusz
  23.  aldia arcadia
  24.  Sabi S.
  25.  Jeniulka
  26.  Mulinka Kordonkowa 
  27.  Marta W.

Przyznanie obiecanych, dodatkowych trzech losów za komentarz, który najbardziej nam (mężowi i mnie) się spodoba nie było łatwe, uwierzcie. Ja tam bym Was wszystkich chętnie nagrodziła :) , ale mąż stwierdził, że skoro miało być trzy, to trzymamy się zasad :) Po burzliwej naradzie się udało, i tym samym dodatkową szansę w Candy dostaje od nas Aga Jarzębinowa za żywą kurę i koguta, Z dala od miasta za pudło papieru toaletowego, Mulinka Kordonkowa za młotek. Gratuluję :) 

I żeby już Was dłużej nie trzymać w niepewności, zdradzam, że los (tym razem łapką męża tuż przed wyjściem do pracy) zdecydował, że moje pierwsze Candy wygrywa :


Serdecznie Ci Jarzębinko gratuluję, mam nadzieję, że nagroda Ci się spodoba :) Poproszę jeszcze tylko o adresik korespondencyjny na @ z mego bloga.
Chociaż część Candy Nagrody, już przygotowałam, kilka chwil wykrojonych z majowego weekendu pozwoli mi na zajrzenie jeszcze raz na blog jarzebinowehafty.blogspot.com , w celu dokładnego przyjrzenia się :), a tuż po "majówce" nagroda ruszy w drogę do nowego domku :)

wtorek, 29 kwietnia 2014

Historia pewnej miłości, czyli jak to z nami było

"Małżeństwo to diament szlifowany przez całe życie".
Antoni Regulski


  Ponieważ jutro moja czwarta rocznica ślubu, ale i losowanie Candy, więc dziś opowiem Wam jak to wszystko się zaczęło :) 2001 rok, upalne lato i nuda taka, że aż strach. Postanowiłyśmy z koleżankami wybrać się chociaż na spacer, nad rzekę. Na miejscu, siedziałyśmy sobie i plotkowałyśmy, a to o facetach, a to o dyskotece, a to o tym, co która nałoży na następną (nastolatki!). Nagle pojawiło się dwóch "nietypowych" chłopaków. U nas nikt nie chodził tak wystrzyżony, nie nosił glanów i postrzępionych ubrań, kolczyków w uchu, no i gitary. Od słowa do słowa, dowiedziałyśmy się, że chłopaki podróżują "na stopa", nie mają grosza przy duszy, ale jak wakacje, to wakacje :) Zaprosili nas na wieczór na ognisko, bo postanowili biwakować nad rzeką :) Moja siostra szybko nawiązała nic sympatii z jednym z chłopaków, więc się zgodziłyśmy. Ognisko było naprawdę fajne i dobrze się bawiliśmy. Okazało się, że ta gitara to nie tylko dla ozdoby i na podryw, ale faktycznie przy jej akompaniamencie wyśpiewaliśmy wszystkie znane rockowe, ogniskowe i biwakowe piosenki :) Następnego wieczoru chłopaki przyszli po nas na kolejne ognisko. Tym razem jeden z nowo poznanych kolegów powiedział, że "ma dla mnie chłopaka". "Hmm,tak jasne" - pomyślałam. Ale kiedy zobaczyłam tego rzekomego chłopaka dla mnie, to szczęka mi opadła! Jakby mnie piorun strzelił, tam na środku tej łąki :) Zauroczył mnie wszystkim chyba: wyglądem, zachowaniem, sposobem bycia, rozmową, delikatnością i opiekuńczością. Nawet nie wiem kiedy minęło kilka godzin, a ja miałam wrażenie, że znamy się całe życie! Tyle nas łączyło! Tego samego dnia całowaliśmy się po raz pierwszy, a wierzcie ja nigdy, naprawdę nigdy tak się nie zachowywałam! Od następnego byliśmy razem  :) I tak do dziś, a to już trzynaście lat. Gdybym sama tego nie przeżyła, pewnie nie uwierzyłabym, że miłość nastolatków (ja 17, Grześ 18) potrafi przetrwać. Nasza była bardzo chyba od samego początku dojrzała i okazało się, że naprawdę jest coś takiego jak dwie polówki :) Nasze się odnalazły wtedy, ale prawda jest taka, że było nam pisane się spotkać tak czy siak :) Potem w naszych rozmowach okazywało się, że byliśmy w tych samych miejscach, o tym samym czasie, tylko o tym nie wiedzieliśmy :) Tak naprawdę, oficialny ślub nie był nam potrzebny, swój wzięliśmy tam nad rzeka pod gwiazdami, kilkanaście lat temu :) Wiele już razem przeszliśmy, dobrych chwil i tych gorszych też, ale tak czy siak zawsze razem mimo wszystko :) I mam nadzieję, że jeszcze wiele przed nami.
Czasami sama zastanawiam się, czy ta historia naprawdę się zdarzyła, a potem odwracam głowę, a Grześ tu jest, tak po prostu ...

