Jeszcze kilka dni temu graliśmy sobie z Piotrkiem w bluzach w piłkę przed domem, a teraz strach nos wychylić za drzwi. Pogoda co najmniej dziwna! W ostatnich dniach mieliśmy już na Podlasiu ulwę, grad, deszcz ze śniegiem, wiatrysko zrywające kapelusze z głowy, a nawet tęczę. Kto się dobrze przyjrzy zdjęciu, na pewno zauważy, że wygląda jakby były aż dwie :) A dziś zauważyłam, że z ciepłych krajów wrócił "nasz" bocian - stoi teraz biedak na gnieździe i wygląda jak zmokła kura. A co mało pocieszające, podobno Wielkanoc ma być zimniejsza niż tegoroczne Boże Narodzenie. Pozostaje tylko ciepła rodzinna atmosfera i mnóstwo pysznego jedzonka na poprawę humoru :)
A propos Wielkanocy. Zaczęłam haftować kurczaka na serwetkę do wielkanocnego koszyczka. Tylko kwestia czy zdążę, jest wielce wątpliwa. Jak zwykle czeka mnie trochę porządków (część już za mną, ot np. umyte oka, które deszcz namiętnie oblewa, a wiatr obsypuje brudami), no i przygotowanie pychotek :) Postaram się spiąć i może się uda. W tym roku Piotruś ma nieść koszyczek do święcenia, więc gra warta świeczki :) Niemniej, póki co, raczej średnio widać, że to kurczak, więc uwierzcie na słowo :)
Jeśli chodzi o czytadła, to są kolejne dwa.
"Zbudź się, szkoda dnia" A. Quindlen to w gruncie rzeczy ciekawa opowieść o, jak to często bywa, pogmatwanych rodzinnych stosunkach, ale i o ludziach, o ich podwójnych twarzach. Jedyne co mi przeszkadzało, to to, że książka jest okropnie "przegadana". Jest tyle, moim skromnym zdaniem, zupełnie nic nie wnoszących opisów, że chwilami masz dość. No i jeszcze jedno - książka paskudnie "śmierdzi" papierochami, co strasznie mi przeszkadzało. Oficjalnie dodaję to do zbrodni przeciwko książkom :)
Natomiast "Zwierciadło komplementów" E. James jest świetne. To romans historyczny, który czyta się z uśmiechem na ustach. Obnaża przywary książąt, szlachty, a przy okazji pojawia się bardzo ciekawy wątek miłosny. Do końca jeszcze trochę zostało i aż sama jestem ciekawa, co wyniknie ze znajomości Olivii i Quina :)
Pozdrawiam Was bardzo cieplutko i oby jednak prognozy pogody na Wielkanoc się nie sprawdziły :)
No cóż - w marcu, jak w garncu, a kwiecień-plecień - więc i pogoda przysłowiowa. Wczoraj myłam okna przy padającym deszczu ze śniegiem, bo jak słońce było, to mi oczywiście nie chciało się tego robić.
OdpowiedzUsuńNo fakt, w tym roku przysłowia ludowe jak najbardziej się sprawdzają :) Oby tylko to Twoje mycie nie skończyło się choróbskiem :)
UsuńSpokojnie, złego diabli nie biorą ;-)
UsuńZłego to może i nie :)
Usuńu nas tez zimowo.
OdpowiedzUsuńAura w istocie wiosenna hehe :)
UsuńMoja córeczka ostatnio mi wyznała, że bardzo chciałaby zobaczyć bociana tak więc wyglądaj nas ;) Tęczę uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam :) Każdy gość u nas zawsze mile widziany :)
UsuńU nas też paskudna pogoda! Aż strach wyjść z domu. Dobrze, że można się zaszyć w ciepłym kącie z robótką i książką :)
OdpowiedzUsuńO tak, święta prawda prawda! Ja dziś tylko na chwilkę do skrzynki na listy wyskoczyłam :)
UsuńKurczak będzie na ludowo sądząc po kolorkach. Już jest fajny. Tęczę w dwóch wymiarach, oczywiście udało Ci się uchwycić, jest piękna. U nas też pogoda w kratkę, raz słońce, raz deszcz i śnieg i tak na zmianę, na dodatek zimno; dobrze że nie muszę z domu wychodzić i siedzę sobie z moimi krzyżykami w ręce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.))
Jak to ja Danusiu, oczywiście w hafcie kolorki zmienione :) Tęcza może wyszłaby lepiej, ale mam tylko kilkuletnią cyfrówkę, niemniej nie mogłam się powstrzymać :)
Usuńwczoraj piękna tęcza była u mojego chłopaka :) było widać całą, gdzie się zaczyna i kończy, i też była podwójna
OdpowiedzUsuńTaka podwójna tęcza, to niesamowity widok :)
UsuńPogoda w kratkę, u mnie identycznie śnieg, wichura i zimnica brrr, bociany też już widziałam , miejmy nadzieje , że już niedługo przyjdzie ta wiosna, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, aż się nie chce wychodzić. Byle do wiosny :)
UsuńNasz bociek też już wrócił, ale jest sam, czyli jeszcze nieprędko będzie ciepło (:Pogoda daje popis, jechałam dziś do pracy i się modliłam, żeby żadne drzewo na mnie nie spadło :)
OdpowiedzUsuńA u nas jest para bocianków, więc może prawdziwa wiosna tuż, tuż.
UsuńWłaśnie w książkach z biblioteki często przynoszone są do domu nie fajne zapachy i masz rację to zbrodnia przeciwko książce
OdpowiedzUsuńOj takie przykłady można mnożyć. Jakiś czas temu z książki wypożyczonej z biblioteki dosłownie wysypywały się łupiny pestek, innym razem co kilka stron odciśnięte były kółeczka kawy ze spodu kubka itd.
UsuńPogoda w tym roku nas nie rozpieszcza :(
OdpowiedzUsuńOby lato było ciepłe i słoneczne :)
UsuńMam nadzieję, że zdążysz z serwetką, byłaby ładną ozdobą koszyczka :)
OdpowiedzUsuńA no nie zdążyłam niestety. Ale nie ma tego złego ;) Koszyk dostał inną ozdobę, a kurczak ozdobi kartkę :)
UsuńKwiecień, plecień. Może rzeczywiście jedyna atrakcja, to ciepło rodzinne. Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńOby do cieplejszych dni :)
UsuńI książki i hafty!!Dajesz radę:)
OdpowiedzUsuńJakoś tam powoli leci :)
Usuńale cudna tęcza!
OdpowiedzUsuńPiękna tęcza :) ciekawa jestem kurczaka...
OdpowiedzUsuń