Dziś coś naprawdę banalnego i prostego, ale jakiego pysznego :) Na taki dzień jak dziś - "porządkowa" sobota - jak znalazł. Jakiś czas temu na jednym z obserwowanych przeze mnie blogów (nie mogę teraz niestety znaleźć tego posta) pojawił się przepis na te placuchy, a ja od razu go pochwyciłam. Jak tylko zostały ziemniaczki z obiadu wzięłam się do dzieła. Nie wiem tylko czy przepis jest dokładnie taki jak jego pierwotnej autorki, ja zrobiłam tak jak napisałam poniżej i wyszło bardzo fajnie.
Zagniatam ciasto z ugotowanych ziemniaków, mąki i mleka. Celowo nie podaje proporcji, bo przecież to zależy od ilości ziemniaków. Ciasto ma być tak wyrobione żeby nie kleiło się do łapek. Następnie odrywam kawałek ciasta i go rozwałkowuje na grubość ok 0,5 cm. Autorka przepisu wykrajała motylki, przy pomocy foremki, co bardzo mi się spodobało, ze względu na małe dziecko w domu :) Ja z braku takowej foremki, wycięłam kwadraty radełkiem :) Po wykrojeniu, usmażyłam do zarumienienia na patelni.
Placuszki (w smaku nieco podobne do ciasta pierogowego) są smaczne i na ciepło i na zimno, ale to tak naprawdę może to być tylko baza. Synek jadł (aż mu się uszki trzęsły) posypane cukrem pudrem. Ja popijając mlekiem. Ale myślę, że śmiało można je połączyć na przykład z wędzonym na zimno łososiem, jakimś pikantnym sosem albo z twarożkiem czy jakąś konfiturą. Smacznego!
A autorce przepisu jeszcze raz serdecznie dziękuję za fajny pomysł :)
Witaj! Czasem proste przepisy najlepiej smakują, nie omieszkam wypróbować! Pozdrawiam mile!
OdpowiedzUsuńZapraszam i życzę smacznego :)
UsuńDzięki za inspirację :) Mąż się śmieje, że ja ziemniaczkowa dziewczynka jestem, więc przepis już zapisany ;))
OdpowiedzUsuńHehe to mamy coś wspólnego - ja też mogłabym jeść ziemniaka w każdej postaci :) A jak byłam w ciąży to do obiadu mogło nic nie być byleby był kartofelek :) Smacznego :)
UsuńCiekawy przepis...:)
OdpowiedzUsuńFajny przepis, jeszcze o takich plackach nie slyszalam :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis :)
OdpowiedzUsuń