sobota, 26 kwietnia 2014

Polskie hafty ludowe, czyli post dla wytrwałych :)

Jakiś czas temu pochwaliłam się Wam, że posiadam przepiękne wzory haftu ludowego, takie troszkę trącące myszką :) Obiecałam, że pokażę tę perełkę mojej kolekcji, ale do tej pory czekałam na skanerek, żeby Wam to pięknie przedstawić. Na takie urządzenie wielofunkcyjne poluję już hohoho od dawna, ale póki co z mężem nie mogę dojść do porozumienia, bo z racji tego, że drukuję tylko co jakiś czas, Grześ twierdzi, że drukarka nie potrzebna :( Popracuję nad nim i przekonam :) A tymczasem pozwoliłam sobie na kilka zdjęć tych moich wzorków. Niestety raczej na pewno nie będziecie mogły skorzystać, ale może chociaż oko pocieszycie :)

Warto zacząć od tego, że wzory pochodzą z nr 19 (tego niebieskiego) "Uszyj sama" (spec. wyd. "Przyjaciółki").

Tutaj znalazłam ofertę sprzedaży gazetki.

Urzekł mnie haft płaski, kładziony czy jak go tam zwać i w przyszłości mam zamiar spróbować, chociaż nie jestem pewna co z tego wyjdzie :) 

Jest fajna notatka od autora i tu cytuję:

"Przedstawione wzory pochodzą z następujących regionów: Kujaw, Kaszub, łowickiego, krakowskiego, żywieckiego, cieszyńskiego, Podhala, hrubieszowskiego, pułtuskiego, rzeszowskiego, opoczyńskiego.
Hafty dobrane zostały tak, by mogły być wykorzystane przez bardziej i mniej doświadczone hafciarki, a nawet przez osoby po raz pierwszy próbujące swoich umiejętności w tej dziedzinie (...)
Proste wzory haftów krzyżykowych można także wykorzystać do ozdobienia dzianin robionych na drutach. Pamiętać trzeba, że kolorów włóczki musi być tyle co kolorów nici, a każdemu krzyżykowi haftu odpowiada jedno oczko dzianiny (...)
W przypadku, gdy haftem chcemy ozdobić materiał jasny sprawa jest prosta. Wzór z arkusza przenosimy wówczas na kalkę kreślarską lub pergamin, a potem przekalkowujemy na materiał, używając kalki ołówkowej. Sprawa jest bardziej złożona, gdy chcemy ozdobić haftem materiał ciemny, wtedy polecamy sposób hafciarek łowickich. Haft przerysowujemy na miękką bibułkę, po czym przyfastrygowujemy go drobnymi ściegami po liniach wzoru. Następnie bibułkę wypruwamy; pozostałe nitki fastrygi tworzą wzór, który wypełniamy haftem."

Wiedzieliście o tym, że haftem krzyżykowym można zdobić dzianiny robione na drutach? Albo znaliście ten sposób przenoszenia wzoru? Fajnie poczytać takie rzeczy :) A na dodatek na pierwszej stronie jest taka "grafika" z rodzajami ściegów hafciarskich:




Mnie urzekł "łańcuszek" i już coś tam "wymodziłam" i się pochwalę przy okazji :) A tymczasem na koniec jeszcze trochę zdjęć wzorków (kilku z 84 w gazetce ) : 








Kto dotrwał do końca - dziękuję i mam nadzieję, że nie żałuje swojej decyzji :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Urodzinkowy prezent dla Oliwki

Urodzinkowy prezent dla Oliwki już wręczony jakiś czas temu, a jeszcze nie pokazany :) Odkąd widzieliście go ostatni raz, doczekał się jeszcze ozdobników w postaci kwiatków i serduszek. Kwiatuszki celowo takie "pokraczne", jakby rysowało je dziecko. Znalazłam je kiedyś w internecie i tak naprawdę, są na plastikową kanwę, z której później można zrobić ramkę na zdjęcie. Kwiaty wyszyte są nitkami z rozpuszczonych swetrów. Haft "Hosi" to dobrane przeze mnie kolory (trzy nitki) Bird Brand, a wzorek powstał ze zdjęcia. A więcej o nim, oraz skąd wzięła się nazwa "Hosia" przeczytacie tutaj


Urodzinkowy prezent dla Oliwki

Isia obejrzała obrazek z każdej strony, porównując z oryginalną, ulubioną przytulasią i  powiedziała "Ika jubi ten objazek". czyli wygląda na to, że"zdałam egzamin" :)

