czwartek, 31 lipca 2014

Pokazuję plecki i skarbeczki od Danusi.

   Dzisiejszego posta miało w ogóle nie być, ale jest, bo powody ku temu dwa :) 
Po pierwsze znalazłam bardzo fajną wakacyjną zabawę (może już się z nią spotkaliście?) u Eli z bloga made-by-ela.blogspot.com. Ela haftuje, czyta i "pichci", podobnie jak ja, więc zostaję z nią na dłużej :) Natomiast zabawa polega na pokazaniu plecków bieżącego haftu, czyli jego lewej strony. Ja oczywiście zgłaszam "Hibiskusa" nad, którym pracuję. Na dokładkę dorzucam jeszcze "W dolinie", czyli obraz, który zaczęłam bardzo dawno, następnie porzuciłam kiedy duży brzuch i kopiący w nim Piotruś skutecznie uniemożliwiały haftowanie. Niemniej chyba w końcu po ponad trzech latach dojrzałam, żeby się ponownie za niego wziąć. Mężuś też mi trochę "wjeżdża" na ambicję, bo według naszego zamysłu haft miał wisieć w salonie jeszcze zanim zbudowaliśmy dom - salon jest, a haft nadal straszy pustkami :) A skoro zabawa Eli trwa do końca sierpnia, więc i ten haft (więcej o nim w odrębnym poście w najbliższym czasie) zmieści się w jej ramach czasowych. A oto wspomniane plecki moich haftów :)

"W dolinie"

"Hibiskus"
   
   Sprawczynią dzisiejszego posta jest także Danusia. Kiedy Anie świętowały imieninki, Danusia obchodziła urodzinki. Właśnie z nimi była związana zgadywanka na Jej blogu. Ja wykalkulowałam co i jak, a Danusia uznała, że nagroda należy się mnie. Ja tam nadal twierdzę, że chyba nie w pełni zasłużona, ale skoro już, to liczyłam na jakąś czekoladkę. A Danusia tymczasem wypchała kopertkę tak, że pękała w szwach :) Były w niej i słodkości czekoladowe i herbatka i kawka (właśnie się nią delektuję), mulina, koraliki, gwiazdeczki, piórka, kawał zielonej kanwy  (pierwszy raz będę miała przyjemność haftować na takiej kolorowej), krótkie igiełki, które uwielbiam, a na dodatek z konkretnym uszyskiem i hafcik :) Za wszystko Ci Danusiu pięknie dziękuję! A już najpiękniej dziękuję Ci (i Twojemu Mężowi rzecz jasna) za te cudne, pachnące grzybki. Dobrze schowane, czekają do Wigilii. Danusiu, jak Cię będą piekły policzki w okolicach świąt to znaczy, że gotuję kapustę z grzybkami od Ciebie :) Cudeńka, pięknie dziękuję i obiecuję wszystko wykorzystać :)



   Na dziś chyba już dosyć emocji, chociaż za oknem właśnie zaczyna grzmieć, a burza zawsze podnosi mi nieco ciśnienie :) 
Pozdrawiam i zapraszam już jutro na kolejny "Piątek z ...".

środa, 30 lipca 2014

Hibiskus, portret JP II, kolejne chusteczki i nowe czytadło.

   Jak wiecie przez "zajęcia praktyczno - techniczne" w domu obok codziennych obowiązków, nie zostawało mi za wiele czasu na cokolwiek innego. Ale krok po kroczku nadrabiam swoje zaległości. Powoli rośnie Hibiskus i myślę, że wkrótce pochwalę się już skończonym haftem i nie będę Was już nim"katować". Na portrecie JP II także udało się postawić kilka krzyżyków i znalazłam przy okazji sposób na ułatwienie sobie wyszywania. Tak jak już pisałam odcienie szarości są bardzo do siebie podobne, ale jeśli co jakiś czas położę kanwę na białej kartce papieru, bardzo fajnie się odcinają i oczko raz dwa wyłapuje różnice. Dzisiaj hafcikom towarzyszą aksamitki i cynie z mojego kamiennego ogrodu :)


