Dni mijają i z każdym jest coraz lżej. Żałobę po Dziadku noszę w sercu, na sobie, ale jestem z natury optymistką i w sumie chyba "twardą babką" i tylko czasem pozwalam sobie na płacz. Każdy przeżywa na swój sposób. Ja wolę myśleć o dobrych chwilach, niż rozpamiętywać. Nie zmienimy tego co było, choćbyśmy nie wiem jak chcieli, ale mamy wpływ na to co przed nami. Dziadek się śmiał, żartował i dla mnie to właśnie robi nadal :)
Mój dziadek odszedł w piątek, a w sobotę przyszedł na świat nowy mały człowiek :) Znajomi, którzy niestety bardzo długo czekali na swojego Maluszka, powitali synka :) Powiem Wam, że nikt tak nie zasłużył na taką "nagrodę" jak Kasia. Spotkałyśmy się podczas studiów i chociaż wtedy jeszcze obce sobie osoby, nadawałyśmy na podobnych falach :) Nie znam drugiej tak cieplej, dobrej, uczynnej osoby. Nie może, więc być inaczej i metryczka dla chłopczyka musi powstać. Na razie niewiele jej jest, ale nie muszę przecież mówić, że najzwyczajniej nie było czasu i skupić się też było trochę ciężko. Dodatkowo muszę się trochę wpatrywać, bo wzorek kiedyś odkserowałam i to na czarno-biało. Wzorek na pewno znacie, a pochodzi z "Kramu z robótkami" i jest to chyba " Macierzyństwo". Znalazłam go w internecie także pod inną nazwą.
Ja postanowiłam wyszyć tylko część wzoru tzn. całego bobasa i fragment mamy. Oczywiście kolory także dobierałam według swojego uznania. Sama jestem ciekawa końcowego efektu. Zaczęłam 15 maja i do wczoraj udało mi się wyszyć przynajmniej część malucha. Szczerze, to jeszcze tak naprawdę widać ... prawie nic, ale działam :)
A na koniec jeszcze taka mała hafcikowa podpowiadajka. Małe hafty robię na tamborku, te większe rozpinam na ramce zrobionej z listewek, a alternatywą dla tych dwóch sposobów jest ... papierowa rolka po foli spożywczej. Dlaczego taka? Bo ma grubsze ścianki, niż np. ta po ręcznikach papierowych, a jednocześnie jest lżejsza niż np. drewniany kołeczek. Ale myślę, że jakaś nie za gruba, plastikowa rurka nawet hydrauliczna, także by się sprawdziła.
Układam rolkę na jednym z brzegów kanwy i zwijam dość ciasno, do wewnątrz. Dzięki temu kanwa nie gniecie się podczas wyszywania, a niepotrzebne w danej chwili jej fragmenty nam się nie plączą. W dodatku dotykamy ręką, lewej strony, a więc nie brudzimy w ten sposób ani prawej strony kanwy, ani wzoru. Po zwinięciu odpowiedniego odcinka, rulonik kanwy zabezpieczam z obu stron, zwykłym spinaczem do papieru, tak by się nie rozwijał.
Ja wyszywam często na dość sztywnej kanwie gobelinowej lub na ręcznie tkanym, prawdziwym płótnie i taki sposób się sprawdził. Może i Wam się przyda :)
Wam życzę miłego popołudnia, a sama wybieram się z wizytą na moje kochane blogi :)
Zawijanie rulonika |
Zabezpieczenie rulonika |
Zwinięta kanwa gotowa do wyszywania |
Ja wyszywam często na dość sztywnej kanwie gobelinowej lub na ręcznie tkanym, prawdziwym płótnie i taki sposób się sprawdził. Może i Wam się przyda :)
Wam życzę miłego popołudnia, a sama wybieram się z wizytą na moje kochane blogi :)
:) Piękna metryczka, pierwszy raz ją widzę i zachwycam się. A ja ostatnio też ciągle dopieram kolorki XD zmieniam, a to rozjaśniam a to pociemniłam, a to znów zupełnie zmieniłam :P
OdpowiedzUsuńZobaczymy, cóż to się wyłoni z moich kombinacji. Ja bardzo lubię sama dobierać kolory, zmieniać i może to tak nie skromnie zabrzmi, ale w wielu przypadkach mam rację i z efektu zawsze jestem zadowolona :) Wzorek właśnie dodałam na swego Chomiczka, zapraszam :)
UsuńDłub, dłub, a jak tam kwiatek... co do rury, patrzę, widzę, rozumiem ale i tak nie wiem jak to działa w praktyce...
OdpowiedzUsuńJaglanko "Hibiskus" ma sie prawie dokładnie tak jak ostatnio. No może parę xxx przybyło. Metryczka na razie jest priorytetem :) Ale do kwiatka będę wracać, chociaż na chwilę, żeby oczy odpoczęły od tych brązów i beżów :) Co do patenciku z rurka, to bardziej nie da sie wytłumaczyć chyba, trzeba spróbować :)
UsuńMuszę wypróbować ten sposób na wyszywanie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :) Tak sobie myślę, ze to także sposób na przechowywanie haftów, albo dla podróżujących z haftami, żeby się nie gniotły :)
Usuńfajna ta metryczka, sama się kiedys do niej przymierzałam...
OdpowiedzUsuńJa kiedyś się spotkałam ze wzorem, a teraz chyba przyszła na nią pora :) Póki co wyszywa się dość dobrze :)
UsuńPięknie rośnie ten hafcik - koleżanka i jej maluszek, będą mieć wspaniałą pamiątkę narodzin :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że się spodoba i rzeczywiście będzie fajna pamiątką :)
UsuńJak to nie widać? Już widać maluszka.:) Będzie piękna metryczka.
OdpowiedzUsuńNo właśnie zaczęłam od takiego fragmentu, gdzie jest główka, plecki, nawet buziaka nie widać hehe. Ale działam i mam nadzieję, że mimo moich zmian wyjdzie dobrze :)
UsuńKiedyś przymierzałam się do tej metryczki , ale ostatecznie zrezygnowałąm.Będzie piękna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda :) Robiona z sercem :)
UsuńMetryczka rośnie niczym maluszek.Taką właśnie,ale bez zmian kolorystycznych,tylko z imieniem Natan Jan i datą zrobiłam swojemu drugiemu wnukowi.Co do patentu na rulonik po folii super sprawa,rurka hydrauliczna też zdaje egzamin i jest trwalsza od tej papierowej.Jaglana i Anek73 polecam wypróbowanie jeśli nie korzystacie z krosna bądź tamborka.Przejrzystość i szybki sposób na rozwinięcie robótki oraz niegniotliwość jej to oromny plus.
OdpowiedzUsuńRośnie, rośnie, czasu nie ma za wiele. Maluszek już ponad tydzień na świecie, więc za 3-4 tyg zacznie się sezon "odwietkowy" :)
UsuńFajny pomysł, chętnie go wykorzystam do różnych rzeczy :) Dzięki za podpowiedź :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Tak jak pisałyśmy - potrzeba matką wynalazku :)
Usuńpomysł z wyszyciem tylko części jest super :-)
OdpowiedzUsuńPiękny wzór
OdpowiedzUsuńBędzie piękna metryczka :)
OdpowiedzUsuń