Ostatnio pochylając się nad haftem, nabrałam ochoty na drożdżowe ciasto. I takim sposobem, zupełnie spontanicznie i bez sięgania po przepisy, wymyśliłam drożdżowy smakołyk, który pochłonęliśmy z rodzinką jeszcze ciepły :) Dzisiaj z Wami pomysłem się podzielę, a nóż widelec komuś zawijaniec się spodoba :)
Do sporej miski trafiły 3
szklanki maki, 3 jajka, 1/3 kostki margaryny, 1 cukier waniliowy, 1 opakowanie drożdży
instant, 1/2 szklanki cukru pudru, 1/2 szklanki mleka.
Wszystkie składniki zagniotłam dokładnie na jednolite ciasto. W trakcie zagniatania ciasta, dodałam jeszcze około 1/2 szklanki mąki, żeby ciasto odstało od łapki i później nie kleiło się do walka czy stolnicy.
Na mojej ukochanej dużej stolnicy (tej "dostanej" od Teścia, pamiętacie?) posypanej mąką, rozwałkowałam ciasto na duży placek, który następnie posmarowałam
konfiturą z truskawek (mój zeszłoroczny przetworek z własnych owocków) i zwinęłam całość "na rogala". Wyszedł spory, więc nauka na przyszłość - podzielę ciasto na dwie części. Zawijaniec trafił do, wysmarowanej margaryną i oprószonej mąką, blachy i do piekarnika. Piekłam go 40-50 min w temperaturze 160*C.
Ot i cała filozofia, a uwierzcie poezja smaku!
Na koniec jeszcze, wraz z życzeniami dobrego i smacznego weekendu, taki optymistyczny i "kulinarny" "demot" znaleziony w internecie :) Pozdrawiam Was serdecznie!
PS: W poniedziałek ruszamy z "Makowym dworkiem". Och, jak się cieszę :)
Pychota:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSmakowicie wygląda Twój wypiek :) Demotywator bardzo fajny, zawsze kiedy coś się źle dzieje to myślę sobie, że najważniejsze, że mam W. przy sobie, bo razem można wszystko ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze powtarzam - nawet jak biednie, ważne, że razem :)
UsuńA jak się jeszcze samemu ten smalec zrobi to pewnie będzie dużo zdrowszy niż te szpikowane chemią wędliny. Na mnie czeka buła drożdżowa z żurawiną. :)
OdpowiedzUsuńOooo z żurawinką, pychotka :)
UsuńDrożdżowa buła, czy rogal, oj jak ja to lubię, do tego mleczko i tak mogłabym długo egzystować, bez wędlin, mięsiwa. Niestety mój małż w tych ostatnich gustuje, więc czasem, nie mam wyboru, co mi poda do jedzenia, muszę zjeść.Twój wypiek wspaniale wygląda i na pewno, też tak smakuje.)
OdpowiedzUsuńZjedzony jeszcze ciepły :)
UsuńZawsze Aniu narobisz mi smaka, a ja na dietce niestety jestem... No cóż, trzeba się obejść smakiem i czekać na pierwsza odsłonę Makowego dworku ;)
OdpowiedzUsuńAj tam Elu, szkoda życia na te diety :) "Makowy..." już wkrótce. Działamy :)
UsuńMniam pysznie wygląda :) Trzeba będzie wypróbować :) Widzę, że podobnie jak ja lubisz piec ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ciasta drożdżowe :)
OdpowiedzUsuń