 




   W tym budowlanym ferworze powstały kolejne dwie nowe chusteczki. Pierwsza ze Smerfem specjalnie dla pewnego Malucha. Z Zygzakiem - wiadomo dla mojego synusia, bo zrobił smutna minkę, kiedy dowiedział się, że ta pierwsza nie jest dla niego. Nasza chusteczka świetnie sprawdza się jako nakrycie główki, kiedy Piotruś pluska się w basenie :)





   A na koniec jeszcze o nowym czytadle. Na pewno znacie zarówno film jak i serial "Sex w wielkim mieście". Znacie także pewnie i bohaterki. To właśnie  z jedną z nich - Carrie Bradshaw (grała ją Sarah Jessica Parker) jest związana książka, którą zaczęłam czytać. Są to "Dzienniki Carrie" C. Bushnell, opisujące pierwsze, nastoletnie perypetie późniejszej bohaterki "Sexu w wielkim ...". Póki co książka zapowiada się ciekawie, chociaż czasy licealne już dawno za mną.

"Dzienniki Carrie" C. Bushnell

   Zapraszam Was już teraz na trzeci "Piątek z kurą domową" i pozdrawiam cieplutko!

poniedziałek, 28 lipca 2014

Losowanie imieninowego candy i imieninkowy weekend.

   Właśnie doprowadziłam dom do porządku po ponad tygodniowym, urlopowym szaleństwie z mężem na poddaszu. Dla tych co niewtajemniczeni i na dodatek mają kosmate myśli - wykańczamy poddasze: etap hydraulika i podłogi :) Mąż wrócił do pracy, a my z Piotrusiem powoli wracamy do swego codziennego rytmu. Kombinacja dziecko - mąż - "wykończeniówka" w jednym domu to chwilami trochę za wiele, nawet dla mnie. Ale się cieszę, że udało się to co założyliśmy :) Oczywiście to nie koniec pracy, ale z każdym kroczkiem bliżej do końca ;)


   
   Ale ja tu gadu, gadu, a przecież czekacie na najważniejsze, czyli losowanie imieninowego candy. 
W zabawie udział wzięli:
  1.  Anek73
  2.  Małgorzata M
  3.  Ewita
  4.  Promyk
  5.  Katarzyna
  6.  bluebru nete
  7.  Weronika Mieczkowska
  8.  Tesa57
  9.  theszakal
  10.  Anielique
  11.  aeljot
  12.  Iwonka W.
  13.  Zadziergana Owieczka
  14.  AsiaB
  15.  Aga Chmurka
  16.  negatyfffka
  17.  Roma Świerczek
  18.  Marille
  19.  Danuta Kielar
Zachęcam Was do zajrzenia na blogi uczestników zabawy, może są takie, których jeszcze nie znacie? Ja z miłą chęcią pozaglądałam z rewizytą :)

Tak jak obiecałam, postanowiłam wyróżnić trzy osoby/komentarze dodatkowym losem i tym razem wybrałam Ewitę za Jovankę - imię naprawdę dziewczęce i urocze, Szakala za to, że w taki dowcipny sposób napisał o swoim imieniu, oraz Danusię za Doriana, bo strasznie podobał mi się film "Dorian Gray".

Potem odbyło się losowanko z filiżanki i los zadecydował, że wygrywa ...




Weroniczko, gratuluje Ci i cieszę się, że mogę Cię nagrodzić, bo zostawiłaś u mnie już wiele ciepłych komentarzy :) Proszę Cię o adresik, żebym mogła wysłać paczuszkę :)

  A propo paczuszek, ja również, na imieninki dostałam pewną tajemniczą paczuszkę! Zupełnie się nie spodziewałam, a tu listonosz wepchnął do skrzynki kopertę od Ewy z http://ewitahaft.blogspot.com. A tam dwa cuda, cudeńka :) Jak mi się miło zrobiło :) To tylko imieniny przecież i życzenia w zupełności by wystarczyły, a jednak Ewita postanowiła zrobić mi prezent! Więcej zdjęć do obejrzenia na blogu Ewy, a tutaj moja foteczka ...