A na koniec trochę o czytadłach. "Druga szansa" J. Green wreszcie za mną. Piszę "wreszcie", bo kto czytał post o tym jak powieść zaczynałam, wie, że czyta się ją ciężko ze względu na sposób pisania (bardzo często w czasie teraźniejszym). Porusza tak wiele tematów, że chwilami człowiek zaczyna się gubić. Szczególnie na początku, kiedy nie pamiętamy dokładnie jeszcze wszystkich postaci. Jeśli ktoś ma ochotę na te prawie 400 stron rozprawy o śmierci, rozwodach, samotności, problemach, ale i trochę o miłości, przyjaźni - to zapraszam, dla mnie książka należy do takich, do których pewnie nie zajrzę ponownie. Ogólnie powieść ma pozytywne opinie, mnie nie urzekła.

Dla równowagi psychicznej zaczęłam lekkie i łatwe "Nienasycenie" V. Henley. Romansidło oczywiście :) Opowiada o Anglii w czasach pod monarchią Elżbiety I. Młoda, trochę zbuntowana dwórka królowej Cath, spotyka na swej drodze szkockiego lorda Patricka i historia się zaczyna ... Na razie ponad 120 stron za mną, ale czyta się bardzo szybko i losy bohaterów wciągają :)


"Nienasycenie" V. Henley


Przypominam, że do końca Candy już tylko parę dni. Ja już powoli zaczynam gromadzić niektóre elementy nagrody, ale oczywiście czekam (prawie jak na rocznicę ślubu :p ) na wybór trzech najlepszych komentarzy, by ich autorom przyznać dodatkowy los, no i na ostateczne losowanie :)

Życzę miłego dzionka :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Kokosowo - pomarańczowe rafaello

Na tegoroczne Święta przygotowałam taki oto właśnie smakołyk do kawki. Nie będę Wam tu kadzić, że robi się go szybko, ale łatwo i przyjemnie to i owszem. Jest on tylko nieco praco i czasochłonny. No ale dla efektu  - warto. Recepturę na to cudo przepisałam kiedyś z jakiejś gazetki o gotowaniu, ale jak to ja, nieco ją zmieniłam (synek nie przepada za migdałami). Ten oryginalny znajdziecie na zdjęciu na końcu, a moje rafaello wygląda tak ...


Kokosowo - pomarańczowe rafaello


Tworzenie smakołyka zaczynam od pokruszenia 8 wafli tortowych. Robiąc te pralinki pierwszy raz, nie miałam jeszcze swojego "filipka" i wafle kruszyłam łapkami. Można i tak, chociaż nie polecam, bo efekt podobny jak po wbijaniu szpilek przy karczochowych dziełach - rączki bolą jak diabli :) Tym razem wafle pokruszyłam w rozdrabniaczu blendera. 



Następnie w garnku zagotowałam 2 szklanki wody i wsypałam do niej 1 szklankę zwykłego cukru i mieszałam, aż się rozpuścił. Po ostudzeniu dodałam do tego pokruszone wafle, kostkę masła (1/3 rozpuszczamy i wlewamy do wafli, a 2/3 wrzucamy do wafli małymi kawałeczkami), 300g mleka w proszku, 100g wiórków kokosowych i 100g kandyzowanej skórki pomarańczowej. Dokładnie mieszamy, ucierając. Po wymieszaniu, na 30 minut wstawiamy do lodówki. 




Po schłodzeniu masy, zaczyna się najbardziej mozolna część pracy, czyli lepienie kuleczek. Formujemy kuleczkę w dłoni tak, jak na przykład klopsiki z mięsa. By z zewnątrz kuleczki były równe, "wystające" kawałeczki skórki pomarańczowej wciskamy do środka pralinki. Następnie tak uformowaną kuleczkę, obtaczamy w wiórkach kokosowych (na tę ilość składników potrzeba około 100g). 


 Gotowe kuleczki układam w naczyniu, które można szczelnie zamknąć, ponieważ musimy je mocno schłodzić, czyli znowu trafiają do lodówki, aż do momentu podania.




Tuż przed podaniem, rozpuszczam w rondelku kilka kostek mlecznej czekolady i polewam nią każdą kuleczkę, która powędruje na stół. Czekolada nie jest tu jednak obowiązkowa i  można z niej zrezygnować - pralinki i tak są smaczne :)

A tu jeszcze na koniec oryginalny przepis (z migdałami), o którym wspomniałam na początku. Musicie mi tylko wybaczyć moje pisanie na kolanie :)




Smacznego!

wtorek, 22 kwietnia 2014

Chłopczyk z wazonikiem, czyli rozwiązanie zgaduli :)

Święta, święta i ... nadal święta, bo lodówka pełna pyszności :) 
Przepisami na słodkości, które przygotowałam do wielkanocnej kawki podzielę się w kolejnych postach, a tym czasem pora rozwiązać Haftowaną zgaduj zgadulę :)
Tyle wspaniałych pomysłów wypisałyście, że inspiracji mi nie brakuje. Aż dziwne jednak, że nikt nie zgadł, a tym bardziej, że próbowały same kobietki ;)



Tak, tak Kochani, haft wykorzystałam do stworzenia przepastnej torebki :) Każda mama wie, że musi mieścić się w niej niejedno i w tej, którą tworzyłam tak właśnie jest :) A oto i sprawczyni całego zamieszania i jeszcze raz sam haft z chłopczykiem. 


