Pogoda na Podlasiu szaro - deszczowa, czytaj idealna na marudzenie i nudę dzieci, ale i na krzyżykowanie. Dziecko, póki co, dopadło "resoraki", więc ja tu do Was na chwilkę :)
Na początek pytanie - gdzie ląduje Wasza igła, gdy podczas haftowania, pora na nawleczenie nitki lub chwilową przerwę? Moją, do tej pory, najczęściej wbijałam albo w motek czy kanwę, albo w jakąś część własnej garderoby (spodnie, bluzka). Tyle wyszywam, że wstyd po prostu, że nie mam poduszeczki na igły! Na swoją obronę przypomnę, że tak do końca niezorganizowana nie jestem, bo ponad rok temu stworzyłam przecież Igielnik, który rewelacyjnie służy do przechowywania igieł czy szpilek. Trzeba było jednak roku i Hani, która zainspirowała mnie swoimi Hafciareczkami, żeby powstała podręczna podusia na igiełki. Z dumą mogę stwierdzić, że moje igły są teraz traktowane po królewsku :) A tak na poważnie, to nawet nie zdawałam sobie sprawy, że taka mała rzecz stanowi mega udogodnienie, bo oczywiście od razu wypróbowałam :)
Całość wyszywana na aidzie 16, dwiema nitkami mieszaniny mulin, dowolnie dobranymi przeze mnie odcieniami zieleni - przy tym kolorze odpoczywają oczy :) Wzorek znaleziony w internecie. Niteczkowa kokardka na koczku, to już mój pomysł.
Na pleckach podusi dodałam jeszcze inicjały szanownej autorki :)
Za mną także kolejne czytadełko. Tym razem to "Zaślubieni Kochankowie" J. Collins. To opowieść o życiu amerykańskich wyższych sfer. O grze pozorów, sekretach, małżeństwach uwikłanych w romanse, rodzinnych intrygach i wszechobecnym na każdym kroku seksie. Poczytacie tu o zdradach, zazdrości i zemście, a także o tym jak niektórzy mężczyźni uprzedmiotowiają kobiety. Kto jest kim tak naprawdę? Kto ma szczere intencje, a kto tylko gra? Opowieść bardzo fajna i wciągająca, a zakończenie - zupełnie inne niż by się spodziewać. I chociaż przed czytelnikiem prawie 500 stron, to zachęcam do przeczytania :)
Dziś Kochani już uciekam!
Postaram się zajrzeć do Was jeszcze w piątek z jakimś smakołykiem :)A na koniec przypominam, że już w ten poniedziałek startujemy z "Makowym dworkiem", ale kto ma jeszcze ochotę zapraszam niezmiennie i serdecznie :)
Kilka dworkowych "Acanek" nam się zebrało, na dodatek wszystkie zwarte i gotowe, więc szykuje się naprawdę fajna zabawa :)
Pozdrawiam Was serdecznie i ślę buziaki :)
Śliczna podusia :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudny igielnik:) Moje igły lądują wszędzie tylko nie tam gdzie powinny:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Do tej pory moje też kłuły co popadnie :)
UsuńPiękny igielnik, bardzo miły dla oczu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo fajny Igielnik. Sama tez ostatnio nad jakims debatuje i w koncu moze sama cos uszyje. Kolorki wybralas piekne, uwielbiam zielen :). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zachęcam do stworzenia podusi, wielkie ułatwienie!
UsuńŚliczna podusia :) Od pewnego czasu też się zbieram do zrobienia sobie igielnika, bo igły wbijam gdzie popadnie, a potem się dziwię, że znowu ileś tam zgubiłam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Brak igielnika to chyba problem wielu hafciarek, chociaż taki "przydaś" wydaje się dla nas oczywisty :)
UsuńAniu, szewc w podartych butach chodzi, tak więc haftujące, też nie zawsze mają wszystko, czyli igielnik. Ten Twój jest świetny, też widziałam u Hani igielniczki z tym wzorkiem, ale w necie go nie znalazłam/ może za słabo szukałam/. Super, teraz żadna igła Ci nie zginie, a i dla Piotrusia bezpieczniej będzie.)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Piotruś jest na tyle roztropny, że kiedy znajdzie igłę czy szpilkę, to zaraz przynosi ją do mnie i jeszcze potrafi "ochrzanić", że mama zgubiła :) Zresztą kiedy tato zgubi śrubkę czy podkładkę jest tak samo :) Danusiu zajrzyj na swój mail :)
UsuńŚlicznie - uwielbiam ten wzór! Mam co prawda mnóstwo biscornu, ale i ten kiedyś wyszyję :)
OdpowiedzUsuńI dla mnie jest bliski sercu :) Wyszywa się bardzo fajnie :)
UsuńŚwietny ten igielnik, gdzieś już widziałam ten wzór, ale w zieleniach wygląda zachwycająco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zielony lubię, a i świetnie "uspakaja" oczy :)
UsuńŚliczna poduszeczka ! Chciałabym taka mieć, bo podobnie jak Ty wczesnej, tez wbijam igłę w spodnie :)
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie stworzenia takowej - zajęło to naprawdę chwilę :)
UsuńUroczy hafcik. Robię podobnie jak Ty wbijam igłę w kanwę bądź ubrania, gorzej po ukończeniu pracy, żeby nie zgubić igły.
OdpowiedzUsuńI tu igielnik się przydaje :) Biedne te nasze ubrania :)
UsuńTeż mnie oczarował te hafciareczki u Hani, a tu kolejna -zielona ;-) Ależ Ty pochłaniasz te książki, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńCzytać lubię od dziecka, a czytam dość szybko i chociaż przez chwilę - o to podczas śniadania, gdy synek bawi się w kąpieli, kiedy ze spaniem mi nie po drodze, a kiedy synek był mały to sięgałam po książkę za każdym razem kiedy go karmiłam piersią.
Usuńbardzo ładna poduszeczka, mimo ze nie cierpie osobiscie takiego koloru ;) teraz bedziesz miala fajny organizer na igły :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Hafciareczkę można wyhaftować w dowolnej kolorystyce i zawsze wygląda fajnie :)
UsuńNo i masz swoją własną igiełkę :)
OdpowiedzUsuńJa wbijam gdzie popadnie..niestety... :)
A to akurat częsta przypadłość hafciarek :)
UsuńO matko jaka śliczna poduszeczka a te falbaneczki po bokach wprost cudnie wyglądaja :)
OdpowiedzUsuńMimo że igielnik mam to zazwyczaj igła ląduje albo na magnesiku albo w mulinie, zależy co bliżej. Igielnik to ozdoba w którą jakoś żal igłę wbić:) Twój igielnik jest przecudny i z falbanką! super!
OdpowiedzUsuńCudowna poduszeczka na igły :)
OdpowiedzUsuń