Prawda, że piękności? Bieżnik trafił pod szkło na stół w kuchni, a karteczka zdobi salon. Karteczka jest tak pięknie zrobiona, że posłuży mi na pewno za szablon dla moich skromniutkich kartek :) Dziękuję Ci Ewuniu jeszcze raz bardzo, bardzo!

A na koniec dziękuję bardzo za życzenia imieninowe. Jest mi niezmiernie miło :) Dzielę się z Wami cudnymi kwiatami, którymi zostałam obdarowana. W tym roku  dostałam piękne kalie w dwóch kolorach: żółte od moich chłopaków oraz ciemnofioletowe od teściów i szwagierki, a od mamy i siostry bukiet "smolinosów". Strasznie lubię różnego rodzaju liliowate ... 







Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego dnia :)

piątek, 25 lipca 2014

Piątki z Kurą Domową (2) - Mięsne gałki ze szczypiorkiem i serkiem oraz kaszą gryczaną.


   Wykańczanie poddasza, chyba wykończy mnie, w każdym bądź razie próbuje na wszelkie sposoby :) Już te rury, rozdzielacze, kolana, łączki, "nyple" i inne zawory itp, po nocach mi się śnią. Nawet tu do Was zaglądam o jakiś dziwnych porach. Jednak jeść trzeba, więc dzisiaj w ramach Piątków z Kurą Domową (i pomimo, że u niektórych piątki są postne) zapraszam na mięsne gałeczki. Pomysł, nie jest mój, tylko Teściowej, ale jest to fajna alternatywa dla tradycyjnego mielonego i smażenia. 

Mięso mielone (ok 0,5 kg) wrzucam do miseczki i dodaję drobno pokrojony czosnek, majeranek, sól, pieprz, dwa całe jajka, 1 szklankę bułki tartej oraz pęczek świeżo posiekanego szczypiorku. Wszystko dokładnie mieszam łapką :) Następnie nabieram mięso (mniej więcej tyle co na kotlet mielony) i "rozpłaszczam" je na dłoni. Na środek tego "placka" kładę kawałeczek żółtego sera (ja użyłam topionego ze szczypiorkiem), a następnie przykrywam porcją mięsa. Formuję w dłoniach gałki i układam w naczyniu żaroodpornym z odrobiną wody na dnie. Dla mnie wychodzi zazwyczaj 7 - 8 szt większych kuleczek. Przed pieczeniem, na każdą gałeczkę kładę dodatkowo po łyżeczce keczupu cebulowo - czosnkowego. Piekę w piekarniku około godziny w 180 stopniach.
Gałeczki można podawać z makaronem, ziemniakami, lub, tak jak ja, z kaszą gryczaną.
Jeśli chodzi o kaszę, gotuję najczęściej tę w woreczkach i wg przepisu. Następnie jeszcze gorącą, wrzucam do miseczki, dodaje kilka łyżek masła i sól do smaku. Dokładnie mieszam :)
Całe danie fajnie smakuje ze świeżym pomidorem :)


 


A na koniec jeszcze dwa moje sprawdzone sposoby dotyczące kwiatów w domu, które pewnie znacie:
- jestem posiadaczką dość sporego akwarium i co jakiś czas, jak wiadomo, należy wymienić w nim, chociaż część wody. Ja nigdy jej nie wylewam tylko podlewam nią moje "doniczkowce". Dla kwiatów to jak woda z wspomagaczami, tyle że nie chemicznymi a naturalnymi;
- świeża skórka z banana jest rewelacyjną pomocą przy ścieraniu kurzu z liści kwiatów doniczkowych, ładnie je nabłyszcza i dodatkowo odżywia. 