 


 Skoro nikt nie zgadł, postanowiłam, że wśród tych z Was, które podsuwały te wszystkie pomysły wykorzystania haftu, po prostu wylosuję jedną osobę i ona dostanie obiecane wzorki. I takim oto sposobem los (łapką Piotrusia) wybrał ...



Weroniczko mail z obiecanymi wzorkami już do Ciebie powędrował :)
Pozostałe Kochane Kobietki mają moje podziękowania i buziaki :)

Dziś pogoda piękna, więc od rana sadzę kwiatki na mojej "kamiennej" rabatce. Zrobiliśmy z synkiem małą przerwę na obiad, oraz Piotrek - na bajkę, ja - na chwilę z Wami, i działamy dalej :) 
Pozdrawiam Was cieplutko!

piątek, 18 kwietnia 2014

Bezinteresownie, wiosennie, światecznie :)

   Tyle się mówi, o bezinteresownej miłości dzieci do rodziców, a ja wczoraj sama tego doświadczyłam. Mąż wrócił wczoraj z kilkudniowej delegacji bardzo późno (około 22:00). Synek mimo, że ziewał i niemal słaniał się na nóżkach, cierpliwie czekał i wypatrywał. Kiedy usłyszał, że drzwi garażu się otwierają, zaczął tuptać nóżkami z radości. Gdy tata wszedł do domu, synka jakby zamurowało ze szczęścia. Stał i patrzył z taką radością w oczkach, chciał coś powiedzieć, ale chyba nie wiedział od czego zacząć. I wiecie co zrobił? Objął tatę rączkami za szyjkę i po prostu patrzył mu w oczy z takim cudownym, szerokim uśmiechem na twarzy, z takim uwielbieniem, że aż mi się łzy zakręciły :) Moje kochane chłopaki :) Jeszcze długo sobie rozmawiali, a Malutek zasnął niemal w jednej chwili, gdy tata po kąpieli przyszedł do sypialni i zgasił lampkę :) Podejrzewam, że ponieważ tata ma dziś wolne, mama będzie potrzebna jedynie z racji głodu i pragnienia :)




A wczoraj  zapisałam się na wiosenną zabawę u Marriki. Z racji tego powstał, krótki wiosenny wierszyk, taki tam, może mało ambitny, ale wymyślony w końcu w pięć minut:

Wczesnym rankiem w okno puka,
Myślę "Kogoś chyba szuka".
"Już, już wstaję" i otwieram,
a to narcyz o szybę się opiera!

Zajrzyjcie i Wy :)


A ponieważ będę tu pewnie dopiero po Wielkanocy ...

... życzę Wam rodzinnych, radosnych i spokojnych Świąt,
odpoczynku, pachnących spacerów, pogody ducha i tej za oknem,
 żeby spełniły się Wasze marzenia, a plany doczekały realizacji. 
Jaj pomalowanych w najskrytsze marzenia i bab smacznych i słodkich jak miód. 
Zajęcy hasających po ogródkach Waszej wyobraźni i mokrego od wrażeń śmigusa dyngusa. 
Wielu ciekawych inspiracji i kolejnych wielkich - małych dzieł!


A tu jeszcze na poprawę  humorku, takie jajeczka - "pisanki" znalezione w sieci :)




Na koniec przypominam, że nadal trwa Candy ślubne i nadal możecie wziąć udział w Haftowanej zgaduj - zgaduli. Zapraszam Was serdecznie i do zobaczenia po Świętach :) 

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Nowy projekt krzyżykowy, zakupowo do domku i "okropne" czytadło

 Drugą damę do kompletu dla mojej Fioletowej Lady, na razie odkładam na potem. Nie mam na nią pomysłu, no i chyba chęci póki co też. Za to mąż zapowiada, że lada dzień ruszamy z wykańczaniem poddasza (podejrzewam, że jeszcze trochę wody w Narwi upłynie zanim faktycznie się to stanie ;p), więc ja ruszam z haftem, który stanie się ozdobą klatki schodowej. Na razie nasza klatka to tylko stalowa konstrukcja schodów, ale ściany są już gotowe. Mężuś stworzył na nich fakturę i pomalował na piękny, słoneczny, pomarańczowy kolor.  Fotka klatki "robocza", ale Wam pokażę, bo jestem niesamowicie z mego Grzesia dumna :)



