czwartek, 27 kwietnia 2017

362. Miś Fizzy Moon (numer 2).



Witajcie!

   Kwiecień zbliża się ku końcowi, a więc pora na drugiego niedźwiadka Fizzy.
Docelowo wszystkie misie miały powstać dla mojej córeczki, ale tym razem się wyłamałam. Na świecie pojawił się bowiem, nowy mały człowiek, którego pewnie w najbliższym czasie przywitamy osobiście. Metryczka już się tworzy, a bohater dzisiejszego posta trafi na karteczkę ;)
   Podobnie jak poprzednim razem, zmieniłam kolorystykę według własnych potrzeb. Całość haftu wyszyta dwiema nitkami mieszanki mulin, na białej aidzie 54/10. Schemat znaleziony w internecie.







   Wasze misie, biorące udział w zabawie, zapełniają skrzynkę Kreatywnej Jacewiczówki :) Czekam na każdego niedźwiadka z ogromną ciekawością! Ależ macie pomysły!
Pamiętajcie, że tylko do 30 kwietnia czekam na misie z drugiego etapu, ale cały czas można przyłączyć się do zabawy! Zapraszam i zachęcam :)

Zaglądajcie  do blogowej Jacewiczówki koniecznie, już wkrótce pojawi się podsumowanie drugiego etapu zabawy "Rok z misiem Fizzy Moon" :)

Śledźcie także profil Kreatywnej Jacewiczówki na Facebooku. Szykuje się niespodzianka dla moich Lubisiów :)

Korzystając z okazji...


Życzę Wam 
udanej majóweczki!!!

(Żródło Pinterest)


Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

361. Skutki pewnej współpracy :)


Witajcie!
   Nim się obejrzałam, ni stąd ni zowąd, pojawiły się zaległości na blogu. Świąteczny czas sprawił, że było mnie tu troszkę mniej, ale zawsze, chociaż chwilka, na robótki się znalazła, więc kolejka postów się wydłużyła :) 
 
   Dziś zapraszam Was na post o skutkach pewnej koleżeńskiej współpracy :)

   Jakiś czas Temu Weronika ze "Świata nicią malowanego" (klik) zaproponowała mi współudział w swoim projekcie :) Wyszyła lalę, a moim zadaniem było wkomponowanie haftu w poszewkę. Dobrałyśmy materiały, "dogadałyśmy" szczegóły i nim się obejrzałam wszystko, co potrzebne było już u mnie. A tak naprawdę wszystko i dużo, dużo więcej! 
Cała Weronika! 


   Nie pozostało nic innego, jak brać się do pracy. Oczywiście krawcowa ze mnie no...taki samouk, ale chyba nie jest tak źle :) Postawiłam na różne rodzaje szwów, dopasowane do całości. Plecki poszewki uszyłam "na zakładkę" i to bardzo głęboką, by poduszka nie miała szansy się z niej wysunąć. Całość powstała z jednego kawałka tkaniny, na którą naszyłam haft i tasiemkę ozdobną.

I takim sposobem powstała pierwsza poszewka na poduszkę z haftem stworzonym przez Weronikę.




    Tak jak napisałam na początku, Weronika wysłała duży zapas tkaniny i stwierdziła, że "reszta jest dla mnie". Ja jednak tak nie potrafię, bo przecież z własnej kieszeni zapłaciła za materiały, postanowiłam więc uszyć jeszcze jedną poszewkę dla Zuzi. Dziś już wiem, że Weronika postanowiła wykorzystać tę dodatkową poszewkę w inny sposób. A w jaki to się pewnie wkrótce dowiemy śledząc bloga Weroniki :) A ja dodam tylko, że tkaniny w kropeczki nadal został spory zapas, więc i ja na pewno z niego skorzystam :) Już z czystym sumieniem :)

 Także tutaj postanowiłam wykorzystać ozdobne szwy, a plecki poszewki uszyłam, podobnie jak poprzednio, czyli "na zakładkę". Ta poszewka powstała już z kilku kawałków tkaniny - czterech fragmentów materiału i jednego kawałka kanwy (pozostał po odcięciu części z haftem Weroniki). Tu kanwa jest wszyta w całość, a nie jak poprzednio naszyta na tkaninę. Dzięki temu, mimo, że poszewka jest już gotowa, jeśli chodzi o część krawiecką, można będzie ją ozdobić dowolnym haftem.
 



   Nasza współpraca była dla mnie wyzwaniem, bo bardzo mi zależało by Weroniki nie zawieść! 
Ale jednocześnie przyznaję, że bardzo mi się podobało tego typu wyzwanie!