   Drugi Piątek z ... już za nami, zachęcam do przyłączenia się :) Do zobaczenia w poniedziałek, gdzie między innymi ogłoszenie wyników mojego candy. 

Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego, pogodnego weekendu :)

Wszystkim moim imienniczkom -  Annom, Aniom, Aneczkom, Anusiom, Anulkom życzę uśmiechu, pogody ducha, radości, inspiracji, słodkości i buziaczków :) Dla Was Moje Drogie kwiatuszki z mego ogrodu :)



poniedziałek, 21 lipca 2014

Pracowity weekend, kartka dla siostry, Maczki i portret JPII

   Tak jak zapowiadałam weekend był pracowity, wiadomo - poddasze :) Jak się buduje dom, to zaraz widać, że robota wre, bo mury rosną jak się patrzy. Kiedy już się wykańcza pomieszczenia, człowiek się namęczy, a efektu prawie w ogóle nie widać! Nie no, przesadzam trochę, co nie co już się wyłania i każdy drobiazg nawet, to kolejny krok do cudnej sypialni, pokoików dziecięcych i oczywiście wymarzonej garderoby :) Oczywiście weekend to także tradycyjnie zakupy a tym razem i przetwory. Podczas wizyty u babci dostaliśmy mnóstwo warzywek, więc szczaw do słoiczków, a część marchewki do zamrożenia (teraz najlepsza, bo ma najwięcej właściwości), ogórasy także słoiczków, a pomidorki malinowe do brzusia mmmm pychotka :)
   W piątek moja siostra obchodziła urodzinki, tak się złożyło, że spotkać się nie mogłyśmy, ale karteczka powstała i wraz z big czekoladą powędrowała do Uli. Kolejna, prosta karteczka wykonana haftem płaskim. Wyszywana trzema nitkami muliny, tym razem jednak wymyśliłam sobie, że dwie z nich będą jaśniejsze, a trzecia ciemniejsza. Powstało takie lekkie cieniowanie, a efekt widoczny na zdjęciach poniżej ...






Pas-partu moje oczywiście. Muszę sobie kupić jakieś "upiększacze" do kartek, bo te Wasze, oglądane przeze mnie na blogach to cudeńka, a moje takie skromniutkie. Ale od serca i to się liczy :)
   Niedziela dała odetchnąć i trochę od upału i trochę od pracy. Udało się nawet zorganizować małą wycieczkę po dalszej okolicy :) Nabraliśmy sił na nowy tydzień,  a od dziś działamy dalej. Stąd pewnie zobaczymy się dopiero w piątek.
   Na koniec jeszcze pochwalę się Maczkami, bo są już zakończone i oprawione. Postanowiłam zostawić tak jak jest i nie wyszywać tła, pewnie psując efekt. Maczki, chociaż kanwa gobelinowa, wyszywane trzema nitkami muliny i pełnymi krzyżykami. Wyszywało się je naprawdę bardzo szybko i przyjemnie, a efekt - jak dla mnie jest rewelacyjny :) Ewuniu jeszcze raz Ci dziękuję :) A Maczki w pełnej krasie wyglądają tak ...

Maczki

   Skoro metryczka dla Kacperka i Maki za mną zabieram się za portrecik Papieża JPII. Portrecik w szarościach, cudny, ale wbrew pozorom nie taki prosty. Odcienie nitek są bardzo do siebie zbliżone i można działać tylko przy dobrym świetle, jeśli oczywiście nie chce się pruć :) No i jak ma się czas na skupienie :) Ale portrecik powstanie, bo tak obiecałam sobie i nie tylko. Elu z każdym postawionym na hafcie krzyżykiem myślę o Was i trzymam kciuki :) Na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze się czym chwalić, ale grunt, że zaczęłam!