Wymyśliłam sobie, że będzie tam, na tej białej panelowej ścianie, wisiał "Hibiskus" z IM 1/6 (HP 2/2012). Póki co chwalić się nie ma czym, ale pokażę, że zaczęłam :) W środę wieczorem "zagoniłam" mężusia, żeby zrobił mi odpowiednią ramkę do wyszywania, a sama dobierałam kolory. (Zrezygnowałam jednak z koralików). A jak wykąpałam Piotrusia, to nawet udało mi się postawić kilka xxx. Jak już będą jakieś postępy, nie omieszkam się pochwalić.




Dzięki weekendowym zakupom, mój domek wzbogacił się o nowe cuda - poduszki na krzesła kuchenne, duży obrus + dziesięć serwetek (to przeceny w Jysk :p), talerz do jajek i przystawek, no i tortownica z tuleją i dnem jak do babki. Ja tam lubię by jedzonko dobrze wyglądało, a wszystko, co przyrządzę by było ładnie podane :)

"Sklep pod dziewiątą chmurką" L. Rice już za mną. Chciałam się doczekać zakończenia powieści, to mam za swoje. Przeczytałam, a przy kilku ostatnich stronach się poryczałam - ot co! Podsumuję książkę słowami z niej pochodzącymi " (...) życie jest wspaniałe. To cenny dar i nigdy nie wiadomo, kiedy zostanie nam odebrany."
 A teraz zaczęłam lekturę "Drugiej szansy" J. Green. Niestety jakoś tak pechowo, że znowu w tematyce kruchości życia i śmierci. A na dodatek książka jest jakoś tak napisana, że chwilami ciężko mi się nad nią skupić. Może dlatego, że czytam tylko po kilka stron np. przy śniadaniu, czy kiedy synek bawi się w wannie. Może tu trzeba po prostu usiąść i skupić się tylko na czytaniu, czyli u mnie nie możliwe :) Ale nie dam się i dobrnę do końca ... za jakiś czas :) 


 
"Druga szansa" J. Green


Moja Haftowana zgaduj - zgadula miała być chwilowa i szybka, a tu jakimś cudem, jak na razie nikt nie zgadł. Ale macie tyle wspaniałych pomysłów, że chciałoby się je wszystkie zrealizować! Chociaż, to do czego przeznaczyłam haft zostało wykonane, to jeszcze chwilkę się wstrzymam z pokazaniem, może jednak ktoś odgadnie? Zapraszam Was serdecznie, tak jak i na Candy :) 

Pozdrawiam cieplutko, dziękuję za komentarze i witam nowych obserwatorów :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Haftowana zgaduj - zgadula do nowego hafciku i kolejne czytadło

Dziś pokaże Wam prostą wyszywanką, która wyszła ostatnio spod mojej igły, a stworzyłam ją w kilka godzin (rozłożonych na kilka wieczorów). Wzorek "Chłopczyka z wazonikiem" (HP 1/2008) chodził za mną od bardzo dawna. Spodobał mi się już w momencie gdy zobaczyłam go pierwszy raz w gazetce. Potem popadł trochę w zapomnienie, ale ostatnio "Chłopczyk..." sam o sobie przypomniał. Zobaczyłam ten wzorek, już wyszyty, w internecie i raz dwa go stworzyłam dla siebie :) Musiał powstać, choćby dlatego, że sama mam w domu takiego Ciekawostka, którego łapki pragnął dotknąć wszystkiego!
Użyłam trzech nitek (wspominanej już w poprzednim poście) muliny Bird Brand, a wzorek wyszyłam na płótnie :) Kolorystyka oczywiście według mojej zachciewajki, nie bez racji zmieniona i zrobiona konkretnie pod mój pomysł na ten haft.
A no właśnie! Co prawda  Candy u mnie ciągle trwa i serdecznie na nie zapraszam, ale zapraszam też na szybką haftowaną zgaduj - zgadulę! Kto zgadnie, do czego wykorzystam haft "Chłopczyka z wazonikiem", dostanie ode mnie na @ kilka wzorków (pdf) o podobnej, dziecięcej tematyce :) Koniec zgadywanki - gdy opublikuję post z wykorzystaniem wzoru (za jakiś czas) lub gdy ktoś zgadnie wcześniej :)
 A tutaj "Chłopczyk z wazonikiem" po mojemu.


