Czy to tylko dla mnie czy jakoś tak w ogóle czas leci jak szalony? Nim się obejrzałam mamy już kolejny piątek. Tym razem zapraszam na coś słodkiego, czyli biszkopt truskawkowy.
Zaczynam od zrobienia mojego tradycyjnego biszkoptu. Na początek ubijam pianę z białek z 4 jajek (jajka prosto z lodówki, piana ubijana z odrobiną soli). Do piany dodaję 4 żółtka i 1/2 szklanki cukru i ucieram razem. Dodaję 1 szklankę mąki, łyżeczkę proszku do pieczenia, cukier waniliowy i łączę składniki mieszając mikserem. Warto mieszać chwilkę dłużej, ciasto się "napowietrzy", ładniej urośnie. Wlewam
ciasto do wysmarowanego margaryną i posypanego mąką prodiża i piekę 20
min w około 200*C.
Gdy biszkopt się piecze, przygotowujemy galaretkę. Do głębokiej miseczki wlewamy 3 szklanki gorącej wody, wsypujemy 2 galaretki truskawkowe (zwróćcie uwagę na opakowaniu czy galaretkę trzeba słodzić czy nie) i mieszamy do rozpuszczenia. Po wystudzeniu, wstawiamy miseczkę do lodówki, aby galaretka mogła zastygnąć. Co jakiś czas ją mieszamy, by nie stężała całkowicie.
Świeże truskawki, kroimy na mniejsze kawałeczki i także wstawiamy do lodówki. Dzięki temu całe ciasto szybciej się "zwiąże".
Upieczony biszkopt (gdy ostygnie) wkładamy do tortownicy. Na biszkopt układamy pokrojone truskawki a następnie wylewamy gęstniejącą galaretkę. Wstawiamy do lodówki do całkowitego zastygnięcia.
Smacznego!
Na koniec jeszcze mój sposób na pozbycie się kamienia w stalowym czajniku elektrycznym.
Do czajnika wlewam szklankę zwykłego spożywczego octu i dopełniam czajnik wodą. Wodę zagotowuję. Oczywiście woda taka się nie marnuje, bo wykorzystuję ją na dwa sposoby.
Po pierwsze, takim wrzątkiem z octem, można zalać mrowisko zlokalizowane gdzieś na podwórku (tak załatwiłam mrówy, przy piaskownicy, które uporczywie gnębiły mego synka).
Po drugie taką wodę z octem można wlać do zlewu, dodać tak jak zwykle płyn do mycia naczyń i umyć w nim szklane naczynia, wazony czy nawet szklany klosz lampy, szczególnie te, które nabrały "mlecznego" koloru. Ocet przywraca naturalną "przezroczystość" szkła.
Pamiętajmy tylko, by po zagotowaniu jednego czajnika wody z octem, nieco go przestudzić i zagotować następny czajnik - żeby pozbyć się ewentualnego zapachu octu. Tę wodę także możemy użyć do mycia czy prania, ale nie do celów spożywczych.
Na koniec taka "życiowa" rada: kiedy woda z octem zaczyna się w czajniku gotować - koniecznie włączcie okap kuchenny, bo ocet jak wiadomo śmierdzi niemiłosiernie, a gorący to już w ogóle :)
Moja babcia robi takie ciacho, tylko dodatkowo przekłada je kremem lub śmietaną i dżemem, pycha :)
OdpowiedzUsuńO to bardzo fajny pomysł Olu, prawdziwy torcik wychodzi. Chyba muszę wypróbować :)
UsuńWygląda pysznie, ale gdybym miała go piec, to wolałbym nie jeść ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, najwięcej zachodu to chyba z tą galaretka, bo wieki tężeje, a reszta naprawdę prosta :)
UsuńMoja mama wodą z dodatkiem octu okna myje.
OdpowiedzUsuńJa także słyszałam o tym sposobie i dodatkowo przy nim poleruje się szybkę czarno - białą gazetą. Ja nie próbowałam, okna myję albo płynem do mycia naczyń, albo jakimś uniwersalnym środkiem.
UsuńMój mąż też piecze biszkopt i robi podobnie, jak babcia Anielique, z kremem. Reszta to już tak jak Ty. Niemal całe ciacho, później sam konsumuje, bo ja ograniczam słodkości, ale zawsze kawałeczek zjadam.
OdpowiedzUsuńSposób z octem bardzo dobry.
U nas ja piekę a konsumują chłopaki, albo nasi ewentualni goście :)
Usuńnie umiem piec biszkoptów :( a Twoje ciasto wygląda nieziemsko apetycznie
OdpowiedzUsuńI nieskromnie mówiąc takie było :) , bo truskawki swoje - pachnące na cały dom!
UsuńPrzypomina mi się dzieciństwo!
OdpowiedzUsuńA ja ile razy patrzę na zdjęcia, tyle razy niemal czuję zapach tych truskawek :)
UsuńMniam...czuję zapach truskawek...
OdpowiedzUsuń