To tyle na dzisiaj, lecę szorować syneczka :)
Pozdrawiam Was ciepło i przypominam o imieninowym candy, które trwa jeszcze tylko do soboty.
Miłego wieczoru :)

piątek, 18 lipca 2014

Piątki z Kurą Domową (1) - Zielona pasta twarogowa

   Na potrzeby, głównie własne (żeby się zmobilizować i jakoś całą swoją "wiedzę" zebrać) postanowiłam wymyślić cykliczną, piątkową zabawę na blogu. Wiadomo, nie samym haftem czy czytaniem człowiek żyje. Codziennie zajmujemy się domem, gotujemy, walczymy z piszczącymi zawiasami w szafkach, plamami na ubrankach czy odklejoną wykładziną. 
Dlatego od dziś co piątek zapraszam Was na Piątki z Kurą Domową. Tym samym, piątek na moim blogu, będzie dniem postu z przepisem na coś słodkiego, obiadek czy przetwory lub jakąś poradą domową, sprawdzonym sposobem na coś, ciekawym pomysłem dla domu, linkiem z inspiracją :) 
Tak jak pisałam, Piątki z... wymyśliłam dla siebie, ale jeżeli macie ochotę się przyłączyć - zapraszam serdecznie. Zasady proste - zamieście gdzieś na własnym blogu banerek z kurką (miło mi będzie, jeśli dodacie link do mnie), a (w miarę możliwości) w każdy piątek dodajcie swój post z wspomnianą przeze mnie tematyką. Każdy ma, lub może podpatrzeć np. od mamy czy babci, jakiś ciekawy przepis (nie mówię tu o daniach a'la najlepsi kucharze świata, chyba, że takie przygotowujecie na co dzień dla rodzinki), a może udało Wam się pozbyć jakiejś plamy, albo macie ciekawy pomysł dla domu, ot choćby na fantazyjne zawieszenie firanek? Dobrych pomysłów nigdy dość! Zapraszam, więc na moje Piątki z Kurą Domową :)




Dziś na dobry początek Piątków z ... zapraszam Was na zieloną pastę twarogową.
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię taką kanapkową pastę z ogórkiem "creme bonjour" jednej ze znanych firm. Niestety w pudełeczku jest jej stosunkowo za mało, jak na taką cenę. Stąd mój pomysł.
Składniki pasty, są takie jak na zdjęciu poniżej: twarożek półtłusty, śmietana 18%, świeży koperek, szczypior i kiszony ogórek i sól, pieprz do smaku. Celowo nie podaję proporcji, bo składniki można mieszać dowolnie, wg. własnego uznania :) Warzywka kroimy tak jak lubimy: drobne kawałeczki czy większe nie robi różnicy :) Serek rozkruszamy widelcem i dodajemy śmietanę, pokrojone zielone składniki i mieszamy całość, doprawiając solą i pieprzem.
Pasta równie dobrze smakuje na wieloziarnistym pieczywie, czy pieczywie ciemnym. Ja na wierzch kanapki układam sobie jeszcze wędzoną makrelę lub łososia. Mąż je ją często jak sałatkę, z miseczki. Pasta fajnie sprawdza się także jako przystawka na zimno - układamy ją na większych plastrach szynki czy innej wędliny i zwijamy całość w rulonik.

Składniki zielonej pasty twarogowej

Kanapka z zieloną pastą twarogową i wędzoną makrelą

 Pasta świetnie nadaje się na upały, bo jest sycąca, wartościowa i smaczna :) Spróbujcie sami :)

Ja tymczasem zapraszam już teraz na kolejny  Piątek z Kurą Domową już za tydzień :)

Mój weekend na pewno będzie pracowity, a Wam życzę by był udany, by znalazła się chociaż chwila z filiżanką kawy/herbaty i igiełką :)

środa, 16 lipca 2014

Hafty kwiatowe, nowe czytadła, a mama nie może być śpiącą królewną.

   U mnie nic się nie zmieniło i nadal igiełka skacze z kwiatka na kwiatek :) Ale kwiaty uwielbiam haftować i chociaż monotematycznie (a w zasadzie duo tematycznie) od jakiegoś czasu, to dla mnie, to i tak czysta przyjemność :) A jak się kwiaty odrobinkę uprzykrzają, stosuję przerywniki typu chusteczki :) 
 Niemniej na Hibiskusie postępy nie duże, ale są, więc bardzo proszę...