"Chłopczyk z wazonikiem"

   Jeśli chodzi o czytadła, to książka "I kto jej zabroni" B. Clark już za mną i powiem Wam, że zakończenie trochę mnie zaskoczyło, więc go nie zdradzę, ale zachęcam do przeczytania!
   A teraz jestem w trakcie czytania "Sklepu pod dziewiątą chmurką" L. Rice. Ponad 200 stron za mną i nie jest to lekka, łatwa książka, raczej smutna, ale życie nie zawsze przecież nas rozpieszcza. To opowieść o losach ludzi "po przejściach" - ciężkiej chorobie, utracie dziecka, śmierci żony, samotności, ale i o miłości. Książka wciąga i nie mogę się doczekać, by poznać jej zakończenie.


"Sklep pod dziewiątą chmurką" L. Rice

Dziękuję, że jesteście, pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia po weekendzie. Słoneczka i pogody Wam życzę :)

środa, 9 kwietnia 2014

Fioletowa Lady

Do wyszycia tej kobietki natchnęła mnie Monika (Igiełka) swoją fioletową damą. Co prawda, na wzorek od niej się nie załapałam, ale przypomniałam sobie o wzorku, który urzekł mnie jakich czas temu. Wystarczyło tylko dobrać kolorki. Moja "Fioletowa Lady" w całości wyszyta jest dwoma nitkami mulinki Bird Brand (zakupionej w "Igatex", u nich nazywa się chyba Two Bird's), na płótnie. W oryginale dama ta jest w odcieniach szarości i ma pieska, u mnie królują fiolety i zwierza nie ma. Wzorek ma wielkość 150 x 50 krzyżyków, w rzeczywistości wielkość wzoru wyszła 8 x 25 cm. Moja Lady będzie ozdobą sypialni, bo to są akurat jej kolory, jak zresztą widać na zdjęciach poniżej :) Jest jeszcze wersja tej damy widocznej z tylu i myślę, że pewnie powstanie do kompletu dla tej. Tylko nad tym drugim wzorem muszę nieco popracować, bo troszkę dziwnie wygląda suknia damy na plecach. Wzorek jest dostępny w spiżarni mego chomiczka.


Fioletowa Lady


Candy ślubne u mnie nadal trwa, więc zapraszam Was serdecznie :)

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Sałatka/pasta/farsz z makreli wędzonej

Nazwa potrawy nieco dziwna, ale na końcu posta wszystko się okaże :)

Przygotowanie zaczynamy od obrania bardzo dokładnie z ości makreli węszonej (0,26 kg), najlepiej dzieląc ją od razu na małe kawałeczki i wrzucając do salaterki. Następnie delikatnie mieszamy (przegarniamy) te kawałki w salaterce palcami, bo pomimo dokładnego obierania, zawsze znajdzie się jakaś ostka, którą w ten sposób wyłapiemy. Teraz dorzucamy do salaterki, pokrojone w drobną kostkę średniej wielkości cebulę oraz 4-5 średnich ogórków kiszonych. Dodajemy puszkę odsączonego zielonego groszku konserwowego (400g). Jeśli nie przepadamy za groszkiem, można go zastąpić odsączona kukurydzą z puszki. Trzeba tylko pamiętać, że potrawa będzie wtedy słodsza. Na koniec wrzucamy do salaterki 3 stołowe łyżki majonezu (może być też light), doprawiamy pieprzem ziołowym i dokładnie mieszamy. Nie dodajemy soli - ryba i ogórek, majonez już ją mają.
Teraz tylko decydujemy w jaki sposób tę naszą makrelę podamy, a mianowicie czy jako:
  • sałatkę w salaterkach osobno, lub do np. czosnkowych grzanek;
  • pastę do kanapek, rozsmarowując ją na bułeczce, lub jeszcze lepiej ziarnistym ciemnym pieczywie i dekorując ogórkiem kiszonym, świeżym koprem, szczypiorkiem, świeżą papryką;
  • farsz do jajek gotowanych na twardo (Rozcinamy obrane ze skorupki jako wzdłuż, wyjmujemy łyżeczką do herbaty żółtko, ewentualnie część białka, tak by jajka nie uszkodzić. Następnie faszerujemy połówki  i podajemy ułożone np na sałacie, posypane koprem czy szczypiorem. To co "wydrążyliśmy" z jajka można pokroić w kostkę i śmiało dodać do farszu).
Ja wypróbowałam już każdy sposób podania i każdy jest naprawdę ciekawy i smaczny :) Mój uwielbiający wszelkie ryby synek, zajada, aż mu się uszy trzęsą, a i mężuś, chociaż za makrelą nie przepada ("bo suchar"), to tą potrawę polubił :) Smacznego!


