Witam Was jesiennie :)
Halo! Jesteście tu jeszcze? Mało mnie tu strasznie i strasznie mi bloga i Was brakuje. Strasznie też zaniedbałam i bloga i Was, ale i nie mam za bardzo czym się chwalić jeśli chodzi o haftowanie. A o codziennej rutynie przecież nie będę Wam pisać co chwila, pewnie byście pouciekali!
Są dni, że uda mi się postawić choć kilkanaście xxx, a są także takie, że haft, wyciągnięty z kącika za kanapą, leży cały dzień nawet nietknięty. No cóż coś za coś, a przecież są dzieciaki i mają swoje potrzeby, a to chyba najważniejsze ;)
Grunt, że co nieco, od czasu do czasu się udaje wyhaftować ;)
A co u nas na rodzinnym froncie? Prowadzimy niezmiennie działania! A
tak na poważnie - uczymy się i poznajemy każdego dnia. Wiemy już, że
Malutka zupełnie nie boi się odkurzacza czy miksera, a wręcz przeciwnie
potrafi przy nich w kilka sekund "odpaść" :p Lubi kąpiele i uspokaja się
w zielonych pomieszczeniach. Przesypia spacery, a cyca jest panaceum na
wszystko! A poza tym, aż wierzyć się nie chce, że za kilka dni córeczka będzie miała już 6 tygodni!
W kwestii haftowania, spójrzcie proszę na kolejną odsłonę "Makowego dworku". Wiele tego nie ma, ale jak widać po prawej stronie pojawiły się kolejne maczki i odrobina zieleni. Patrząc na te zdjęcie wydaje mi się, że da się dostrzec ten pożądany przeze mnie efekt przestrzenności. Czy tylko mi się wydaje?
Za to na czytanie jest więcej czasu. Podobnie jak przy starszym synku, podczytuję sobie przy karmieniu. Co prawda nie zawsze są to moje czytadełka, bo często Piotrek przynosi swoje bajki, ale czytam, czytam, czytam :) Tylko opisać tych czytadełek nie ma kiedy, więc dodam do listy "Molika" tylko tytuły.
Kochani dziś już kończę, bo córa właśnie wstała z chwilowej drzemki.
Może wybierzemy się na jakiś spacerek?
Pozdrawiam was serdecznie i do napisania!