Koniec już majaczy na horyzoncie, bo została mi do wyszycia, tylko lub aż, reszta tego dużego kwiatka ze środka haftu i cały, ale mniejszy po prawej oraz listki i cienie. Tło zostaje, takie jakie jest.

Na Maczkach postęp większy. Są już w zasadzie wszystkie kwiaty, zieleń i nawet kawałeczek wazonika. Pozostaje tylko kwestia tła. Myślałam o dwóch opcjach tj.: albo pozostawić tak jak jest (tylko, że mam wrażenie, że maki trochę się gubią) albo przykryć całe tło białymi krzyżykami (co pewnie podkreśliłoby maczki, ale tło to chyba mało kto lubi wyszywać :p ). Co Wy na to? A tymczasem Maczki, bardzo proszę ...



Wygląda jednak na to, że czekają mnie jeszcze jedne kwiaty. Ostatnio "wygrzebałyśmy" z siostrą u mamy na "strychu" kanwę z nadrukiem, którą ktoś zaczął, ale nikt się nie chce przyznać :) Przygarniam ją ja :) Myślę, że coś tam trzeba będzie poprawić, może nieco ją zmniejszę, ale popaść w zapomnienie nie dam. Wydaje mi się, że kwiaty z kanwy to mogą być Malwy. Może się mylę? Nieco podobne do mego Hibiskusa, tylko kolorki trochę inne :)



   
   Co do czytadeł, tym razem, to mąż zawitał do biblioteki i wybierał książki dla mnie :) Jedna z nich już za mną, bo to w zasadzie takie krótkie opisy bohaterek, uzupełnione o fotografie. Mowa tu o książce "Matki mężne czy szalone" M. Dzbeńskiej - Karpińskiej. 

"Matki mężne czy szalone" M. Dzbeńska - Karpińska

Powiem Wam szczerze, że sama bym po nią nie sięgnęła, ale w sumie cieszę się, że ją przeczytałam. Autorka opowiada krótkie historie kilku matek, które mimo poważnego zagrożenia zdrowia, zdecydowały się na ciążę. Żałuję tylko, że książka podaje suche fakty, a nie uczucia, których w tych historiach pewnie było co nie miara. Czy polecam? Nie koniecznie, ale jeśli przypadkiem wpadnie Wam w łapki - zajrzyjcie.

   Druga, ze świeżo wypożyczonych książek, to "Torebki i strzelanina" D. Howell. Taka babska powieść kryminalna. Troszkę śmieszą mnie takie czytadła. Główna bohaterka znajduje w bagażniku pożyczonego samochodu ciało kobiety i przechodzi z tym do porządku dziennego jakby nic się nie stało. W amerykańskim filmie byłby krzyk i psycholog do końca życia, nie mówiąc już o milionie syren policyjnych, a tu bohaterka ... idzie sobie na poszukiwanie wymarzonej torebki!

"Torebki i strzelanina" D. Howell.  
No ale w sumie mamy wakacje, to może taka "lekka" książka jak znalazł :)
  
   Na koniec, jeszcze trochę mojego Piotrusia. Podczas, któregoś dnia upałów z bólem głowy położyłam się na kanapie z przymkniętymi oczami. Tak na chwilkę tylko, ale synuś nie przyzwyczajony do takiej nieaktywności mamy, przerwał zabawę, przybiegł i pyta:

"- Mamusiu, a dlaczego leżysz?
- Boli mnie główka troszkę.
-  Ale dlaczego leżysz?
- Jestem śpiącą królewną.
- Ale ty mamusiu nie możesz być śpiącą królewną!
- A dlaczego?
- Bo śpiąca królewna jest taka brzydka jak ciemna noc, a ty jesteś dla mnie piękna mamusiu. Jesteś moją najpiękniejszą mamusią. I jesteś moją przyjaciółką jak Teodorek (miś)."