A co Wy myślicie o skutkach naszej współpracy? 

Pozdrawiam serdecznie z chłodnego Podlasia :)

wtorek, 18 kwietnia 2017

360. Święta w Jacewiczówce :)

 
Witajcie!
   Święta Wielkanocne upłynęły u nas spokojnie i rodzinnie. Pogoda niestety nie dopisała, ale przecież znaliśmy prognozy, więc zaskoczenia nie było. W niedzielę nawet sypnęło śniegiem, ale na szczęście od razu się topił. Poranki za to, witają nas mrozikiem lub temperaturą około 0*C. No cóż, kwiecień swoje prawa ma!

   Powoli rozkręcamy się poświątecznie:) Dziś post, lekki i przyjemny, czyli piękne kartki, które dotarły do Jacewiczówki, wraz z serdecznymi życzeniami. A zawsze, wraz z kartkami, spływa do mnie także morze inspiracji!







   Hafty J&P, Ula K., Weronika, Ewa, Basia, Dorotka, Ewa, Ewita 
z całego serduszka Wam dziękuję, za pamięć, kartki i życzenia! 





I taka mała refleksja na koniec. 
Z Jacewiczówki w świat powędrowało w tym roku aż 19 kartek, tymczasem do nas przybyło 11. Nie myślcie, że mam żal czy pretensje, bo przecież pojawiły się życzenia i smsowe i mailowe, za pośrednictwem mediów społecznościowych. Chodzi mi raczej o to, że być może zamiera tradycja wysyłania kartek? Ludzie nie czują już takiej potrzeby kontaktu?
Dla mnie to wielka szkoda, bo uwielbiam dotknąć takiej karteczki, wczytać się w ręcznie napisane słowa, zachować w albumie i zajrzeć, gdy jest ciężko czy smutno!




Pozdrawiam serdecznie!

środa, 12 kwietnia 2017

359. Radosnej Wielkanocy!

Witajcie!

   Na Podlasiu mamy prawdziwy kwiecień plecień - ciepło i zimno, deszcz i grad, wiatr i słonko, a dziś nad ranem nawet przymrozek! A najbardziej chyba szkoda, że święta zapowiadają się z taką właśnie, zupełnie niespacerową aurą. Ale skoro na spacer wyjść się nie da, to może będzie to dobry czas na robótki!

   Dziś pochwalę się już ostatnią porcją karteczek, które powstały, bo okazało się, że kilka sztuk zabrakło. Tym razem na haft już naprawdę nie było czasu, ale za to udało się wykorzystać technikę 'iris folding', oraz domowe zapasy przydasiów. 











    Tym razem to już ostatnie wielkanocne kartki w tym roku. Ostatnie moje oczywiście, bo do Jacewiczówki spływają piękne kartki z serdecznymi życzeniami od znajomych Hafciarek i nie tylko :) Ich bogactwo zagości na blogu po świętach :)



Kochani,
życzę Wam zdrowych, spokojnych świąt Wielkanocnych,
 pełnych nadziei oraz miłości. 
Pogodnego nastroju, oraz najwspanialszych spotkań, 
wśród rodziny i najbliższych przyjaciół!
Wesołego Alleluja!!!


środa, 5 kwietnia 2017

358. Bordo i fiolety, czyli kapelusz igielnik dla Ewy.



Witajcie!
   W Jacewiczówce wiosna i to taka, którą widać naprawdę, nie tylko z nazwy :) Pogoda sprzyja spędzaniu czasu na podwórku, za to z robótkami już trochę gorzej, że już nie wspomnę o komputerze. Ale tak czy siak zawsze znajdzie się chwila i na to :)

   Już drugi raz mam przyjemność brać udział w zabawie "Wędrująca książka". Oczywiście lekturę pochłonęłam w kilka wieczorów i powieść powędrowała dalej. A wraz z nią, w ramach upominku dla Ewy, w drogę ruszył kapelusz igielnik.



   Kto zagląda na blog, ten wie, że nie jest to pierwszy tego typu igielnik, bo powstał już na przykład kapelusik dla mnie, potem kapelusik czepek dla Judyty, czerwono - czarny kapelusz dla Renaty.
   
Tym razem zrobiłam igielnik w kolorach dobrego, dojrzałego wina - bordo z domieszką fioletu. Oczywiście róże zdobiące kapelusz, to także moja sprawka ;)

Kapelusik już dotarł do nowej właścicieli i mam nadzieję, że będzie spełniał swoje zadanie!







Pozdrawiam serdecznie!