Wrzesień
Mija ciepłe lato, wkrótce przyjdzie jesień,
zbudził się o świcie, niespokojny wrzesień.
Tyle pracy w koło, czy wykonać zdołam?
Najpierw pootwieram drzwi we wszystkich szkołach.
Przyjdą do szkół dzieci calutką gromadką
o słonecznym lecie będą opowiadać.
zbudził się o świcie, niespokojny wrzesień.
Tyle pracy w koło, czy wykonać zdołam?
Najpierw pootwieram drzwi we wszystkich szkołach.
Przyjdą do szkół dzieci calutką gromadką
o słonecznym lecie będą opowiadać.
Nim się obejrzeliśmy, mamy wrzesień! O dziwo, nie pamiętam początków roku szkolnego z technikum, chyba człowiek już nie przykładał do tego takiej wagi :) Ale za to podstawówkę wspominam, każdego pierwszego września. Co to było za wydarzenie - ten pierwszy, wrześniowy apel! Wieczorem, dzień przed, najpierw mama, a potem my same, prasowałyśmy czarne lub granatowe spódniczki i białe koszule. Obok stały wyczyszczone buciki :) A przed spaniem - najważniejsze, czyli włosy na walki lub papiloty, żeby ładnie wyglądać. No i wreszcie ranek i ... tradycyjny deszcz hehe. No daję słowo, niemal co roku, choćby ostatni dzień sierpnia był słoneczny, to ten pierwszy dzień września, zawsze był deszczowy. Od wilgoci diabli brali loki, spódniczkę zastępowały spodnie, a biała bluzka znikała pod swetrem lub kurtką :) Nawet nie pomyślałam, że ładnych parę lat później będę o tym myśleć z sentymentem :)
A więc wakacje za nami, chociaż u mnie to takie trochę nie prawdziwe, bo my z mężusiem czasy szkolne mamy za sobą, a synuś jeszcze przed sobą :) Ale jakoś tak się składa, że wraz z tym wrześniem dni zaczynają mijać jakoś inaczej, może dlatego, że dzień nam się skraca i trochę inaczej trzeba go sobie poukładać?
Jednak to, że zmienia się nieco rozkład dnia, nie znaczy, że Ania zwalnia :) To chyba mi nie grozi :) Tym samym podczas weekendu postanowiłam ruszyć na ratunek tygrysom, takim kapciulkowym, które na dodatek tygrysami chyba nie są, ale jak dziecko czasem się uprze, to ciężko coś wyperswadować, sami wiecie :) Mój "ratunek" polegał na wymianie podeszwy. Swoją drogą, producent, chociaż cały kapciuszek wykonał dość solidnie, to jako podeszwę wykorzystał ... dwie szmatki z jakąś delikatniutką, cieniutką pianeczką. Tym samym po kilkudziesięciu rundach mego synka po domu, podeszwa nadawała się do cerowania, a chwilę potem i to nie pomogło. Już miałam poświęcić dżinsy na tę podeszwę, kiedy znalazłam grubaśny filc "dostany" kiedyś od Teściowej. Bałam się pokłutych palców, bo całość (futerko, podszewka i filc) była dość gruba, ale okazało się, że igiełka śmiga jak w masełku :) Godzinka takiego śmigania i tygrysy uratowane, a Piotrek szczęśliwy, bo "mama zahaftowała dziurki" :)
W weekend udało mi się także dokończyć Portret JPII, a nawet wyszukać dla niego idealną ramkę (jedna jedyna na dwa przeszukane od deski do deski sklepy!). Haft ten ma dla mnie szczególne znaczenie i bardzo zależało mi na tym żeby powstał. Pamiętacie, że haftowaniu go przyświecała pewna intencja? W trakcie wyszywania intencja niestety się zmieniła ... Haft pozostał jednak nadal ważny, ot choćby dlatego, że pewnym zrządzeniem losu, połączył mnie z osobą, której w realnym świecie pewnie nie dane byłoby mi spotkać. Ta osoba wie, że życzę jej jak najlepiej, i że ile razy spojrzę na ten portret pomyślę ciepło o niej :)
Dodam jeszcze tylko, że haft wykonany jest na nadrukowanej kanwie gobelinowej, w całości wykonany trzema nitkami Ariadny. Łatwo nie było, bo na hafciku 15x15 cm, "wciśnięto" około dziesięciu, bardzo zbliżonych (kolejnych z palety) do siebie odcieni szarości.