Dlatego właśnie mama nie może być śpiącą królewną :) A swoją drogą, my nie szczędzimy Piotrusiowi czułości, to i on taki duży/mały stara się być dla nas taki czuły, wrażliwy, powiedzieć coś miłego :) Podsumowując mama jest najpiękniejsza i tego się trzymajmy :)

Tymczasem zapraszam Was do zajrzenia tutaj do mnie także w piątek. Wpadłam na pewien pomysł "zagospodarowania" tego dnia na blogu. Może i Wam się spodoba :)

Uciekam troszkę do Was, póki Piotruś jeszcze śpi :) Pozdrawiam cieplutko :)

Ps: W ramach porządków na blogu wprowadziłam "podstrony", między innymi jest tam moja galeria prac, którą oczywiście będę aktualizowała na bieżąco. Zajrzyjcie, jeśli macie ochotę - zapraszam :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Weekendowo i z wizytą u Kacperka

   Plany weekendowe nieco się zmodyfikowały. Miał być weekend nad jeziorem, ale kiedy wstaliśmy wczesnym rankiem w sobotę i wyjrzeliśmy przez okno ... no cóż. Pogoda była oczywiście, tyle że deszczowa. Powiedziałabym nawet rzęsisto - ulewno - deszczowa  :) Pojechać nad jezioro i przesiedzieć cały dzień w domku - słabe trochę. Zostaliśmy, więc u siebie i na dodatek dzionek spędziliśmy pracowicie, robiąc kilka małych kroczków w kierunku wykończenia naszego poddasza :)
   Za to w niedzielę, która także przywitała nas deszczem, postanowiliśmy jechać wreszcie do Kacperka, choćby nie wiem co :) Skoro słowo się rzekło, a więc w drogę, a droga nie krótka, bo ponad 100 km, ale co tam. Z Kasią (koleżanką z czasów studenckich) nagadać się nie mogłyśmy :) Są tacy ludzie, z którymi zawsze znajdziesz wspólny język , nawet jeśli nie widzicie się twarzą w twarz parę lat! Z Tomkiem, mężem Kasi, widzieliśmy się po raz pierwszy, ale także złapaliśmy kontakt :) No a Kacper - słodziaczek :) Oczka ciemne i duże, a włoski czarniutkie i długie, uroczy nosek - mały przystojniaczek. Widząc codziennie mojego synusia, zapomniałam już jak malutkie potrafią być niemowlaki. Jeszcze, żeby kolka odpuściła, czego z całego serca życzę :) Po wizycie u Kacperka udało nam się jeszcze pospacerować po augustowskim rynku, nad jeziorkiem i po porcie i nawet słonko postanowiło się pojawić :) 
   Kacperek dostał od nas ubranka, pieluszkę, zabawki, oraz, jak wiecie, haftowane - metryczkę i karteczkę. Kto śledził początki i postępy haftowania metryczki, to wie, że nieco zmniejszyłam oryginalny wzór oraz, że sama dobierałam kolorystykę, także pomysł z niebieską rameczką jest mój (już raz wykorzystałam go w metryczce Nathanka). Całość wyszywana trzema nitkami Ariadny i Bird brand na kanwie gobelinowej. Haft zaczęłam 15 maja i skończyłam 26 czerwca, więc wydaje mi się, że powstał dość szybko, szczególnie, że w międzyczasie powstawały także inne prace. Karteczka z gratulacjami i życzeniami wyszyta dwiema nitkami Ariadny, haftem płaskim i łańcuszkiem na pościelowej bawełnie, a za wzorek posłużyła tradycyjnie kolorowanka Piotrka :)
Oceńcie sami, co też mi wyszło/nie wyszło :p


 


Metryczka Kacperka


 



 



Kartka na narodziny dla Kacperka

Kto miałby ochotę na wzorek metryczki zapraszam do mojej spiżarnii. A na koniec dodam, że odniosłam wrażenie, że prezencik się spodobał i mam nadzieję, że będzie fajną pamiątką dla Kacperka :)

Zapraszam serdecznie na imieninowe candy, które trwa jeszcze 12 dni. 

