Śnieg się roztopił się, ale właśnie pada nowy. A to tylko przypomina, że do Świat coraz bliżej i pora brać się za prezenty. Troszkę ich zaplanowałam i pomimo, że hafciki nie za duże, to trzeba zagęszczać ruchy :) Kartki w tym roku powstawały spontanicznie, więc nawet nie wiem, czy mam ich właściwą ilość. Że o listopadowych Jubilatach nie wspomnę :) Ale wszystko po kolei!
Póki co metryczka dla Malucha, który już tuż, tuż przyjścia na świat, gotowa :) Oczywiście czeka ją jeszcze uzupełnienie napisów (co jest jeszcze zagadką) i oprawa :) Kiedy już będzie naprawdę skończona, pokażę ją jeszcze raz, a póki co chwalę się tym co już mam.
A tymczasem moja Mama znalazła u siebie dowód mojej nastoletniej twórczości - serwetkę. Kiedy ją haftowałam, byłam pewnie co najmniej o połowę młodsza. Może zachwycająca nie jest, ale postanowiłam ją pokazać ze względu na trzy rzeczy.
Po pierwsze całość wyszyta jest gwiazdką, czyli tradycyjny krzyżyk przykryty plusem (spotkałam się też z nazwą krzyżyk kryty). Wzorek, to dowolna interpretacja schematów z gazetki z polskimi haftami ludowymi (pisałam o nich tutaj). Całość ma grubość haftu gobelinowego, makatki.
Po drugie hafcik nie powstał na tradycyjnej kanwie, a na ... kawałku tkaniny, wyciętym z koszuli. Nadawała się do tego świetnie np. stara, elegancka (taka do garnituru) koszula taty.
Wycinało się potrzebny kawałek, a potem trzeba było tylko powyciągać z
niego nitki w odpowiedniej odległości (chyba ok 5mm), tworząc siatkę.
Nici do haftu oczywiście z rozpuszczanych swetrów, czapek itd.
A trzeci powód, to te osławione plecki. Aż sama byłam ciekawa jak wyglądają i sama siebie zaskoczyłam. Wtedy naprawdę stawiałam dopiero pierwsze kroki w hafcie, a tu lewa strona (mniejsze zdjęcie) wyszła jak się patrzy!
Jak tak się zastanawiam, to myślę, że gdzieś tam u Mamy, powinny być jeszcze co najmniej dwie moje serwetki, wykonane podobnie jak ta. W taki sam sposób powstały także poduszki dla męża, które obecnie leżą schowane, ale tak sobie myślę, że chyba warto dać im nowe życie :) Piotruś będzie miał kolejne kolorowe podusie - milusie :)
"Silver" A. Greenhorn |
A na koniec jeszcze nowe czytadło. Tym razem to "Silver" A. Greenhorn. Książka nie koniecznie w moim klimacie, ale póki co czytam. Opowiada o dziewczynie - pół człowieku, pół wampirze. O tym jak odkrywa swoją moc, jak uczy się ją kontrolować, o wszystkich tajemnicach, dotyczących jej, a skrywanych od lat itd. Napisałam, że nie w moich klimatach, bo jakoś te historie z wampirami (typu filmowa saga "Zmierzch"), mnie nie wciągnęły. Ale tutaj książka ma wiele wątków i ciekawią mnie dalsze losy Winter. Poczytamy, zobaczymy :)
Lecę Kochani do swojego tamborka, by postawić chociaż kilka krzyżyków zanim zabiorę się za obiadek :) Zapraszam Was w piątek na kolejny smakołyk!
Pozdrawiam serdcznie!
Wspaniałe wspominki, a serwetka świetnie wykonana :) Jak się chce to wszystko można :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, na to wygląda :)
UsuńŚliczna metryczna :)
OdpowiedzUsuńLubię klimaty wampiryczne, ale ta książka to taka typowa młodzieżówka, pisana na jedno kopyto - jak setki innych :( Nasze gimnazjalistki w tym się zaczytywały parę lat temu, pożyczyłam kilka tego typu... naprawdę nie warto tracić czasu na nie :(
Dziękuję :)
UsuńKsiążka faktycznie młodzieżowa, ale czytać zawsze warto :)
Sentymentalnie się zrobiło:) Też mam takie wspominkowe hafty poupychane w czeluściach szaf sprzed wielu lat;)
OdpowiedzUsuńMetryczka jest śliczna!
Dziękuję :)
UsuńDobrze czasem cofnąć się w czasie i powspominać... też już pokazywałam jedne ze swoich pierwszych prac :)
OdpowiedzUsuńMetryczka śliczna, a czytadełko całkiem nie w moim klimacie :)
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :) Także i nie w moim klimacie, ale jakoś do przodu, strona po stronie podążam :)
UsuńBardzo mi się podoba ta metryczka.:) Pierwsze prace niezwykle udane.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńOj, Anula, wampirów Ci się zachciało? Weź coś przyjemniejszego.
OdpowiedzUsuńWspomnień czar, przywraca nam pamięć. Hafciki piękne, te pierwsze mają w sobie moc, która pcha nas do następnych i uświadamia jak to niegdyś bywało. Radziłaś sobie wspaniale, zresztą teraz to nadal kontynuujesz i jest super.
Oj nie zachciało się Danusiu. Tym razem to mąż był w bibliotece i "chapnął" co popadło :)
UsuńOch jakie to mile odnaleźć takie rzeczy wiem coś o tym bo moja Mamusia też mi ostatnio serwuje takie niespodzianki: ) Metryczka super :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, zaserwowana niespodzianka, bo szczerze powiedziawszy zapomniałam o tym "dziele" :)
UsuńMetryczka jest świetna, uwielbiam ten wzór :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAle wiesz że jak maluch się nie pospieszy to Cię może grudzień zastać. :)
OdpowiedzUsuńJaglanko, nie zastanie :) Późnym wieczorem dostaliśmy wiadomość od rodziców malucha, że synuś już jest :)
UsuńMetryczka śliczna tez już robiłam takie dwie, a wspomnienia super też ostatnio znalazłam swoje pierwsze dzieło wyhaftowana fokę ale nie ma odwagi pokazać :), kanwa wtedy była byle jaka nie to co teraz :) pozdrawiam ale masz cudnie zimowo u mnie szaro-buro i mokro :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Pokazuj koniecznie, każdy miał jakieś swoje pierwsze kroki :) Fajnie powspominać :)
UsuńŚliczna metryczka:) A plecki rzeczywiście bardzo eleganckie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo fajny wzorek tej metryczki :) A hafcik sprzed lat i podusie są przeurocze ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Lubię go ze względu na dowolność interpretacji, można go dopasować indywidualnie do potrzeb :)
UsuńNo..szalałaś w młodości:)
OdpowiedzUsuńAż sama siebie zadziwiłam :)
UsuńMatryczka super. Takie wspominkowe prace potrafią ucieszyć człowieka ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Potrafią także zaskoczyć hehe.
UsuńAle fajna serwetka :)
OdpowiedzUsuń