piątek, 25 kwietnia 2014

Urodzinkowy prezent dla Oliwki

Urodzinkowy prezent dla Oliwki już wręczony jakiś czas temu, a jeszcze nie pokazany :) Odkąd widzieliście go ostatni raz, doczekał się jeszcze ozdobników w postaci kwiatków i serduszek. Kwiatuszki celowo takie "pokraczne", jakby rysowało je dziecko. Znalazłam je kiedyś w internecie i tak naprawdę, są na plastikową kanwę, z której później można zrobić ramkę na zdjęcie. Kwiaty wyszyte są nitkami z rozpuszczonych swetrów. Haft "Hosi" to dobrane przeze mnie kolory (trzy nitki) Bird Brand, a wzorek powstał ze zdjęcia. A więcej o nim, oraz skąd wzięła się nazwa "Hosia" przeczytacie tutaj


Urodzinkowy prezent dla Oliwki

Isia obejrzała obrazek z każdej strony, porównując z oryginalną, ulubioną przytulasią i  powiedziała "Ika jubi ten objazek". czyli wygląda na to, że"zdałam egzamin" :)

A na koniec trochę o czytadłach. "Druga szansa" J. Green wreszcie za mną. Piszę "wreszcie", bo kto czytał post o tym jak powieść zaczynałam, wie, że czyta się ją ciężko ze względu na sposób pisania (bardzo często w czasie teraźniejszym). Porusza tak wiele tematów, że chwilami człowiek zaczyna się gubić. Szczególnie na początku, kiedy nie pamiętamy dokładnie jeszcze wszystkich postaci. Jeśli ktoś ma ochotę na te prawie 400 stron rozprawy o śmierci, rozwodach, samotności, problemach, ale i trochę o miłości, przyjaźni - to zapraszam, dla mnie książka należy do takich, do których pewnie nie zajrzę ponownie. Ogólnie powieść ma pozytywne opinie, mnie nie urzekła.

Dla równowagi psychicznej zaczęłam lekkie i łatwe "Nienasycenie" V. Henley. Romansidło oczywiście :) Opowiada o Anglii w czasach pod monarchią Elżbiety I. Młoda, trochę zbuntowana dwórka królowej Cath, spotyka na swej drodze szkockiego lorda Patricka i historia się zaczyna ... Na razie ponad 120 stron za mną, ale czyta się bardzo szybko i losy bohaterów wciągają :)


"Nienasycenie" V. Henley


Przypominam, że do końca Candy już tylko parę dni. Ja już powoli zaczynam gromadzić niektóre elementy nagrody, ale oczywiście czekam (prawie jak na rocznicę ślubu :p ) na wybór trzech najlepszych komentarzy, by ich autorom przyznać dodatkowy los, no i na ostateczne losowanie :)

Życzę miłego dzionka :)

12 komentarzy:

  1. Boziu, zaskakuje mnie niezmiennie upodobanie dziewczynek do różu... :) Co on w sobie ma ten róż? :)
    Prezent się musiał spodobać, bo jak inaczej ?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że to także zasługa mam, bo to one od początku dziewczynki w te róże "pakują". U niemowlaka kolor ubranka pomaga też obcym rozróżnić płeć, chociaż mój synek miał ubranka niebieskie/zielone/białe/żółte a i tak wszyscy mówili, że mam śliczną córeczkę, bo synek wygląda jak laleczka i "za ładny" na chłopca hmmm.

      Usuń
  2. OOO to jest ta owieczka, wiedziałam że prezent jej podpasuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no chyba to jest właśnie owieczka. Jakoś zanim zaczęłam wyszywać jej podobiznę, nawet się nie zastanawiałam co to jest :) Niedługo Ola wyprowadza się do nowego domku, więc strzeże obrazka jak skarbu i "Ika powiesi ten objazek w soim pokoiku nowim"

      Usuń
  3. Witaj Aniu, postanowiłam się zrewanżować odwiedzinkami :-) Co do upodobania do różu, to mam dwie córy i zanim starsza się urodziła, to nie trawiłam różowego - ubieraliśmy ją bardziej "na chłopaka" a i urodę miała taką, że nawet w różowym niektórzy mylili ;-) i gratulowali synka ;-) Nie, nie - nie to, żeby była brzydka, ale miała liche włoski i króciutkie :-) I co? Marzy o różowym pokoju! O ciuchach nie wspomnę ;-) Zatem też nie rozumiem, co jest w rym różu?! Może przez bajki i skojarzenie z księżniczkami? hmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny, bardzo mi miło i mam nadzieję, ze na jednym razie się nie skończy :) Ja także gdybym miała córkę zachęcałabym ją do innych kolorów. Tylko, że zachodzisz do pierwszego lepszego sklepu, a dział dziewczęcy aż krzyczy różem i fioletem :) Masz rację, to coś chyba z tymi księżniczkami ma wspólnego :)

      Usuń
  4. Pamiątka pierwszej ulubionej zabawki... urocze, potem dziecko patrzy i myśli "o jeny"... ale np. syn mojej przyjaciółki uwielbiał nieszczególnie piękną brązową poduchę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałam szmacianą Zuzię i żałuję, że gdzieś się zagubiła :) Był też niebieskobiały 50 cm miś koala, którego chciałam dać synkowi (miś był u mamy na strychu jeszcze zanim się wyprowadziłam), no i piesek pudel, który miał burzę rudych pokręconych włosów, tylko niestety moja mama zapewne w spisku z panami od wywozu odpadów się nimi zajęli :( Ale kiedyś na dzień dziecka dostałam od taty bordowego misia i mam go do dziś :)

      Usuń
  5. Pamiatka extra, i jakie fajnee zywe kolory i oprawa super :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Ika jubi to najważniejsze.:) Znaczy,że twoja praca nie poszła na marne. Radość dziecka, bezcenna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa metryczka :) taka inna

    OdpowiedzUsuń

* DZIĘKUJĘ za czas, który poświęcasz, by do mnie zajrzeć, za odwiedziny i pozostawione komentarze!

* Zastrzegam sobie prawo do usuwania złośliwych lub obraźliwych komentarzy oraz spamu!