Uciekam robić obiadek, a później nadrabiać blogowe zaległości, a jak się uda, to i chwycę później, któryś z haftowanych przeze mnie kwiatów.

Pozdrawiam Was cieplutko :)

piątek, 11 lipca 2014

Chusteczki dla maluchów :)

   W sumie tym razem zrobiłam cztery chusteczki. Dwie pierwsze powstały dla Stasia. Biedaczkowi idą teraz ząbki i ślini się przy tym okropniście, a mokra bródka bardzo szybko się podrażnia, nie mówiąc już o ciągle mokrym ubranku :) Ciocia Ania nie mogła przejść obok tego problemu obojętnie hehe.
Pamiętacie moje letnie chusteczki na szyjkę dla Piotrusia? Tym razem chusteczki mają biały kolor i obrębiłam je w inny sposób - także przy pomocy maszyny do szycia, ale nie ściegiem prostym tylko owerlokowym, nicią w kolorach haftów. A sam haft wyszyty ściegiem łańcuszkowym (trzy nitki ariadny) z odrobiną haftu płaskiego/kładzionego (dwie nitki ariadny). Materiał na wszystkie chusteczki to taka pościelowa bawełna. Za szablon tradycyjnie posłużyły kolorowanki Piotrusia :) A oto i efekt :) 















 


   Z rozpędu powstały jeszcze dwie. Jedna z nich - dla mojej siostrzenicy Oliwki. Wybieraliśmy się do nich z wizytą i potrzebny był drobny prezencik. Ika dostała Prosiaczka :)



Czwarta chusteczka, powstała dla Wiktora, synka znajomej, który jest ogromnym fanem Myszki Miki :)




 A na koniec jeszcze wszystkie cztery chusteczki razem :)







Coraz bardziej podoba mi się ten haft płaski, oj muszę się przełamać i spróbować zrobić coś większego. Juz nawet coś tam w główce siedzi :)

Tymczasem szykuje mi się weekendowy, rodzinny wyjazd, chociaż oczywiście pogoda się zepsuła,  ale nic to! Ważne, że razem :)

Życzę Wam miłego weekendu bez względu na pogodę i do zobaczenia w poniedziałek :)

środa, 9 lipca 2014

Kartka urodzinowa dla Mamy

Życzymy Ci słońca zawsze na niebie,
smaku, zapachu w codziennym chlebie,
ptaków, motyli i chwil radosnych,
a w sercu zawsze zielonej wiosny!

 

 


   Od kilku dni na Podlasiu króluje upał. Na termometrze u mnie już + 28 stopni w cieniu, a nawet nie ma jeszcze południa. Ręką i nogą nie chce się ruszać, a co dopiero głową hehe. Ale marnować czasu szkoda, więc wczoraj powstały dwie proste karteczki. Dziś urodzinki mojej Mamy, więc różyczka jest dla niej .



      Druga karteczka powstała dla Kacperka, zobaczycie ją już po weekendzie, bo wtedy będziemy po "odwiedkach". Obie kartki wyszywane są dwiema nitkami mulinki, mieszanką haftu płaskiego i łańcuszka na bawełnianej (pościelowej) tkaninie. Samo paspartu mojego pomysłu i wykonania :) 
   Poza tym nadal haftuję krzyżykowo moje kwiatki, ale już dziś nie będę Was zanudzać zdjęciami, bo postęp na nich niewielki :) 

Witam Dorotę, która miała chęć tu do mnie zajrzeć i zostawić mnóstwo komentarzy :)

Pozdrawiam Was cieplutko (upalnie wręcz) i wysyłam zapach róż, który sama właśnie czuję, siedząc w altance tuż obok nich :) Do zobaczenia :)