Makrelowa pasta do kanapek

piątek, 4 kwietnia 2014

Imienne ręczniczki

Mój synuś przyzwyczaił się już do tego, że ma swój kuchenny ręczniczek i po każdym jedzeniu czy piciu wyciera w niego łapki i buźkę. Wśród nich jest oczywiście kupiony ręczniczek z Zygzakiem :) Ostatnio udało mi się za niewielkie pieniądze kupić pięć białych ręczniczków. Wiadomo miłe i przyjemne w obsłudze (czytaj w praniu) i od razu na nich widać, kiedy pora na wymianę. Tylko jak dla dziecka to trochę smutne i nudne. Przeglądając blogi,  trafiłam na haftowaneprezenty.blogspot.com i tam autorka bloga mnie zainspirowała, za co dziękuję :) Kiedy powstał już pierwszy haft, trafiłam jeszcze do Violi z robotkuje-i-bloguje.blogspot.com i zobaczyłam jej ręczniczek. Z głową pełna pomysłów zaczęłam "rozweselać" ręczniczki synka :)
Wzory konika i misia oraz szablony liter pochodzą z najnowszego Igłą Malowane 2/6 (HP 4/2014). Żyrafa z HP 12/2009. Kolorki dobrałam według swojej koncepcji :)  W całości jest to Ariadna, wzorki i litery to jej trzy nitki, czarna obwódka - dwie. Jak widzicie kanwa ma luźny splot i jest taka miękka, prawie jak pielucha tetrowa. Trochę mnie to złościło, kiedy próbowałam na niej wcześniej coś haftować, ale nie ma tego złego. W tym przypadku, kanwa okazała się idealna, a jej miękkość stała się atutem :) No i igłę wbijałam w sploty kanwy, a nie "prowadziłam" przez dziurki.
Ręczniczek 30x50 cm, biały zakupiony w Ikei za niecałą złotówkę, kanwa do haftu 33x10 cm.


Konik

Miś


Żyrafka


Hafcik i imię malucha :)

 
Gotowe ręczniczki












 Na koniec jeszcze kilka zdjęć z realizacji mojego projektu:


"Zaginanie" brzegów kanwy


Fastrygowanie kanwy z haftem do ręczniczka
Przyszywanie kanwy z haftem do ręczniczka
Wieszaczek ze wstążki i guziczka

Błysk w oczku i minka mego synka, mówi sama za siebie :) A ten z żyrafka będzie dla siostrzenicy, jako dodatek świątecznego prezentu :)

Przypominam  i zapraszam serdecznie na Candy ślubne u mnie :)

czwartek, 3 kwietnia 2014

Historia pewnego kubka, czytadła i nowy gadżet na blogu :)



A było to tak :) Synek ma trzy ulubione kubeczki - jeden do mleka, drugi do kompotów i soków produkcji mojej lub babci, no i trzeci do soków przecierowych np z marchewką. I ten ostatni w sobotę wieczorem zaginął bez śladu. Żal był niesamowity, więc mama i tata wszystko rzucili i zaczęli kubeczka szukać. Oczywiście na pierwszy ogień poszły ulubione skrytki Piotrka: bagażnik w jeździku, kanapa i poduszki na niej, łóżko w sypialni, pudełka z zabawkami i zasłona tuż obok okna tarasowego. Jak kamień w wodę. W niedzielę, po powrocie od teściów, Malutek znowu sobie przypomniał o kubeczku, więc poszukiwania wznowiono. Jeszcze raz zajrzeliśmy w ulubione schowki, a także do szaf, szuflad, kotłowni, wiatrołapu, garażu, a nawet obeszliśmy całe podwórko. I nic, szukaj wiatru w polu. Piotruś z uporem maniaka odpowiadał, że kubeczka nie ma, ale on nie wie gdzie go schował. W poniedziałek zrobiłam kolejny obchód i nagle zauważyłam, że opakowanie od drewnianych puzzli ma na sobie jakieś dziwne zacieki. Stało obok okna tarasowego, więc się przeraziłam, że okna nowe i ciekną! Jak podniosłam pudełko i rozszedł się fetorek sfermentowanych owocków, wszystko się wyjaśniło. Przypomniała mi się nawet sytuacja, jak w sobotę wieczorem, po zabawie, Piotruś sprzątał te puzzle do pudełka i się denerwował, że nie chcą mu się zmieścić. Tata mu nawet pomógł, je "dopchać". I takim oto sposobem, moi chłopcy zgubili kubek, a MAMA ZNALAZŁA I NIE PRZEPADŁO!

Co do czytadełek to wspomniana jakiś czas temu "Królewska Nierządnica" G. Bagwell za mną. Książka bardzo mi się podobała. Tytułowa bohaterka miała wiele szczęścia w życiu, dzięki niespodziewanym rządzeniom losu, ale też wiele przeszła niestety. Ta opowieść, to przekrój przez jej życie (od małej dziewczynki, aż do śmierci), ale autorka opisuje tylko najważniejsze wydarzenia w życiu Nell. Dzięki temu książkę czyta się bardzo dobrze i szybko. Polecam!

