Majowy weekend minął bardzo przyjemnie i pozytywnie. Pogoda dopisała, a więc był czas i na spacery i na grilla, na wyprawę do zoo, parku z fontannami, najlepsze w całym mieście lody z automatu i obowiązkowo kilka placów zabaw :) Byłoby idealnie, gdyby nie jedna, niezbyt miła i chyba nie zasłużona, sytuacja, która nas spotkała. W szczegóły nie będę się wdawać, powiem tylko, że nie spodziewałam się, że bliskie osoby potrafią reagować w ten sposób. Szkoda, że niektórzy widzą we wszystkim swoją krzywdę i błędy innych, zamiast zajrzeć w głąb siebie lub rozejrzeć się wokół siebie. Czasem powie się o jedno słowo za dużo i ślad zostaje na zawsze. Ale dość tych smutnych refleksji...
Majówka obfitowała także w haftowanie i to w plenerze. Synek na podwórku sam sobie wymyśla milion zajęć, aż ciężko go zagonić do domu np na jedzonko. Tak więc, po uporaniu się z domowymi obowiązkami, tamborek jak najbardziej wskazany :) Tym samym powstały kolejne krzyżyki na metryczce, chociaż już jest ich na kanwie trochę więcej od wczoraj. Małe zdjęcie znacie, ale dodałam je ponownie dla porównania postępów.
Podczas majówki powstał także taki mały hafcik okolicznościowy, trochę przerywnik od sepiowych kolorów metryczki. No właśnie, niby mały, ale ja wymyśliłam, że kontury wyhaftuję koralikami, więc trochę czasu to zajęło. Co prawda, co do koralików to każdy z innej parafii (za 2 zł cudów nie ma ;p), ale efekt wydaje mi się fajny.
Wzorek pochodzi z HP 9/2010, wyhaftowany trzema nitkami mieszanki mulin, na Aidzie 16.
Pomysł na wykorzystanie także już jest :)
Za to czytelniczo u mnie jedna wielka posucha :( Ostatnio kiepsko mi się śpi, więc pochłonęłam wszystko co miałam, a dziś środa i moja biblioteka zamknięta. Własne zbiory i zapasy też już "wyczytane". Ale żeby nie było tak do końca bez akcentu czytelniczego, to z ostatnio czytanej książki "wyłapałam" taki fragmencik, z którym pewnie niejedna z nas się identyfikuje.
"Kobieta może być nieskończenie bardziej niebezpieczna niż mężczyzna (...) Ich żony były najmilszymi, najdelikatniejszymi z boskich stworzeń - póki ktoś nie zagroził temu, co uważały za swoje: ich mężom i dzieciom. Biada temu, kto nie dostrzegł w porę, że w damie budzi się tygrysica."
"Nierozważna narzeczona" S. Laurens (str 452)
Dziś już kończę!
Od rana pada deszcz, więc pogoda krzyżykowa. No dopóki Piotruś nie zacznie się nudzić. Tym bardziej, że obiadek, przygotowany wcześniej, sam się robi - zapiekanka na już zaczyna pachnieć w piekarniku.
Pozdrawiam serdecznie!
Śliczne haty :) Nie próżnowałaś :)
OdpowiedzUsuńDla mnie na smuteczki i kłopoty najlepsze xxx.
UsuńBardzo fajne hafciki. I ten wozek z koralikami bosko wyglada. Bardzo fajny pomysl z tymi konturami. A cytat jak najbardziej prawdziwy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) I ja myślę, że cytat jak najbardziej "życiowy".
UsuńMiałaś świetny pomysł z konturem koralikowym:) Będzie karteczka?:)
OdpowiedzUsuńMasz rację, na smutki najlepsze krzyżyki...
Dziękuję :) Tak, będzie karteczka na narodziny :)
UsuńŚwietnie wygląda ten koralikowy wózeczek. Fajny pomysł. Jak idziemy na podwórko i córka np. zacznie bawić się w piasku korzystam i wyszywam jakieś maleństwo.Ostatnio jest gorzej iż panienka podpatrzyła jak brat wspina się na drzewa więc i ona wdrapuje się oby wyżej ...i nici z wyszywania;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Dzieci jak to dzieci. Piotrek także od czasu do czasu wymyśla takie zabawy, ze serce zamiera! Całe szczęście, że podwórko mamy dobrze ogrodzone, a drzewa jeszcze nie urosły :)
UsuńJa również ostatnio pomiędzy większymi pracami tworzę małe cudeńka. Takie proste do max. 6 kolorów wieczorami tak nie mączą wzroku a później jak znalazł są na jakąś niespodziewaną karteczkę. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :) Dobry sposób na odpoczynek od większych haftów, bo nie odciąga od niego, ale pozwala np odpocząć od kolorów.
UsuńPracowicie :)
OdpowiedzUsuńJa haftuję tylko wieczorkami jak Piotruś śpi...no chyba, że nadchodzi ukochany weekend i przedpołudniowa drzemka Piotrusia :D
Czyli standardowo hehe. A mój Piotruś kładzie się do łóżeczka o 21, potem czytamy jeszcze 3 - 4 długie bajki, więc po jego uśnięciu haftowanie odpada, bo ja przeważnie też "odpadam". A ostatnie drzemki w dzień skończyły się niestety jak miał około rok :)
UsuńTeż nie mam ostatnio czasu na książki... śliczne hafty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A co do książek, to u Ciebie i tak sporo się dzieje :)
UsuńNie będę powtarzała zachwytów nad hafcikami :) A z bliskimi tak już bywa, im wolno wszystko mówić, a Ty musisz trzymać język za zębami. Wiem, że może być smutno i przykro, ale Anuś czasami nie watro. Pomyśl o czymś miłym i przyjemnym :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Uśmiech na twarzy poproszę.
Buziaczki
Dziękuję Ewuniu! Jest mi przykro i to bardzo, ale staram się, tak jak piszesz myśleć o czymś pozytywnym. Już się uśmiecham :)
UsuńCiekawy pomysł z koralikami ale pod szkło już nie pójdzie.
OdpowiedzUsuńJa już robiłam hafciki z koralikami (pamiątkę ślubna z dłońmi np.) i hafcik mieścił się pod szybę. A to akurat będzie karteczka :)
Usuńsliczne hafty :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysl z tymi koralikami :)
Dziękuję :)
UsuńCytat jest świetny i baaaardzo prawdziwy!
OdpowiedzUsuńHafciki urocze!!! Nie było Ci zbyt ciężko 3 nitkami na 16-stce? Ciekawa jestem bo nigdy jeszcze nie próbowałam.
Dziękuję :) Nie, nie jest ciężko i nie ma mowy o prześwitach, ale mam zamiar spróbować haftu dwiema nitkami.
UsuńSłodziutki jest ten wózek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńHafciki jak zwykle po Twojemu, urocze.
OdpowiedzUsuńTymi rodzinnymi nieporozumieniami nie zaprzątaj sobie głowy, bo nie warto. Przynajmniej wiesz, na czym stoisz na przyszłość, a pielęgnowanie urazy nikomu na dobre nie wyjdzie, więc głowa do góry, rób swoje i już.)
Dziękuję Danusiu, także za ciepłe słowa pocieszenia :)
UsuńŁadny haft, a ten różowy wózeczek jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Witam Cię u mnie :)
UsuńŚliczny ten wózeczek..te koraliki..rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Hafcik doczekał się oprawy w ten weekend, ale póki co jeszcze chwalić się nie będę :)
UsuńPiękny wózeczek!
OdpowiedzUsuńWózeczek uroczy :) będzie karteczka?
OdpowiedzUsuń