Aniołku, śpij spokojnie, otulony kołderką z chmurek ... |
Wybaczcie dzisiejszy ton postu, trochę patetyczny, trochę melancholyjny. Chyba taki dzień po prostu :) Następnym razem postaram się weselej :)
Pozdrawiam i życzę dużo sił, cierpliwości i uśmiechu zarówno dla tych uczących jak i uczących się :)
Świetnie poradziłaś sobie Aniu z tygryskami :) ...obraz ukończony i ładnie się prezentuje moje gratulacje :)
OdpowiedzUsuńAleż ten Papież szybko wyszyłaś. Jest piękny i ta ramka, genialna.
OdpowiedzUsuńPiotrusiowe tygryski, tak pięknie naprawiłaś, że nawet szewc - specjalista, nie miałby się do czego przyczepić.
Miało być oczywiście "tego Papieża ", sorry za pomyłkę.
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj, nie zauważyłam nawet, z rozpędu przeczytałam tak jak powinno być :) Oj szewc to by pewnie zrobił podeszwkę z czegoś mocniejszego, ale póki co filc także się sprawdza. Piotrek wsadza bosą stópkę i dziwi się, że takie mięciutkie i cieplutkie :)
UsuńTak to bywa, że mama pomocą na wszystko:) Mój syn już dorosły, a też "Mamuś zobacz co się stało i napraw" :)
OdpowiedzUsuńPapież bardzo efektowny
Pozdrawiam deszczowo ( od samego świtu )
Mam wrażenie, że faceci z tego nie wyrastają, tylko później "mama" zamieniają na "żona" :) Mój mężuś także z każdą "biedą" leci do mnie. Nawet się śmiejemy, że mąż ma najbardziej "eleganckie" ubranie robocze w pracy, bo gdy inni z dziurami i bez guzików, u niego zawsze "dopatrzone" :)
UsuńPiękny portret!
OdpowiedzUsuńA wiesz, że u mnie do tej pory tak jest? Zawsze 1 września pada deszcz... dzisiaj także.
Dziękuję :) Widzisz Aniu, potwierdzasz tylko moją teorię hehe. Pogoda popłakuje po lecie :)
UsuńPortret śliczny.
OdpowiedzUsuńpiekny haft :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńEhhh...ależ ten czas zapitala :)
OdpowiedzUsuńDokładnie Jarzębinko! Zaraz nim się obejrzymy będziemy paznokcie obgryzać, bo nasze chłopaki będą zdawać maturę hehe :)
UsuńRównież pamiętam kręcenie włosów na papiloty, prasowanie ubrań i czyszczenie butów :) Hafcik wyszedł świetnie :)
OdpowiedzUsuńAle to były czasy :) Za miłe słowa o hafciku dziękuję :)
UsuńTygryski bardzo ładnie uleczone. Kwadratowe ramy trudno kupić, troche ich jest w castoramie ale bardziej w dzieciecych kolorach.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja także pomyślałam o "casto", ale nie znalazłam ani jednej. Za to w l.merlin (mamy u nas dwa, więc w tym większym) udało mi się znaleźć tylko ten jeden wzór. Ale podoba mi się i wydaje się, że pasuje mimo, że haft w szarościach.
Usuńhaft jest cudowny podziwiam za cierpliwosć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I to pisze kobietka, która takie cuda na szydełku tworzy? To dopiero przejaw cierpliwości :) Dziękuję za miłe slówko :)
UsuńKolejny piękny hafcik, paputki uratowane , sprawiłaś radość Piotrusiowi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jeśli da się jeszcze uratować to staram się naprawić, szkoda wyrzucać i tak tyle śmieci się poniewiera gdzie nie spojrzysz :)
UsuńTo śliczne jest bardzo!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDawno tu nie zaglądałam i dopiero zauważyłam, że też na blogu dodałaś zdjęcie skończonego haftu. Dziękuję Ci pięknie Aniu, że ukończyłaś tak szybko ten obraz. Praca prezentuje się cudnie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńEluniu, wiesz, że hafcik był dla mnie ważny i nie mogło być inaczej. Cieszę się, że jesteś tu ze mną!
OdpowiedzUsuńJan Paweł II ukończony widzę:) Super! A tygryski..no tak..trzeba było ratować:)
OdpowiedzUsuńOj trzeba było, trzeba, bo bieda była straszna :)
UsuńPiękne buciki, a haft z JP II rewelacyjny
OdpowiedzUsuńTaka mama to prawdziwy skarb :)
OdpowiedzUsuń