Za mną także "Ostatnie dziecko" J. Hart. Przyznam, że początki z tą książką były nudne, ale moja wytrwałość została nagrodzona, bo później już się oderwać nie dałam rady. Książka rewelacyjna, opowiadająca o poświęceniu brata, który z niespotykaną dla nastolatka pasją, szuka zaginionej siostry bliźniaczki. A także o policjancie, który kosztem własnego prywatnego życia, staje się "Aniołem Stróżem" chłopca. Zachęcam do przeczytania!

"Ostatnie dziecko" J. Hart


Tymczasem na tapecie "I kto jej zabroni" B. Clark. Kolejna powieść o despotycznej szefowej, pracy 25 godzin na dobę i 8 dni w tygodniu :) Ale jest też wątek miłosny :) Książka zaczyna się słowami: "Dzisiaj wychodzę za mąż. Za dwie godziny zacznie się wielkie odliczanie, bo wtedy ruszę po ślubnym kobiercu."  A Potem zaczyna się retrospekcja, czyli opowieść o tym jak w ogóle doszło do spotkania z przyszłym mężem i jak wtedy wyglądało życie bohaterki. Chociaż temat tych szefowych trochę oklepany, to jednak mam ochotę dowiedzieć się jak ta historia się skończy :) Za mną na razie połowa, czyli 160 stron.


"I kto jej zabroni" B. Clark


Na koniec jeszcze tak technicznie. Na niektórych blogach, spotkałam się z bardzo fajnym gadżetem, wyliczającym 10 najaktywniejszych komentatorów. Też taki chciałam mieć, tylko nic z tego nie wychodziło dopóki nie znalazłam bardzo fajnego bloga, gdzie wszystko opisane jest krok po kroku. Teraz gadżet mam i ja. W ten sposób Kochane chciałam Was wyróżnić, za to, że jesteście ze mną, że czytacie, że zaglądacie i troszkę przy okazji Was promować :) Czytam Wasze słowa i na zawsze wszystkie skrzętnie odpowiadam! Dziękuję, że jesteście :)

A kto ma ochotę, zapraszam serdecznie na Candy ślubne u mnie :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

CANDY ślubne u Ani

  

"Na wspólną radość, na chleb powszedni, na poranne otarcie oczu w blasku słonecznym,
na nieustające sobą zdziwienie, na gniew, krzywdę i przebaczenie wybieram Ciebie."

K. I. Gałczyński


Właśnie wielkimi krokami zbliża się moja rocznica ślubu. Czwarta zresztą, która pięknie nazywa się kwiatową :) Z tej okazji zapraszam Was na moje pierwsze Candy.


 


 Poznajcie proste zasady Candy Ślubnego u Ani:
  1. Do zabawy zapraszam aktywne blogi z Polski (nauczona doświadczeniem po jakim czasie, o ile w ogóle, dociera paczka za granicę);
  2. Proszę o dodanie mojego banerka "Candy ślubne u Ani" na basku bocznym Waszego bloga, lub wspomnienie o mojej zabawie w poście;
  3. Chęć przyłączenia się do zabawy wyraźcie tradycyjnie, w postaci komentarza, tylko pod tym postem.
  4. Dociera do nas powoli moda na oryginalne prezenty dla Młodej Pary. Ja, na przykład, spotkałam się z tym, że Młodzi zamiast kwiatów, życzyli sobie książki, albo różne gatunki win, zabawki dla domów dziecka czy ubranka dla przyszłego potomka :) Z racji tego, że Candy jest związane ze ślubem, zapraszam Was do podzielenia się króciutko w komentarzu opinią, jaki prezent ślubny, który Wy dostaliście lub podarowaliście, lub o jakim słyszeliście od znajomych, najbardziej Wam się podobał. A może napiszecie też o najgorszym? Autorki trzech komentarzy, które wydadzą się nam (postaram się mężusia wciągnąć do zabawy :D) najciekawsze otrzymają po dodatkowym losie do mojego Candy :)
  5. Zabawę zaczynamy dziś, czyli 1 kwietnia 2014 , a kończymy 29 kwietnia 2014 o północy Który blog wygra zadecyduje los, w czwartą rocznicę mego ślubu, czyli 30 kwietnia 2014 ,o czym niezwłocznie Was poinformuję :p
Jeśli chodzi o CANDY NAGRODĘ to z całą pewnością będzie w niej coś do haftu, coś słodkiego, jakieś przydasie, ale do końca będzie stanowić niespodziankę - nawet dla mnie. A to dlatego, że postanowiłam, że CANDY NAGRODA będzie, najbardziej jak się da, indywidualna i dopasowana do bloga, który wygra i jego autorki :)

Zapraszam Was serdecznie do zabawy :)